sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

To były pozytywne cztery lata  | 03.02.2019

Konsul Generalny RP w Ostrawie, Janusz Bilski, w czwartek, po niespełna czterech latach, zakończył swoją misję dyplomatyczną nad Ostrawicą. W wywiadzie dla „Głosu” podsumowuje ten okres i dzieli się wrażeniami z pobytu w Ostrawie i na Zaolziu. 

Ten tekst przeczytasz za 9 min.
Janusz Bilski zakończył 31 stycznia swoją misję dyplomatyczną w Ostrawie. Fot. Norbert Dąbkowski

 
Z jakimi oczekiwaniami i wyobrażeniami obejmował pan ostrawską placówkę? Czas je zweryfikował?
– Człowiek zawsze ma jakieś oczekiwania, które następnie są weryfikowane przez czas. W przypadku placówki w Ostrawie weryfikacja ta wypadła bardzo korzystnie. Miałem przyjemność pracować tutaj ze wspaniałymi ludźmi. Przyznam szczerze, że przed przyjazdem, przygotowując się do objęcia stanowiska Konsula Generalnego RP w Ostrawie, to co mogłem znaleźć i przeczytać na temat Zaolzia, obejmowało tylko suche informacje, zupełnie nie odzwierciedlające działalności i zaangażowania Polaków na Zaolziu. Jestem głęboko przekonany, że wszystkie organizacje Polaków działające na tym terenie mają jeden główny cel: przetrwanie polskości i jej przekazanie kolejnym pokoleniom. Czasem dochodzi pomiędzy organizacjami do różnic zdań co do środków, natomiast widać, że cel jest zawsze jeden.
Mówimy głownie o Zaolziu, ale chciałbym przypomnieć, że Konsulat obejmuje swoim zasięgiem terytorialnym także Brno oraz że jestem również pod dużym wrażeniem aktywności środowiska polonijnego w Brnie i prężnej działalności Klubu „Polonus” z Brna. 

Odwiedził pan wszystkie miejscowości na Zaolziu?
– Większość odwiedziłem, choć nie ukrywam, że nie udało mi się dotrzeć do wszystkich. 

Konsulat pomaga tutejszym Polakom finansowo i merytorycznie. Poda pan kilka przykładów takiej pomocy?
– W trakcie mojej służby w Ostrawie doszło do zmiany sposobu finansowania przez państwo polskie projektów dla Polonii i Polaków za granicą. Część środków, które wcześniej były w gestii Ministerstwa Spraw Zagranicznych, przeszła do Senatu RP. Wobec tego część projektów, które do czasu tej zmiany były realizowane ze środków przyznawanych przez Konsulat, nie mogła być dalej przez nas finansowana. Przede wszystkim chodzi tu o projekty infrastrukturalne. Jednak pomimo wspomnianych zmian, co roku realizowaliśmy ponad sto projektów. Dzieliły się one na dwie główne kategorie: szkolnictwo i kultura. Ponadto staraliśmy się wspierać polską działalność nie tylko finansowo, ale również merytorycznie, na przykład poprzez organizację wystaw, które wędrowały po terenie Zaolzia. W zeszłym roku, w związku z 100. rocznicą odzyskania niepodległości, przygotowaliśmy wystawę o Ojcach Niepodległości oraz o Kobietach Niepodległości. Konsulat prezentował również wystawę Instytutu Pamięci Narodowej „Dla Ciebie, Polsko”. Wcześniej, w 2016 roku, zaprezentowaliśmy wystawę nt. 1050. rocznicy Chrztu Polski. W tym samym roku, gdy Wrocław był Europejską Stolicą Kultury – prezentowaliśmy informacje zachęcające mieszkańców regionu do odwiedzenia Wrocławia. 

Widać zainteresowanie Polską? Ma ono przełożenie na wzrost ruchu turystycznego?
– Nie posiadam danych dotyczących liczby mieszkańców województwa morawsko-śląskiego, którzy w ostatnim okresie odwiedzili Polskę. Nie wiem, czy w sytuacji, kiedy nie ma kontroli granicznych, uzyskanie tego typu informacji jest w ogóle możliwe. W związku z tym będę teraz mówił o moich odczuciach i obserwacjach. Wydaje mi się, że zainteresowanie Polską rośnie. W miejscowościach przygranicznych, po polskiej stronie, widać coraz więcej samochodów na czeskich numerach rejestracyjnych. Kiedy na przykład jeżdżę z rodziną na narty do Wisły, widzę, że połowa samochodów na parkingu jest czeska. Czesi bardzo chętnie korzystają także z portów lotniczych w Katowicach i Krakowie, które mają bardziej rozbudowane siatki połączeń aniżeli lotnisko w Ostrawie. Ale istnieje też duże zainteresowanie w drugą stronę. Kiedy w Polsce jest dzień wolny od pracy, trudno jest znaleźć miejsce na parkingu pod ostrawskim ZOO, ponieważ cały parking zapełniony jest samochodami z Polski. W „niehandlowe” niedziele w Polsce widać sporo polskich klientów w „Nowej Karolinie”. Ponadto Konsulat obserwuje stale rosnącą liczbę Polaków, którzy przyjeżdżają do pracy w województwie morawsko-śląskim. 

