Z Michałem Rusinkiem rozmawiamy o Wisławie Szymborskiej | 24.02.2023
W środę ukazały
się „Wiersze wszystkie” Wisławy Szymborskiej. To jedno z najważniejszych wydarzeń
literackich tego roku w Polsce oraz jeden z najważniejszych punktów obchodów Roku
Wisławy Szymborskiej. 2 lipca minie 100 lat od urodzin noblistki. Jej
wieloletni sekretarz, Michał Rusinek, mówi o tym, co pozostawiła po sobie, że gdyby
żyła, pewnie w swojej twórczości jakoś by się odwołała do tego, co dzieje się w
Ukrainie, ale także o tym, że w Szwecji jej wiersze są cytowane podczas uroczystości
pogrzebowych, a we Włoszech popularnością przebija tamtejszych poetów. Rozmawiamy
z Michałem Rusinkiem, sekretarzem, Wisławy Szymborskiej, pisarzem, członkiem
Rady Języka Polskiego.
Ten tekst przeczytasz za 5 min.
Michał Rusinek. Fot. EDYTA DUFAJ
Kiedy poprosiłem
pana o wywiad i wysłałem e-maila, odpisał pan, informując o szczelnie wypełnionym
kalendarzu do końca marca. Czy to oznacza, że z poezją w Polsce nie jest tak
źle, czy bardziej jest to chwilowy zryw, związany głównie z Rokiem Wisławy Szymborskiej?
Bo przecież tak lubimy celebrować różne rocznice…
– Chciałbym panu
odpowiedzieć pozytywnie, że z poezją nie jest źle, ale myślę, że tutaj nie do
końca chodzi o nią jako taką, ogólnie, ale bardziej o Wisławę Szymborską, która
cieszy się – co przyjmuję z dużą radością – sporą popularnością: i jako poetka,
i jako osoba. To prawda, że my, Polacy, bardzo lubimy rocznice, a ta związana z
Wisławą Szymborską wzmogła zainteresowanie. Tym bardziej że mamy do czynienia z
rocznicą najbardziej okrągłą z okrągłych. W pewnym stopniu przyczynił się do
tego Senat RP, uchwalając Rok Wisławy Szymborskiej.
Drążąc jednak dalej ten temat. Mamy w gazecie, podobnie
jak chyba większość dzienników i tygodników, rubrykę, w której czytelnicy wspominają
swoich bliskich, zamieszczają nekrologi. Bardzo często pojawiają się dwa cytaty:
„Umarłych wieczność dotąd trwa, dokąd
pamięcią się im płaci. Chwiejna waluta.
Nie ma dnia, by ktoś wieczności swej
nie tracił” oraz „Spieszmy się kochać ludzi, tak szybko odchodzą”. To Szymborska
i ksiądz Jan Twardowski… Czy to nie jest tak, że my, Polacy, poezję znamy tylko
na wyrywki, chwytamy się nośnych stwierdzeń, ale na tym koniec…
– Istnieje coś takiego, jak ranking cytatów i
wspomniani Szymborska oraz Twardowski są w nim wysoko. To też dobrze widać po półkach
księgarskich. Na przykład w Empiku, czyli najbardziej popularnej sieci
księgarnianej w Polsce – pojawiają się głównie te dwa nazwiska. To jest pewnie
jeden z powodów, dla których te dwa cytaty się pojawiają przy okazji wspomnień
czy nekrologów. Myślę jednak, że tych cytatów jest więcej, tak samo „Kot w pustym
mieszkaniu” pojawia się w „sytuacjach nekrologowych”. Co ciekawe, jest tak zresztą
nie tylko w Polsce; wiem, że wiersze Szymborskiej czytane są w czasie ceremonii
pogrzebowych w Szwecji. Jest to więc międzynarodowy trend, który mi się podoba.
Zamiast brać gotowce ze stron internetowych, jak pisać nekrologi, ktoś zadaje
sobie trud i szuka czegoś odpowiedniego do okazji w poezji. Można powiedzieć,
że poezja ma czasami charakter okolicznościowy. Służy do tego, żeby dać język w
jakichś bardzo specyficznych okolicznościach – dramatycznych, jaką jest śmierć
bliskiej osoby.
W środę ukazały się „Wiersze wszystkie” Wisławy Szymborskiej,
wydane przez krakowski Znak. Wróćmy do Empiku, do którego przychodzi przeciętny
konsument literatury. Zobaczy na półce liczące 800 stron tomiszcze i…. Czy on
się zwyczajnie nie przerazi?
– Liczę na to, że się nie przerazi, mało tego,
powie sobie: „Nareszcie Szymborska w jednym tomie”. Ta książka, mimo że się jeszcze
nie ukazała (wywiad został przeprowadzony w piątek 17 lutego – przyp. red.), to
już pojawia się na listach bestsellerów, bo jest zamawiana masowo w przedsprzedaży,
co mnie bardzo cieszy. Pojawiła się w tzw. „topce”, czyli stu najlepiej sprzedających
się książkach w Empiku. Ja nie lubię wygłaszać marketingowych fraz, ale moim
zdaniem wydanie „Wierszy wszystkich” to duże wydarzenie literackie i jedna z
najważniejszych książek, które ukażą się w tym roku w Polsce.
Jak pan rozumie słowa profesora Ryszarda Koziołka,
rektora Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach, który w grudniu ubiegłego roku w
stolicy województwa śląskiego, pytał: „Czy my, Polacy, zasłużyliśmy sobie na poezję Szymborskiej?”. Czy panu profesorowi
chodziło o to, czy my do tej poezji dorośliśmy, czy może miał coś innego na myśli?
– To jego trzeba by zapytać, ale myślę, że
Szymborska w krajobrazie literatury polskiej jest zjawiskiem osobnym. Zadaje
takie pytania, których inni poeci i pisarze nie zadają. Jednocześnie są to
pytania o charakterze uniwersalnym. Trudno powiedzieć, że to jest bardzo polska
poetka w tym sensie, że ona nie odwołuje się szczególnie do naszej historii.
Oczywiście jest ukształtowana przez nasze doświadczenia lokalne, ale jest też
czytelna międzynarodowo i dzięki temu stała się „towarem eksportowym”.
Znakomicie się „sprzedaje” zagranicą, a są takie kraje, w których jest nawet
bardziej popularna od rodzimych poetów – jest tak choćby we Włoszech. Wracając do pytania, myślę, że profesor Koziołek zastanawiał
się, czy jesteśmy w stanie podjąć z nią jakiś rodzaju dialogu, my ukształtowani
przez taką, a nie inną tradycję literacką.
A jesteśmy?
– Moim zdaniem tak, ale trzeba do tego podejść,
wychodząc poza ramy wyznaczone przez tradycyjną literaturę polską, taką uczoną
w szkole.
Cały wywiad do przeczytania w weekendowym drukowanym
„Głosie”.