piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Rozmowa z ordynatorem Michałem Mrózkiem: Poród jest sprawą rodzinną | 06.10.2021

 

Poród jest sprawą rodzinną. Porodówka w Szpitalu z Polikliniką w Hawierzowie należy aktualnie do najpopularniejszych w regionie i nie tylko. Co jej pomogło w zdobyciu zaufania rodzących? Rozmawiamy z ordynatorem oddziału ginekologiczno-położniczego Michałem Mrózkiem. Stoi na jego czele od kwietnia ub. roku. 

Ten tekst przeczytasz za 5 min.
Fot. Danuta Chlup
 
Od czego zaczęły się zmiany na oddziale położniczym?
– Do przełomu doszło w 2019 roku, wówczas ordynatorem był jeszcze Petr Wiecek. W naszym szpitalu zaczęła spadać liczba porodów i trzeba było temu zapobiec, pomyśleć o jakimś magnesie, który przyciągnąłby do nas kobiety. Na potrzeby rodzących zaczęto patrzeć z trochę innej, szerszej perspektywy. Pierwszą nowością były porody w wannie. Najpierw wykorzystywano ją w pierwszej dobie porodowej, obecnie mniej więcej co dziesiąta kobieta rodzi właśnie w ten sposób.

Jakie korzyści przynosi to matce i dziecku?
– Woda działa relaksująco, rodząca ma więcej intymności, może zmieniać pozycje porodowe. Przy tych porodach jest mniej poranień, woda zmiękcza tkanki mięśnia krocza, nie wykonuje się nacięć. Noworodek, który urodzi się w wodzie, reaguje na nią tak samo jak na płyn owodniowy w macicy. Dopiero po wynurzeniu robi pierwszy oddech. 

Jakie były kolejne zmiany?
– Na oddziale noworodków doszło do wsparcia bondingu, czyli podejścia polegającego na tym, że dziecko cały czas po porodzie jest z matką. Nie waży się go, nie myje i nie bada zaraz po urodzeniu, przez kilka godzin jest pozostawione z matką bez zbędnych ingerencji. Wszystkie te czynności przeprowadza się dopiero po pierwszym przyssaniu noworodka do matczynej piersi. 

Pandemia koronawirusa przyhamowała rozwój?
– COVID-19 nam paradoksalnie pomógł. Wiosną ub. roku ograniczano w szpitalach obecność ojców czy innych osób towarzyszących w trakcie porodu. Bywało tak, że rodzice urządzali telekonferencje z porodów, matka i ojciec łączyli się na Skypie i kobieta rodziła on-line. Rodząca niemniej potrzebuje fizycznej obecności partnera. W naszym szpitalu bardzo szybko ponownie umożliwiliśmy obecność ojców w trakcie porodów, oczywiście przestrzegając wszelkich zasad sanitarnych, co sprowadziło do nas także kobiety z okolicy. Oddziały OIOM były zajęte przez chorych na COVID-19, wobec czego matki po skomplikowanych porodach czy cięciach cesarskich zaczęliśmy umieszczać na OIOM w ramach oddziału pediatrii. Przygotowaliśmy tam dla nich pokoje, w których matka po porodzie, wymagająca intensywnej opieki, przebywa razem z dzieckiem, może być z nią także partner. 

Sympatyczną zmianą było wprowadzenie śniadań w formie bogatego bufetu. Zdaje się, że to był strzał w dziesiątkę?
– Te śniadania to był ogólnopaństwowy hit! O naszym szpitalu zrobiło się głośno w całej Republice Czeskiej, a nawet za granicą. Wpis na ten temat na Facebooku miał w ciągu tygodnia 6,3 tys. polubień. Rozpoczęła się turystyka porodowa. Do naszego szpitala przyjeżdżają teraz rodzić pacjentki z całego regionu, a zdarza się, że także z innych części RC oraz z Polski. Mieliśmy na przykład rodzącą z Istebnej, ale na naszą porodówkę zdecydowały się też kobiety chociażby z Krakowa czy Darłowa. Rodziny, które mieszkają daleko, rezerwują sobie noclegi w pobliżu szpitala i czekają na rozpoczęcie akcji porodowej. 

Udoskonaliliście także medyczną opiekę nad rodzącymi, wprowadzając nowe kardiotokografy podłączone do stacji centralnego nadzoru. Podczas ich uroczystego oddania do użytku mówił pan, że dzięki temu nie trzeba rodzących tak często kontrolować i mają więcej prywatności. Ale czy w przypadku, gdy przy porodzie nie ma ojca, nie czuje się matka wówczas samotna, pozostawiona sama sobie?
– Dzisiaj zdarza się bardzo rzadko, aby kobieta rodziła sama. Najczęściej towarzyszy jej ojciec dziecka, a jeżeli nie on, to matka, siostra, przyjaciółka albo też profesjonalna doula. Jeżeli poród przebiega w sposób prawidłowy, nie ma potrzeby, abyśmy zbytnio w niego ingerowali, ale to nie znaczy, że zostawiamy rodzącą cały czas samą. Lekarz pozostaje trochę na uboczu i wychodzi z cienia dopiero wtedy, gdy pojawia się jakaś komplikacja.  

Rośnie liczba cesarek w porównaniu do przeszłości?
– Utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie, stanowi ok. 23 proc. z ogółu porodów. Zmieniło się natomiast to, że rodzą starsze kobiety niż dawniej, dlatego częściej mają jakieś choroby towarzyszące i to może mieć wpływ na przebieg porodu i konieczność cięcia cesarskiego. 

Jak długo zostają dzisiaj matki w szpitalu po porodzie?
– Krótko, średnio trzy dni. Możliwy jest także poród ambulatoryjny. Wtedy wypisujemy kobietę ze szpitala kilka godzin po porodzie. Oczywiście musi mieć w domu zapewnione odpowiednie warunki, wiele zależy także od stanu dziecka. Traktujemy to jako ukłon w stronę porodów w domu, które jednak, jak wiadomo, obarczone są dużym ryzykiem dla matki i noworodka. Oczywiście, w razie jakichkolwiek komplikacji po porodzie ambulatoryjnym w okresie połogu kobieta zawsze może zgłosić się do szpitala. 



 



Może Cię zainteresować.