piątek, 13 grudnia 2024
Imieniny: PL: Dalidy, Juliusza, Łucji| CZ: Lucie
Glos Live
/
Nahoru

Wakacje czy szkoła życia? Rozmowa z psychologiem dziecięcym | 01.04.2020

Dzieci od trzech tygodni nie chodzą do szkoły, a od dwóch praktycznie nie mogą wychodzić z domu. O tym, co w czasach koronawirusa dziecko traci, a co zyskuje, rozmawiamy z psycholog oraz matką dwojga dzieci, Natalią Szwarc.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Natalia Szwarc uważa, że w tym czasie wszyscy możemy się wiele nauczyć. Fot. BEATA SCHÖNWALD
 
Dziesięć miesięcy wakacji i dwa miesiące nauki, to marzenie wielu uczniów. Teraz jakby zaczęło się spełniać. To dobrze czy źle?
– Na początku dzieci rzeczywiście przyjęły wiadomość o zamknięciu szkół jako zapowiedź nieplanowanych wakacji. Rozpoczęło się od wielkiego „wow” i fascynacji tym, że będzie dużo wolnego. W miarę upływu czasu ta radość zaczyna słabnąć i powoli ewoluuje. Podobnie zresztą jak u ludzi dorosłych emocje związane z koronawirusem się zmieniają i przybierają czasem nawet przeciwstawne postaci. Również dzieci muszą na swój sposób sobie poradzić z zaistniałą sytuacją. Zrozumieć, że to nie są wakacje, ale nowy, inny niż dotąd tryb życia, który wymaga pewnej samodzielności i odpowiedzialność. Poza tym trudno też mówić o jakichkolwiek wakacjach, kiedy widzimy, z jakim zaangażowaniem i determinacją szkoły podeszły do tego problemu. Bardzo mi się podoba, że nauczyciele chcą mieć kontakt z uczniami i starają się wykorzystywać wszystkie wynalazki techniki, by nie tylko przekazać im materiał do przerobienia, ale także z nimi porozmawiać. 
 
Obecna sytuacja sprawia, że w kontaktach międzyludzkich jesteśmy skazani na telefon, Facebooka, Skype’a. Już wcześniej jednak psycholodzy i wychowawcy bili na alarm, że dzieci zbyt wiele czasu spędzają przy ekranie komputera lub z komórką w ręku. Teraz jeszcze więcej. Nie przeraża to pani? 
– Myślę, że teraz o wiele bardziej uświadamiamy sobie, że te wszystkie technologie komputerowe, podobnie jak wiele innych wynalazków, są dobrym sługą, ale złym panem. Komputer pomaga nam załatwić wiele spraw, rodzicom pozwala wykonywać pracę, dzieciom uczyć się, kontaktować się ze swoimi rówieśnikami. Z drugiej strony chodzi o to, żeby nie pozostawić dziecko przez cały dzień samopas przed ekranem komputera lub z tabletem w ręku. W tym mogą pomóc różne prace domowe, w które rodzice powinni angażować również swoje pociechy. Jest nie do pomyślenia, żeby w sytuacji, gdy cała rodzina jest w domu, mama wykonywała pracę zawodową, gotowała dla całej rodziny, sprzątała, uczyła się z dzieckiem i jeszcze w tym wszystkim znalazła czas na odpoczynek.

Czy uważa pani, że rodziny na tym czasie „zamknięcia” w domu mogą skorzystać?
– Myślę, że można z tej sytuacji skorzystać. Jest to czas, który jakoś się rozpoczął, ma jakiś przebieg i kiedyś się zakończy. I jak każda trudna sytuacja w życiu, czegoś nas nauczy. Każdego czegoś innego, ale w jakimś stopniu na pewno zmieni nasze myślenie. Dla nas, ludzi młodych, te wszystkie restrykcje i zakazy wydają się czasem przesadne, komuś innemu mogą natomiast uratować życie. Stosując się do nich, przestajemy być obojętni na los innych. Pod tym kątem należy rozmawiać również z dziećmi, poza tym można na temat koronawirusa znaleźć w internecie wiele filmików edukacyjnych. Uważam, że dziecko powinno mieć dostęp do tych wszystkich informacji. Oczywiście nie po to, żeby się bało, ale żeby było świadome istniejących zagrożeń oraz tego, że swoim odpowiedzialnym zachowaniem, stosowaniem się do ustalonych reguł może mieć wpływ na to, jak sytuacja rozwinie się dalej. 


Całą rozmowę z Natalią Szwarc opublikowaliśmy w "Głosie" z 31 marca 2020.




Może Cię zainteresować.