czwartek, 25 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Jarosława, Marka, Wiki| CZ: Marek
Glos Live
/
Nahoru

Mariola Světlá: Staramy się kształtować dobry wizerunek Polski | 25.03.2021

 

Organizacją z najkrótszym stażem w Kongresie Polaków w RC jest Klub Polski w Łysej nad Łabą. Uchwałę o jego przyjęciu w szeregi Kongresu Rada Przedstawicieli podjęła we wrześniu ubiegłego roku. – To był pomysł mojego zastępcy, Władysława Adamca, który pochodzi ze Śląska Cieszyńskiego – mówi w rozmowie z „Głosem” Mariola Světlá, szefowa Klubu Polskiego w Łysej nad Łabą. 

Ten tekst przeczytasz za 8 min. 30 s
Mariola Světlá od lat przewodzi Klubowi Polskiemu w Łysej nad Łabą. Fot. ARC Marioli Světlej

 

Skąd się wzięli Polacy w Łysej nad Łabą?

– W moim przypadku było to zrządzenie losu. Urodziłam się w Zelowie, czyli miasteczku, gdzie do dziś żyje mniejszość czeska w Polsce. Po maturze, w mojej drugiej pracy w 1983 r., niespodziewanie dostałam propozycję wyjazdu do pracy za granicą. Miałam do wyboru NRD albo Czechosłowację. Wybrałam Czechosłowację, o której nic wówczas nie wiedziałam. Byłam jednak młoda, chciałam coś przeżyć, coś zobaczyć. Przyjechałam na rok i zostałam, chociaż początkowo wcale mi się tutaj nie podobało. Długo biłam się w piersi, że nigdy nie zostanę. Zakochałam się jednak, wyszłam za mąż. Urodziły się dzieci, a gdy starszy syn Kamil w końcu poszedł do szkoły, definitywnie uznałam, że to właśnie w Łysej nad Łabą przyjdzie mi żyć. I z perspektywy czasu widzę, że byłam tutaj potrzebna.


Kobiecie chyba łatwiej się przystosować?

– Mój mąż mówi dobrze po polsku, ja zdałam państwowy egzamin z języka czeskiego. Szybko zorientowałam się również, że żyją tutaj inne Polki, które przyjeżdżały do pracy w Czechosłowacji już chyba od lat 70. XX wieku. Część z nich wyszła za mąż za Czechów, założyła rodziny i została tu na stałe. Początkowo więc spotykałyśmy się w domach, by trochę porozmawiać po polsku. Czas płynął i w 1995 r. pojawiła się nowa możliwość. W parafii katolickiej w niedalekim Nymburku zorganizowano wówczas spotkanie Polaków. Pojechałyśmy tam, a konsul Ambasady RP w Pradze Krzysztof Górski przekonywał, by zakładać w Czechach organizacje polonijne. Bardzo mnie to ucieszyło i pamiętam, że zawiązało się wówczas Polonijne Koło Nymburk – Łysa nad Łabą. Przez kolejne dwa czy trzy lata spotykałyśmy się z dziewczynami w parafii w Nymburku i sytuacja taka trwała do momentu, gdy tamtejszy ksiądz został przeniesiony w inne miejsce.


Spotykałyście się wyłącznie w kobiecym gronie?

– Tak, bo mężczyzn nie było zbyt wielu. Później spotykałyśmy się w restauracjach i prywatnych domach, bo nasze Koło nie miało własnej siedziby. Było tak, dopóki w 1999 r. nie pojawił się u nas wspaniały kapłan, świętej pamięci ksiądz Tadeusz Barnowski z diecezji tarnowskiej. Dzięki niemu zyskałyśmy azyl, a ja dodatkowo zostałam wybrana szefową Caritasu i na co dzień współpracowałam z księdzem Tadeuszem. To był bardzo aktywny okres, bo jeździłam też do Klubu Polskiego w Pradze. I właśnie z jego ówczesnym prezesem Władysławem Adamcem wymyśliliśmy w małym miasteczku Łysa nad Łabą Dni Kultury Polskiej. Impreza przechodziła różne koleje, ostatecznie jednak odniosła sukces, a dziś ma stałe miejsce w kalendarzu lokalnych wydarzeń kulturalnych. Niektórzy wręcz się jej domagają. Pamiętajmy zaś, że Czesi i Polacy generalnie się nie znają. Do tego wcześniej, na przykład w latach 80., opinia Czechów o Polakach była zupełnie inna niż współcześnie.



 
Jesteście jedyną mniejszością narodową w Łysej nad Łabą?

– Tak. Nasz Klub liczy obecnie 22 dorosłych oraz 6 dzieci, ale nie skupia wszystkich Polaków żyjących w okolicy. Nie wszyscy chcą być bowiem naszymi członkami. Niektórzy mają własne życie i nim żyją. Czasami przychodzą na nasze spotkania, ale nie chcą się zobowiązywać. „W zamian” naszymi członkami są sympatyzujące z nami dwie Czeszki i jedna Ukrainka mająca przodków z Polski.


W 1999 r. staliście się także sekcją Klubu Polskiego w Pradze.

