Taniec dobry na wszystko | 16.03.2023
Dominika Cymerys od dzieciństwa kocha taniec i ruch. Teraz
tą pasją dzieli się z innymi. – Zaraz po studiach podjęłam pracę w Centrum
Kultury i Informacji w Jabłonkowie JACKi. W pewnym momencie stwierdziłam
jednak, że spróbuję spełnić swoje marzenie i ruchem oraz tańcem zarabiać na
życie – mówi.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Fot. NORBERT DĄBKOWSKI
Takiej decyzji nie podejmuje się z dnia na dzień. Żeby uczyć
ruchu i tańca, trzeba wiedzieć jak.
– Taniec towarzyszy mi od dziecka, przez prawie dziewięć lat
tańczyłam w Zespole Pieśni i Tańca „Olza”. W zespole się dużo nauczyłam. Wszczepiono
tam we mnie podstawy nie tylko tańca ludowego, ale też tańca klasycznego. Z
ogromu wiedzy, którą zaczerpnęłam w „Olzie”, korzystam do dziś. Aby zdobyć jednak
uprawnienie instruktora, zaliczyłam odpowiedni kurs w Pradze. Mam też za sobą
on-line roczny kurs Instruktora i Animatora Tańca Uwielbienia, dzięki któremu
mogę prowadzić innych do Jezusa tanecznym krokiem. Ważny jest nieustany rozwój,
więc uczę się tańca współczesnego pod kierunkiem Doroty Duda i Darii Gacek.
Obie dziewczyny są profesjonalnymi tancerkami i cudownymi osobami. Prócz tego
na bieżąco biorę udział w różnych szkoleniach on-line i na żywo, organizowanych
przez Centrum Edukacyjne DobEdu, gdzie kształcę się w zakresie pracy z dziećmi.
Krótko mówiąc, wciąż się doszkalam, by móc potem lepiej przekazywać innym
radość z ruchu i tańca. Muszę przyznać, że czerpię również z doświadczeń z
pracy w Centrum Kultury i Informacji. To była moja pierwsza praca po studiach,
która nauczyła mnie, jak zorganizować różne wydarzenia kulturalne czy sportowe i
wiele innych kwestii, z których korzystam również w życiu codziennym.
Uważa pani, że jako społeczeństwo mamy za mało ruchu?
– Myślę, że w dzisiejszym świecie na pewno nam go brakuje.
Pewnie nie da się wszystkiego zwalać na covid, zauważyłam jednak, że chociaż
pandemia się skończyła, ludzie nadal boją wychodzić się do innych, uczestniczyć
we wspólnych działaniach, spotykać się w grupach. Przez dwa lata lockdownu
nauczyliśmy się robić wiele rzeczy sami w domu. Mieliśmy home office, wiele
różnych aktywności robiliśmy zdalnie w zaciszu mieszkania. Po prostu przestało
nam się chcieć. Myślę, że dobrze ilustruje to przykład Czeskiego Cieszyna.
Całkiem duże miasto jak na warunki Zaolzia, a na ćwiczenia dla seniorów
przychodzą raptem cztery osoby.
Więcej w piątkowym, drukowanym wydaniu gazety.