Stonawa: W czasie zapisów liczy się każde dziecko | 13.04.2025
W
polskiej szkole w Stonawie, należącej do najmniejszych na Zaolziu, liczy się
dosłownie każde dziecko. Do zapisów, które odbyły się w czwartek po południu,
rodzice przyprowadzili ich troje. Przyszłorocznymi pierwszoklasistami będą:
Natalka Szotkowska, Nela Gąsior i Marek Feber.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Nela Gąsior przyszła na zapisy z mamą Barbarą. Fot. Danuta Chlup
Polskie
klasy działają pod czeską dyrekcją, lecz zapisy odbyły się w budynku polskiej
szkoły na Górzanach, a prowadziła je kierowniczka klas polskich Marcela
Gabrhel. Sprawy formalne załatwiła z rodzicami wcześniej, żeby w trakcie zajęć
sprawdzających przygotowanie dzieci do szkoły nie tylko ona, ale i rodzice
mogli w pełni skupić się na dzieciach i razem z nimi w pełni przeżyć ten ważny
dla całej rodziny dzień.
Natalka
Szotkowska mieszka obecnie z rodzicami w Karwinie, lecz jej matka Michaela
pochodząca ze Stonawy postanowiła zapisać córkę do podstawówki w Stonawie.
Dziewczynka uczęszcza już zresztą do tamtejszego przedszkola.
Dla
Wojciecha Febra – ojca Marka, Stonawa jest rodzinną wsią, wybór był zatem
prosty. Dodajmy, że pan Wojciech jest prezesem Miejscowego Koła Polskiego
Związku Kulturalno-Oświatowego, natomiast jego ojciec Andrzej był długoletnim
wójtem Stonawy.
Barbara
Gąsior, która przyprowadziła do zapisów córkę Nelę, jest absolwentką szkół w
Orłowej-Lutyni i Lutyni Dolnej. Teraz jednak mieszka w Stonawie, do tutejszego
przedszkola uczęszczają dwie jej córki. –
Nela raczej nie miała tremy przed zapisami. Bardzo dużo wie i bardzo chce się
uczyć – zdradziła pani Barbara.
Marek Feber z uśmiechem podszedł do zadań. Fot. Danuta Chlup
Marcela
Gabrhel podkreśliła w rozmowie z „Głosem”, że podczas zapisów zwraca uwagę nie
tylko na umiejętności dziecka i jego podejście do zadań, ale także m.in. na
reakcje świadczące o relacji dziecka z rodzicem: – Dla mnie najważniejsza jest
relacja dziecko-nauczyciel-rodzic. Proponujemy na przykład zabawę, do której
dziecko zaprasza rodzica. Zabawa polega na tym, że jedno wygra, drugie przegra.
Wtedy obserwuję, jak się dziecko zachowuje w takiej sytuacji względem rodzica.
Obserwuję też, jak na to reaguje rodzic, ponieważ rodzice nie chcą, by ich
dziecko odniosło jakąkolwiek porażkę, a w szkole będą takie sytuacje – nie
wszystko się zawsze udaje.
Jak
dodała, najważniejsze jest to, żeby pokazać dziecku, iż szkoła jest fajna, a
ono, nawet jeżeli nie jest idealne, jest w niej oczekiwane i akceptowane. W
małej szkole, takiej jak ta w Stonawie, kontakt nauczycielek z rodzicami jest
bardzo ścisły, rodzice mogą na bieżąco omawiać z nauczycielką palące ich
sprawy. Marcela Gabrhel przekonywała, że dzięki temu dzieci bardzo dobrze czują
się w tej placówce.