O ilu osobach mówimy?
– Jeżeli chodzi o liczbę Polaków zatrudnionych w ramach czterech czeskich województw znajdujących się na terenie okręgu konsularnego KG w Ostrawie (morawsko-śląskie, południowomorawskie, zlińskie i ołomunieckie), to pod koniec 2015 roku, czyli w pierwszym roku mojego pobytu w Ostrawie, pracowało tutaj 7 238 osób z Polski, w tym prawie 5,5 tys. w województwie morawsko-śląskim. Natomiast pod koniec ub. roku, na terenie okręgu konsularnego, zatrudnionych było prawie 16 tys. osób, w tym 12,3 tys. w samym województwie morawsko-śląskim. Jak pani widzi, jest to bardzo znaczący wzrost. Chodzi o pracowników o bardzo różnych kwalifikacjach. Wiem, że do Ostrawy dojeżdżają na przykład polscy informatycy. Ostatnio rozmawiałem o tym z szefem firmy Tieto w Ostrawie, który jest zarazem konsulem honorowym Finlandii, który mówił, że również w jego firmie pracują osoby z Polski. Część z nich mieszka w Ostrawie, część dojeżdża z Polski. Ponadto Polacy pracują na kopalniach, w montowniach oraz w wielu innych miejscach. 

Konsulat ma w związku z tym więcej pracy?
– Tak, oczywiście. Zawsze znajdzie się jakiś procent osób, które mogą być w trudnej sytuacji, które mają spór z pracodawcą, czasami niestety zdarzają się też osoby, które wchodzą w jakiś konflikt z prawem. To samo dotyczy wypadków na drogach. Im więcej jest osób, tym większe istnieje prawdopodobieństwo, że będą w sytuacji wymagającej pomocy konsularnej. 
 
 
Niedawno wydarzył się tragiczny wypadek w kopalni węgla w Stonawie, gdzie zginęło 12 górników – obywateli polskich. Jak w takiej konkretnej sytuacji wyglądała pomoc Konsulatu?
– Od momentu, kiedy otrzymaliśmy informację o wypadku, cały urząd został zaangażowany do pomocy. O godz. 21 byłem w kopalni, potem pojechałem do szpitala w Ostrawie, do którego trafiło dwóch polskich górników. Po rozmowie z lekarzami i z jednym z poszkodowanych wróciłem do kopalni, ponieważ musiałem się upewnić, że wszystko na miejscu przebiega zgodnie z procedurami, że udało się nawiązać kontakt z rodzinami poszkodowanych górników, sprawdzić, czy nie trzeba jeszcze kogoś poinformować lub służyć pomocą w załatwieniu jakichś spraw lub w dotarciu do informacji. 

Przez te prawie cztery lata nie tylko pracował pan, ale też żył w Ostrawie. Są jakieś miejsca, które pan polubił?
– Czas wolny, którego zresztą nie było zbyt wiele, starałem się aktywnie spędzać razem  z rodziną. Miejscem, które kojarzy mi się z Ostrawą i z czasem wolnym, jest na pewno park w pobliżu Konsulatu, z pięknym placem zabaw dla dzieci oraz ścieżką rowerową, którą jeździliśmy na rowerach, czasem aż do Frydka. Po parku spacerowaliśmy z psem, ponieważ podczas naszego pobytu w Ostrawie nasza rodzina powiększyła się o psa. Dzieci bardzo polubiły ostrawski ogród zoologiczny oraz Świat Techniki w Witkowicach. 

Jakie są pana dalsze plany zawodowe? Wybiera się pan na kolejną misję zagraniczną?
– Obecnie wracam z rodziną do Warszawy i chciałbym tam na jakiś czas pozostać. Jednak to, jak długo tam zostaniemy, w dużej mierze zależy od Ministerstwa. Przede wszystkim musimy się na nowo przystosować do życia w Warszawie, na przykład znaleźć szkołę dla dzieci. Tu, w Ostrawie, córka i syn uczęszczali do szkoły z wykładowym językiem angielskim. Pierwszy okres po powrocie do domu z pewnością będzie dla nich trudny. Nowi koledzy, nowa szkoła, nowi nauczyciele, inny język nauczania. W pierwszej kolejności skupimy się z żoną na tym, by ułatwić dzieciom powrót do kraju. 

Spodobało się panu coś z czeskiego sposobu bycia?
– My, Polacy, podchodzimy do wszystkiego bardzo emocjonalne, u Czechów widoczne jest pragmatyczne podejście do życia. Uważam, że czasami, choć pewnie nie zawsze, pragmatyczne podejście do świata przynosi większe korzyści. 

Przypadła panu do gustu czeska kuchnia?
– Polubiliśmy smażony ser – zwłaszcza dzieci go uwielbiają, gulasz z knedlikami oraz „kolano”. Czasami brakuje nam trochę większego wyboru świeżych warzyw i owoców, jednak bądźmy szczerzy – tradycyjna polska kuchnia też nie jest pod tym względem urozmaicona.




Może Cię zainteresować.