sobota, 4 maja 2024
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Marta Štefánek: Te oceny nie mają sensu | 16.11.2020

Doc. RNDr Marta Štefánek, Ph.D. dwadzieścia lat spędziła jako pracownik naukowy i wykładowca matematyki na Uniwersytecie Śląskim w Opawie. Od lutego uczy w Polskim Gimnazjum w Czeskim Cieszynie fizyki, a od września prowadzi również seminaria matematyczne w 3. i 4. klasie. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Marta Štefánek nie zdążyła jeszcze porządnie poznać swoich uczniów. Fot. BEATA SCHÖNWALD
 

 
Co spowodowało, że zdecydowała się pani opuścić życie uniwersyteckie na rzecz gimnazjum?

– Ja chciałam uczyć w gimnazjum już zaraz po studiach. Mając w kieszeni dyplom nauczyciela matematyki i fizyki, przyszłam zapytać o możliwość zatrudnienia. Niestety, nie było dla mnie etatu. W tym samym czasie otrzymałam na uczelni propozycję rozpoczęcia studiów doktoranckich. Zgodziłam się. Odtąd przez dwadzieścia lat dzieliłam mój czas między pracę na uniwersytecie i dom, między Opawę i Bystrzycę. Praca na uczelni bardzo mi się podobała, jednak z biegiem czasu regularne dojeżdżanie i nocowanie poza domem stawało się coraz bardziej męczące. Poza tym z upływem czasu obserwowałam, jak na opawskiej matematyce ubywa studentów i dramatycznie spada poziom. Praca z zaledwie kilkoma studentami przestawała mnie cieszyć. Kiedy w gimnazjum zaproponowano mi etat fizyka, skorzystałam z tej oferty.
 

W czym różni się praca ze studentami od pracy z uczniami gimnazjum?

– Zarówno podejściem ucznia, jak i nauczyciela. Uczelnia wyższa kształci ludzi dorosłych, którzy wiedzą albo przynajmniej powinni wiedzieć, dlaczego poszli na taki, a nie inny kierunek. Oni są tu dlatego, bo chcą się czegoś nauczyć. Czy podołają wymaganiom, to od nich zależy. Nauczyciel akademicki nie ponosi za to żadnej odpowiedzialności. W gimnazjum rola nauczyciela jest inna. Inne jest też nastawienie uczniów do poszczególnych przedmiotów. Większość nie poszła do gimnazjum z powodu fizyki, ale z innych przyczyn. Ktoś jest językowcem, ktoś przyrodnikiem, ale ponieważ chodzi o szkołę ogólnokształcącą, wszyscy muszą sobie jakoś poradzić również z takimi przedmiotami, jak fizyka czy matematyka. Z drugiej strony w tej masie ludzi, która co roku rozpoczyna naukę w gimnazjum, zawsze się znajdą tacy, którzy chcą się czegoś nauczyć i którym ja mogę coś dać. Staram się przekonać ich o tym, że w naukę matematyki i fizyki warto włożyć pewien wysiłek, bo to może im zagwarantować w przyszłości dobrą i pewną posadę. 
 

Jeśli dobrze liczę, to pani jak na razie przeprowadziła więcej lekcji zdalnie niż w gimnazjalnej klasie? 

– Zaczęłam pracować na początku lutego. Zanim mogłam poznać moich uczniów, w połowie marca zamknięto szkoły. Z kolei w tym roku szkolnym nauka w normalnym trybie odbywała się tylko we wrześniu.
 

Czy uważa pani, że matematyka i fizyka to przedmioty szczególnie trudne do nauczania na odległość?

– Zależy, jak się je uczy. Po doświadczeniach z wiosny od początku jesiennego zdalnego nauczania uczę według rozkładu. Prowadzę normalne lekcje, tyle że on-line. Wszystko wykładam tak, jakbym to robiła na lekcji. Staram się nie zadawać materiału do samodzielnego przestudiowania, bo wiem, że to jest trudne. Na fizyce można tak czasem zrobić, ale matematyka na tym etapie edukacji wymaga wytłumaczenia tematu, wspólnego wyliczenia przykładów krok po kroku. Czego mi bardzo brakuje, to możliwości wywoływania uczniów do tablicy i naocznego przekonania się, gdzie popełniają błędy. 
 

Jak można zdalnie stawiać oceny z matematyki?

– Nie można. To, że muszę stawiać oceny, odczuwam jako duży problem. Przeprowadzanie sprawdzianów na oceny w trybie on-line uważam za wielkie nieporozumienie. Jako nauczyciel nie mogę zadać zbyt łatwych przykładów, bo wtedy ktoś szybko je wyliczy i 



Może Cię zainteresować.