Puzzle na czas, dobble, UNO, chińczyk, memory (pexeso), statki oraz kółko i krzyżyk — spośród takich gier uczestnicy sobotniego turnieju mogli sobie wybrać trzy. Pomocą służyli i o dotrzymywanie zasad gier dbali ich starsi koledzy harcerze, którzy też skrupulatnie wpisywali do  tabelek poszczególne rozgrywki i wyniki. Uczniowie klas podstawowych od 2. do 5. mogli też powalczyć o nagrody. W puli znalazły się nie tylko same gry i puzzle, ale też zestawy do haftowania i duży miś. Każdy uczestnik otrzymał na pamiątkę długopis z logo HPC. 

— Chcemy zintegrować dzieci z różnych gromad, żeby później, kiedy wyjadą na biwaki, nie czuły się obco — wyjaśniała pwd. Joanna Mitura, przyboczna czeskocieszyńskiej Gromady Zuchowej „Koniki Morskie". W zabawach wzięły też udział zuchy z olbrachcickich „Wesołych Ogników”, cierlicko-błędowickich „Mieszkańców Zielonego Lasu”, karwińskich „Wilcząt” i trzynieckich „Irbisów”.

Rudolfowi Vitošowi z Karwiny najbardziej podobały się statki. Po dobrych zeszłorocznych wrażeniach z podobnych zabaw w Trzyńcu, postawił w tę sobotę na propozycję HPC. — Miałem jeszcze inne wydarzenie w planach, ale te gry wygrały — powiedział nam piątoklasista, który nie wie co to nuda. 

— Moja mama poleciła mi harcerstwo, spróbowałam i zostałam, bo jest fajnie — dodała w rozmowie z „Głosem” Wiola Branna, która na piątkowe zbiórki do Czeskiego Cieszyna przyjeżdża po zajęciach w szkole w Kocobędzu i nie kryła też radości z sobotniego spotkania. 

Do finału w grę karcianą UNO szykował się natomiast Janek Bartnicki z Trzyńca. Dla odmiany zasiadł przy statkach, ale poległ w szybkiej rozgrywce z koleżanką. Lubi też piłkę, a w zuchach podoba mu się, jak podkreślił, „wszystko”. 

Po serii wybranych gier każdy uczestnik mógł się zrelaksować w drugiej salce lub też zagrać, niekonkursowo, w domino czy bierki. 

W planach harcerze z Zaolzia planują jeszcze w tym roku szkolnym majowy złaz zuchowy w Bystrzycy, który ma się odbyć w klimacie „Godek śląskich” Józefa Ondrusza.