Z REDAKCYJNEJ POCZTY: Panie na Jurze. To były udane dwa dni | 07.10.2024
Czwartek 12 września wyznaczył
początek dwudniowej dorocznej wycieczki członkiń Klubów Kobiet działających w
regionie. Zapowiadano wprawdzie wielkie ulewy, powodzie i inne kataklizmy, ale
pogoda trzymała z wycieczkowiczkami sztamę i nie pozwoliła im przemoknąć.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Zamek w Ogrodzieńcu od lat zachwyca. Fot. Pixabay
Na Jurę Krakowsk0-Częstochowską
wyruszyło 50 pań. Pierwszym celem był Ojców i pobliska Pieskowa Skała.
Zobaczyłyśmy zamek z jego ciekawymi eksponatami, Maczugę Herkulesa,
podziwiałyśmy przepiękne okolice, widziane nawet z „lotu ptaka”, bo
zaliczyłyśmy wszystkie, nawet najwyższe punkty widokowe.
Dalsza droga prowadziła do
Ogrodzieńca. Kto był w tych okolicach, wie, że naprawdę warto zobaczyć to stare
grodzisko. Usytuowane jest na pokaźnym wzgórzu, ale dałyśmy sobie radę, może z
małą zadyszką, ze wspinaczką i zawrotną liczbą schodów. Lekko zmęczone, ale w
wesołych nastrojach, zakończyłyśmy dzień pyszną kolacją i wygodnym noclegiem w
Częstochowie.
Drugi dzień wycieczki rozpoczął
się od zwiedzania sanktuarium maryjnego na Jasnej Górze. Wszystkim dobrze było
wiadomo, jakie znaczenie historyczne i religijne dla Polaków stanowi ten
obiekt, nad którym pieczę sprawuje zakon paulinów. Jednak bytność w tym miejscu
i bezpośrednie zetknięcie się z jego majestatem robi niesamowite wrażenie.
Monumentalne budowle, Cudowny Obraz, plenerowa droga krzyżowa, muzeum, pomnik
Ofiarom Katastrofy w Katyniu i przede wszystkim niezaprzeczalny „genius loci”,
sprawiają, że wizyta w tym miejscu, bez względu na osobiste wyznanie czy jego
brak, jest ogromnym przeżyciem duchowym.
W drugiej połowie drugiego dnia
wycieczki czekała na nas zgoła inna niespodzianka. Pojechałyśmy do zupełnie nieznanej
Osikowej Doliny w Koziegłowach. Tam w małym skansenie-manufakturze
dowiedziałyśmy się wiele ciekawych rzeczy. Na przykład, że drewno osikowe jest
bardzo cenne i że ze struganych z niego cienkich pasków można wytwarzać
prawdziwe cuda, nie tylko różnego rodzaju koszyki czy kobiałki, ale też
niebanalne dekoracje kwiatowe, zwierzęce itp. Gospodarze prócz zaznajomienia
nas z tradycją wytwórstwa z drewna osikowego i przedstawieniem swego dorobku,
przygotowali dla nas warsztaty. Każda z nas miała stworzyć czerwony kwiat
piwonii w zielonym koszyku. Różnie nam szło, różnie też było z naszą
cierpliwością, a było jej trzeba naprawdę dużo, ale wyniki były, nie chwaląc
się, imponujące. Miałyśmy również sposobność skosztowania miejscowych
regionalnych smakołyków, po czym wyruszyliśmy w drogę powrotną.
Dwa dni szybko i pozostały miłe
wspomnienia. Zasługa to pani Anny Piszkiewicz, kierowniczki Sekcji Klubów
Kobiet przy ZG PZKO. Bez talentu organizacyjnego i zaangażowania tej
energicznej osoby trudno sobie wyobrazić działalność Sekcji. A za wycieczkę bardzo
dziękujemy.
W imieniu uczestniczek wycieczki,
Alicja Klimeš