– Tak, Dni Kultury Polskiej zorganizowaliśmy zaś wspólnie po raz pierwszy w 2002 r. I były naprawdę wspaniałe. Trwały trzy dni. Wsparła nas wówczas Ambasada RP w Pradze, odwiedziła konsul Anna Olszewska, przyjechały z Jabłonkowa chór „Gorol” oraz kapela „Nowina”. Swój udział w sukcesie miał też prof. Otakar Sixt-Ottersdorf, wielki przyjaciel Polaków, który przygotował nam wystawę polskich plakatów i książek wypożyczonych z Instytutu Polskiego w Pradze. W programie imprezy znalazła się także projekcja filmu Krzysztofa Kieślowskiego czy mecz tenisowy reprezentantów Klubu Polskiego i miasta Łysa nad Łabą. W kolejnych latach Dni Kultury Polskiej odbywały się pod patronatem hetmana województwa środkowoczeskiego, a my organizowaliśmy różne przedsięwzięcia. Wspierał nas przy tym wspaniały Zaolziak, Stanisław Gawlik, który pomagał zapraszać do nas zaolziańskie grupy i kapele folklorystyczne, a także ludowych rękodzielników. Chcąc mu podziękować wnioskowałam nawet w tym roku do naszej Rady Miejskiej o wyróżnienie dla niego. Niestety z powodu epidemii radni nie pochylili się jeszcze nad tym wnioskiem.


A na czym skupiacie się obecnie?

– W 2007 r. w końcu dostaliśmy od miasta własne pomieszczenie. W 2015 r. doszło zaś do zmian we władzach Klubu Polskiego w Pradze. Władek Adamiec odszedł, a nam zaproponowano, byśmy się odłączyli. Długo myślałam, czy podjąć się tego zadania, bo wiadomo, że to praca społeczna. Zastanawiałam się, jak to będzie dalej, ale ostatecznie zdecydowało kolejne wydarzenie. Z Łysą nad Łabą związana jest postać hrabiego Františka Antonína Šporka. Jego rodzina miała majątek ziemski w Polsce i na Ukrainie, więc władze naszego miasta w 2018 r. z okazji 300. rocznicy uzyskania przez Šporka tytułu hrabiego oraz poszerzenia tytułu rodowego o „von Swéerts und von Spork” zaprosiły przedstawicieli Głogowa Małopolskiego. W trakcie Dni Kultury Polskiej samorządowcy zaplanowali podpisanie umowy partnerskiej. Trzeba więc było zorganizować tę imprezę, choć czasu mieliśmy niewiele. Ich współorganizatorem była Ambasada RP w Pradze, a wsparła nas radca-minister Marzena Ewa Krajewska. Rok później, w 2019 r., ponownie gościł u nas zespół artystyczny „Przewrotniacy” z Głogowa Małopolskiego. Miała również przyjechać grupa z Zaolzia, ale tym razem się nie udało. Macie tam jednak piękne grupy folklorystyczne. Oklaskiwaliśmy już m.in. „Olzę”, „Oldrzychowice” i inne.


W ubiegłym roku waszą działalność sparaliżował koronawirus?

– Mimo epidemii szykowaliśmy wystawę „Karol Wojtyła. Narodziny”. Klub Polski w Pradze załatwił ją od Centrum Myśli Jana Pawła II w Warszawie z okazji setnej rocznicy urodzin papieża, a my chcieliśmy ją zaprezentować w październiku w naszym kościele. Plakaty i zaproszenia mieliśmy już wydrukowane, tymczasem wszystko trzeba było odwołać. Wystawę planujemy jednak w tym roku, dodatkowo zaś chcemy pokazać plenerową ekspozycję Instytutu Polskiego „Nie bójcie się. Kościół i Europa środkowa na drodze do wolności” przygotowaną na 30-lecie Grupy Wyszehradzkiej. Tą drogą chciałabym podziękować naszym partnerom – Ambasadzie RP w Pradze, Antoniemu Wrędze, obecnemu chargé d'affaires, konsulowi Arturowi Łukiańczukowi, „Wspólnocie Polskiej”, miastu Łysa nad Łabą i innym – za wspieranie naszych projektów. Bez ich dotacji niestety się nie obejdziemy.


Duże wydarzenia organizujecie rzadko, a co na co dzień absorbuje Panią i Klub Polski w Łysej nad Łabą?

– Odpowiem tak, wszystko co robię, robię z myślą o ojczyźnie, Bogu i ludziach. Jestem Polką, kocham swoją ojczyznę, więc ważne jest dla mnie, by kształtować jej dobry wizerunek. Ale ważni są dla mnie również ludzie, dlatego na co dzień staram się im pomagać. Na przykład w zeszłym roku zwrócił się do mnie Polak, który przyjechał tutaj do pracy. Nie zna języka, więc pomogłam mu załatwić sprawy urzędowe. Z kolei niedawno zaskoczył mnie pewien Czech, który prosił o pomoc dla jego teściowej. To Polka, która nie potrafi odnaleźć się po śmierci męża. Ma depresję, więc jej zięć pomyślał, że poczuje się lepiej między Polakami. To są takie drobne sprawy, ale cieszę się, że ludzie się do nas zwracają, a my możemy im pomóc.


Rozmawiał: WITOLD KOŻDOŃ


 

Zespół Pieśni i Tańca „Lajkonik” z Bud Głogowskich, działający na co dzień pod egidą Miejsko-Gminnego Ośrodka Kultury w Głogowie Małopolskim, podczas Dni Kultury Polskiej w 2018 r. Fot. ARC Klubu Polskiego w Łysej nad Łabą.



Może Cię zainteresować.