sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Babcia Johanka opowiada | 13.02.2020

Wprawdzie Dzień Babci celebrowaliśmy 21 stycznia, ale do redakcji trafił właśnie piękny list naszej czytelniczki. Z przyjemnością publikujemy go w całości. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 60 s
Wprawdzie Dzień Babci celebrowaliśmy 21 stycznia, ale do redakcji trafił właśnie piękny list naszej czytelniczki. Z przyjemnością publikujemy go w całości.
.

 

 

Moja babcia Johanka mieszkała w Olbrachcicach bliziutko rzeki Stonawki. Jak sięgam pamięcią – widzę ją przez sobą w obszernym fartuchu, który zakrywał prawie że całą jej postać: ale bardzo ważne było to, że miał dwie kieszenie. W tych kieszeniach zawsze znajdywałam jakiś zagubiony cukierek albo orzeszek, pierniczek, rodzynki. 

Babcia przynosiła ze strychu suchą „ociypke” fasoli, siadała na krześle koło blachy, na której gotował się obiad, rozłupywała suche strąki i fasolka spadała do fartucha. W takich chwilach prosiłam babcię, żeby mi coś opowiedziała.

– Tóż weź se stołeczek, siednij se tu ku mnie a jo ci cosi bedym opowiadać. Jakech była młodo – toch była gospodynióm na gróncie w Olbrachcicach. Tyn grónt był dość wielki. Mielimy we chlywie 6 krów i 4 kónie. A jeszcze jakisi babucie, kury, gynsi i wszelijakóm drobnóm gawiydź. Roboty tóż było ogromnie moc, musiałach napytać trzi dziywki i dwóch pachołków coby nóm pumogali. Dziywki obrzóndzały krowy, doiły, wyganiały krowy na łęgi. Pachołcy mieli na starości kónie i roboty w polu. W lecie siykli trowe, suszyli, a potym wozili siano do dómu. Trzeba było jechać brodym przez rzyke, bo łyngi były za rzykóm. Były tam z jednego brzegu na drugi poukładane i zmóntowane deski – ale to było jyny dlo ludzi coby w niedziele mogli iść do kościoła a nie musieli sie zezuwać. Pachołcy i dzyiwki – to byli młodzi ludzie i mieli chyńć na zabawe. Nó i wieczór, po skóńczónej robocie zbiyrali sie w kuchyni [było to największe pomieszczenie w domu babci] i wydziwiali. Grali w karty, tańcowali w kole, opowiadali se o wszelijakich straszokach, utopcach, dziwożónkach. 

Jednego razu, jak sie tak bawili, prziszeł za nimi taki jakisi dziwny syneczek. Żodyn go nie znoł. Obleczóny był do zielónych galotek i do takigo samego fraczka. Na głowie mioł kłobuk z barewnymi bandlami. Chcioł se jako śnimi zagrać w karty. Tóż pódź – prawili mu – i grali. Pachołcy przy tym graniu uwidzieli, że miły synek mo łokropnie długi pazury, kiere mu przeszkadzajóm dzierżeć karty w rynce. I choć sie szarpoł i brónił – chycili go i na siłe mu ty pazurska ostrzigali.
Płakoł, aże płakoł! Narzykoł i fórt cosi pod nosym mamroł. A potym se wzión i uciyk i wiyncyj sie nie pokozoł. 

Przeszła zima i zaś prziszło lato. Pachołcy zwożali siano z łęgów. Dwa kónie i ogrómno fura siana na drabinioku wjechały do rzyki. Jak byli w samym strzodku, to uż se cieszyli, że tóm Stónawke fajnie przejechali, a tu z niczego nic naroz przyszła wysoko woda, siano nigdzie, kónie utopione a pachołcy tak ledwo, ledwo wydropali sie na brzyg.

Nó i nic. Zaś prziszła zima. Wieczory były długi i w kuchyni zaś było wiesioło. Jednego wieczora – świycie dziw sie – syneczek prziszeł grać karty. Pachoły uż wiedzieli, że to je utopiec, bo szosty u fraczka mioł wiecznie mokre.

Nó i Francik – tyn odważniejszy naroz prawi:
– A nie wiysz ty synku cosi o tym, że dwa kónie i cało fura siana se w Stónawce otupiły? A chłapcy mieli wielki szczyńści, że se wyszkrobali na brzyg!
– Tóż wiycie co? – prawi synek. Tak jo wóm całóm prowde powiym. Ale se was pytóm: co byście wy zrobili, gdyby wóm wasza baba nawarziła fajnych gałuszek ze śliwkami – dała na stół i wszyscy my zaczli obiadwać. Siedzymy se, opowiadómy, dziecka jyny mlaskajóm, bo im ogromnie szmakuje a tu naroz wjyżdżo na stół drabiniok ze sianym! Je prawie połednie. Z gałuszek nima nic, dziecka sóm wystraszóne a moja baba jowejczy i targo bandle z głowy! 
Jo sie strasznie rozgnioywoł i wszystko żech to utopił. Ale jedno se zapamiyntejcie. Nie wjyżdżejcie ani nie idźcie w połednie do rzyki, bo wtedy utopce obiadwajóm!
 

Tak opowiadała mi moja babcia Johanka.

 



Może Cię zainteresować.