piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Ester Pyszko: Recytacja towarzyszy mi od pierwszej klasy szkoły podstawowej i jest częścią mojego życia | 28.12.2022

Ester Pyszko, pierwszoklasistka Polskiego Gimnazjum w Czeskim Cieszynie, jeden grudniowy tydzień spędziła w Białymstoku na połączonym z warsztatami finale 31. Konkursu Recytatorskiego dla Polaków z Zagranicy „Kresy”. Zajęła w nim 2. miejsce. – Stres jest czymś, nad czym można zapanować – mówi w rozmowie z „Głosem”.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s
Fot. Norbert Dąbkowski


Na konkurs do Białegostoku pojechałaś jako debiutantka. Czy to drugie miejsce było dla ciebie zaskoczeniem, czy może jednak miałaś cichą nadzieję, że być może…?
– Na pewno nie spodziewałam się tego. Może gdyby chodziło o wyróżnienie, ale ja przecież po raz pierwszy startowałam w „Kresach” i już sam wyjazd do Białegostoku po czeskocieszyńskich eliminacjach był dla mnie wielkim zaskoczeniem. Nie, na drugie miejsce na pewno nie liczyłam, choć bardzo się cieszę z tej lokaty i samego udziału w konkursie.

Może nie było cię wcześniej na „Kresach”, niemniej z recytacją miałaś już pewne doświadczenie? 
– Brałam udział w międzyszkolnych konkursach recytatorskich, a także w konkursach gwarowych. Cała ta przygoda rozpoczęła się w szkole w Bukowcu, gdzie moja nauczycielka dostrzegła chyba we mnie jakiś talent i wprowadziła mnie w świat poezji. 

Czy można powiedzieć, że recytowanie wierszy sprawia ci przyjemność?
– Myślę, że tak, choć nigdy nie było to moją główną pasją, ponieważ bardziej interesował mnie sport i to jemu poświęcałam większość czasu. Przez pięć lat biegałam wyczynowo na nartach. W ósmej klasie zrezygnowałam jednak, bo pochłaniało to zbyt wiele mojego czasu i energii. Byłam wyczerpana i teraz jeżdżę już tylko rekreacyjnie. Wiem, że to była dobra decyzja. Dzięki temu mogę skupić się bardziej na recytacji, która tak naprawdę towarzyszy mi od pierwszej klasy szkoły podstawowej i jest częścią mojego życia.

Czy twoim występom przed publicznością towarzyszy trema?
– Należę do osób, które się stresują. Tak samo było przed zawodami. Zanim wyjdę przed publiczność, zawsze więc jestem trochę nerwowa. Później jednak trema opada i schodzę ze sceny z dobrym samopoczuciem. Myślę, że stres jest czymś, nad czym można zapanować. W czasie pobytu w Białymstoku uczono nas, jak sobie z nim poradzić, jak go rozładować, w efekcie czego przed finałowym konkursem czułam się odprężona. Temu problemowi poświęciliśmy naprawdę wiele czasu. 

Czy dostaliście tam więcej takich praktycznych rad?  
– Tak i to bardzo różnych. Mówiliśmy np. o tym, jak powinniśmy wyglądać na scenie. Ponieważ w recytacji najważniejsza jest twarz i mimika, włosy nie mogą jej zasłaniać i dlatego najlepiej je spiąć. Również ubranie nie powinno przykuwać zbyt wiele uwagi. Nie powinno błyszczeć, ale być neutralne. Robiliśmy też różne ćwiczenia z zakresu dykcji i artykulacji. Myślę, że to wszystko bardzo mi pomogło w moim finałowym występie. 

Czy pobyt w Białymstoku był również okazją, żeby poznać swoich rówieśników z innych krajów?
– Na finał do Białegostoku zakwalifikowałam się razem z koleżanką Karoliną Filipczyk. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się, że tak łatwo znajdziemy wspólny język z pozostałymi uczestnikami. Chociaż przyjechaliśmy z różnych krajów, mieliśmy do siebie blisko. Łączył nas język polski, który wszyscy mieli bardzo dobrze opanowany. Przez ten tydzień poznałam więc wielu fajnych ludzi, których na pewno zapamiętam i będę dobrze wspominać.



Może Cię zainteresować.