piątek, 26 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Marii, Marzeny, Ryszarda| CZ: Oto
Glos Live
/
Nahoru

„Zmieszany zapach książek i jabłek” | 18.04.2018

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 15 s
Katarzyna Szkaradnik. Fot. Witold Kożdoń

Filia czeskocieszyńskiej Biblioteki Miejskiej przy ul. Havlíčka zaprosiła we wtorkowe popołudnie na spotkanie z ustronianką Katarzyną Szkaradnik, doktorantką literaturoznawstwa Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach. Bohaterem popołudnia był jednak Jan Wantuła, ustroński działacz społeczny i kulturalny, a także bibliofil i publicysta.


Wtorkowe spotkanie było zaolziańską promocją książki autorstwa Szkaradnik pt. „Zmieszany zapach książek i jabłek. Wybór korespondencji Jana Wantuły z lat 1899-1952”. – Jesteśmy w Czeskim Cieszynie i sądzę, że Jan Wantuła byłby rad, że promocja jego książki odbywa się tutaj, ponieważ przez całe swoje życie był związany z tą ziemią, a los Polaków na lewym brzegu Olzy po 1920 roku leżał mu szczególnie na sercu – mówiła prelegentka, dodając, że Wantuła był związany z Zaolziem także zawodowo. – Po przeniesieniu z Huty w Ustroniu w 1910 roku przez 15 lat swego życia, do 1925 r. pracował w Hucie w Trzyńcu. Miał więc tutaj mnóstwo kontaktów zawodowych i przyjacielskich – dodała Szakradnik.

Przyznała ona, że podczas pracy nad swym doktoratem zachwyciła się Janem Wantułą (1877-1953). – Pierwsze skojarzenie z tą postacią to chłop-bibliofil, dla mnie jednak to prawdziwy humanista, prawdziwy człowiek Odrodzenia. Wantuła był też głęboko zainteresowany życiem publicznym i społeczno-politycznym i traktował je w sposób bardzo ideowy. Niestety polityka nieustannie ingerowała w jego losy, podobnie zresztą jak w losy innych ludzi, którym przyszło żyć w tamtych czasach – mówiła Szkaradnik.

Pracowała ona nad swoją książką przez cztery lata. „Zmieszany zapach książek i jabłek” ukazał się zaś w ubiegłym roku na 140 rocznicę urodzin Wantuły. – Pierwotnie zamierzałam sięgnąć po jego listy wyłącznie na potrzeby mojej pracy naukowej, jednak szybko zdumiałam się bogactwem zarówno treściowym jak i problemowym tej korespondencji. Doszłam więc do wniosku, że moralnym obowiązkiem jest ich upublicznienie i umożliwienie zapoznania się z tą niezwykłą spuścizną zwykłym czytelnikom, a nie tylko badaczom-specjalistom – stwierdziła.

Szerzej o zaolziańskiej promocji książki Katarzyny Szkaradnik w piątkowym „Głosie”.




Może Cię zainteresować.