sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

»Orły« dwa. Szymon i Dominik najbardziej wszechstronnymi i zaangażowanymi maturzystami | 07.07.2020

Co roku Rada Pedagogiczna Polskiego Gimnazjum im. J. Słowackiego w Czeskim Cieszynie przyznaje najbardziej wszechstronnemu i najbardziej zaangażowanemu maturzyście nagrodę „Złotego Orła”. W tym roku uhonorowała aż dwóch uczniów: Szymona Wojnara z klasy IVA i Dominika Poločka z klasy IVB. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Szymon Wojnar i Dominik Poloček to tegoroczne gimnazjalne „orły”. Fot. BEATA SCHÖNWALD
 

Czy czujecie się „orłami”? Albo inaczej: w czym czujecie się „orłami”?
D. P.: – Na pewno nie chciałbym czuć się czymś innym niż pozostali uczniowie. „Złoty Orzeł” to nagroda za cztery lata działalności na rzecz społeczności gimnazjalnej i w tym sensie może byłem orłem, choć samego siebie z pewnością bym tak nie nazwał. Myślę, że Rada Pedagogiczna chciała w ten sposób docenić moje zaangażowanie w Koncertach Świątecznych, w samorządzie szkolnym, w grupie muzycznej „Nonet”, chórze „Collegium Iuvenum” czy Kapeli Gorolskiej „Zorómbek”. No i może też to, że załatwiałem bluzy szkolne. 

S.W.: – Nie wiem, czy w ogóle mogę powiedzieć, że jestem w czymś zupełnie dobry, a być orłem ma właśnie takie znaczenie. W nauce na pewno szło mi w miarę dobrze i na świadectwach miałem zaledwie kilka dwójek. Zawsze też angażowałem się w olimpiadach przedmiotowych, choć z drugiej strony trudno mówić o jakichś wielkich sukcesach. Te najbardziej znaczące miały związek z chemią i geografią. 
 
Odwróćmy więc to pytanie. W jakiej dziedzinie nie jesteście „orłami”? 
S. W.: – Na pewno w sporcie. Nie najlepiej też wypadała moja twórczość artystyczna na lekcjach plastyki, choć pamiętam jeden obraz, z którego nawet byłem dumny. Szkoda, że gdzieś się zapodział. 

D. P.: – U mnie ze sportem jest podobnie. Na WF-ie zawsze wolałem postać w bramce niż biegać za piłką. W tej roli też jednak nigdy nie byłem „orłem”, raczej słupem. Poza tym zawsze walczyłem z biologią. Dwójki, które pojawiały się na moich świadectwach, były właśnie z tego przedmiotu. Nie lubiłem też nauk społecznych.
 
Czego gimnazjum was nauczyło oprócz praw fizyki, logarytmów i historycznych dat? 
D. P.: – W ciągu tych czterech lat w gimnazjum chyba każdy z nas w jakiś sposób rozwinął swoją osobowość. Za siebie mogę powiedzieć, że gimnazjum otworzyło mi oczy, nauczyło mnie zauważać rzeczy naprawdę istotne i nie przejmować się błahostkami. Nie mogę natomiast powiedzieć, że nauczyło mnie się uczyć, bo tego chyba każdy musi nauczyć się sam. Na pewno nauczyło mnie też dumy narodowej i patriotyzmu. 

S. W.: – Gimnazjum z całą pewnością rozszerzyło moje horyzonty myślowe. Zacząłem zauważać rzeczy, których wcześniej nie dostrzegałem albo nie uważałem ich za istotne. Po czterech latach widzę je w zupełnie w innym świetle, z innej, dojrzalszej perspektywy. Myślę, że gimnazjum jako szkoła ogólnokształcąca pomaga wybrać ten odpowiedni kierunek studiów. Wiele osób przychodzi bowiem do gimnazjum, bo nie jest zdecydowanych co do własnej przyszłości. W ciągu czterech lat udaje im się jednak sprecyzować swoje wyobrażenia o przyszłym zawodzie. 

Czego gimnazjum nie uczy, a byłoby warto?
D. P.: – Rozmawiałem już o tym z kilkoma ludźmi i każdy ma na ten temat inne zdanie. Jednak w moim przekonaniu brakuje w gimnazjum konwersacji z języka polskiego. Masa absolwentów gimnazjum nie potrafi swobodnie posługiwać się poprawnym językiem polskim. Może w Szymona klasie było inaczej, ale nasza polonistka minimum czasu poświęcała poprawności językowej i ortografii, a jeszcze mniej przeznaczała na konwersację. Rozumiem, że w polskim gimnazjum umiejętność biegłego posługiwania się językiem polskim jest podstawą, z drugiej strony nie wszyscy nauczyciele rozmawiają z uczniami po polsku i nie wszyscy zmuszają ich do tego. Mam wrażenie, że czasem uczymy się, jaki Mickiewicz miał rozmiar butów, a z drugiej strony nie potrafimy sklecić poprawnie jednego polskiego zdania.





Może Cię zainteresować.