niedziela, 5 maja 2024
Imieniny: PL: Irydy, Tamary, Waldemara| CZ: Klaudie
Glos Live
/
Nahoru

Andrzej Sadowski, reżyser sztuki "Betlejem Polskie": Koncentrujemy się na walce dobra ze złem | 15.12.2021

Uwaga! Spektakl, jaki Scena Polska Teatru Cieszyńskiego miała wystawić 18 grudnia 2021 r., został odwołany i przeniesiony na styczniowy termin! Będzie to klasyczny utwór „Betlejem polskie” Lucjana Rydla, w którym wystąpi większość aktorów Sceny Polskiej z akompaniamentem na żywo kapeli „Lipka”. Reżyser Andrzej Sadowski opowiada o szczegółach tej inscenizacji. 

Ten tekst przeczytasz za 7 min. 30 s
Fot. Karin Dziadek
 

Czy reżyseria w XXI wieku tradycyjnych jasełek sprzed ponad stu lat jest wyzwaniem reżyserskim?

W pewnym stopniu tak. „Betlejem polskie” nazywane jest widowiskiem jasełkowym, ale określiłbym je jako spektakl rocznicowy poświęcony okresowi Świąt Bożego Narodzenia. W utworze Rydla jest bowiem znacznie mniej elementów jasełkowych niż w wywodzącej się mniej więcej z tego samego okresu „Pastorałce” Leona Schillera. Niemniej wystawienie „Betlejem polskiego” jest współcześnie wyzwaniem inscenizacyjnym, dlatego że mocno zmieniło się spojrzenie na tradycję i sposób jej przedstawiania. Staramy się sprostać temu wyzwaniu. Zależy nam także na tym, by spektakl był dynamiczny i dostosowany do dzisiejszego odbioru, a jednocześnie niepozbawiony fajnej, momentami sielankowej aury, jaką Rydel zapisał w swoim pierwowzorze.

W warstwie tematycznej „Betlejem polskiego” zostały uwypuklone przez autora sztuki trzy wątki: religijny, ludowy i narodowo-historyczny. Czy na któryś z wątków kładzie Pan szczególny nacisk w tej inscenizacji?

Staram się połączyć te elementy w taki sposób, by miały równą wartość. Wydaje mi się jednak, że w naszym przedstawieniu koncentrujemy się na elemencie tradycyjnej walki dobra ze złem. „Betlejem polskie” ma trzy akty. Pierwsza część jest sielankowa, chłopska – pasterze dowiadują się o narodzeniu Chrystusa i biegną do Betlejem. Druga część jest poświęcona dywagacjom, jakie wprowadza postać Heroda, który sprzeciwia się właśnie rodzącemu się nowemu ruchowi społecznemu i religijnemu. Z kolei trzecia część niesie elementy patriotyczne. Ta druga część w naszym wykonaniu będzie najdłuższa i najpełniejsza, bo zdecydowałem się na rozwinięcie poszczególnych scen. Jednocześnie podjąłem decyzję o ograniczeniu niektórych postaci pojawiających się w pierwowzorze.
 
 
Fot. Karin Dziadek 
 
 

Odpowiada Pan bowiem nie tylko za reżyserię, ale też za opracowanie tekstu.

Tak, musiałem, mówiąc kolokwialnie, skroić ten tekst na możliwości Sceny Polskiej. W utworze Rydla pojawiają się sceny, których odegranie jest dla nas niemożliwe, na przykład wędrówka tłumów Krakowiaków i Górali, przeloty tabunów aniołów czy niezwykle duża liczba postaci historycznych. Dokonałem skrótów i uproszczeń z powodu liczebności zespołu aktorskiego, ale też ze względu na to, że współcześnie zmieniła się percepcja przedstawienia teatralnego.

Wracając jednak do drugiej części „Betlejem polskiego” i postaci Heroda, ten wątek jest dla nas szczególnie ważny, ale jednocześnie skontrastowany dwiema pozostałymi częściami, które są znacznie krótsze. Staramy się balansować między tymi trzema wątkami tematycznymi, o których pani wspomniała, nie nadając specjalnej wagi któremukolwiek z osobna. 
 


 
Lucjan Rydel bardzo szczegółowo projektuje w didaskaliach warstwę scenograficzną monumentalnego widowiska. Czy podąża Pan za jego plastycznymi wskazówkami albo stanowiły jedynie inspirację dla Pana projektu scenograficznego?

Muszę tu szczerze powiedzieć, że bardzo rozbawiły mnie te zapisy Rydla. To jest monumentalny teatr opisany w niewiarygodny sposób. Wystarczy wspomnieć, że obok całego ołtarza Wita Stwosza, mamy Kościół Mariacki, jednocześnie za nim panoramę Tatr, a na niebie tłumy aniołów. Znaleźliśmy na to sposób. Powołałem do życia dwie nowe postaci, nazwane narratorami, które jedynie opowiadają, jakby to mogło być. Widz ma poddać się temu plastycznemu opisowi i wyobrazić sobie te krajobrazy lub zdarzenia. Jednocześnie sami zaproponujemy coś znacznie skromniejszego.

Biblijna stajenka stanie na scenie?

W pewien sposób stanie. Projekt scenograficzny zakłada podzielenie sceny na trzy główne obszary (mansjony). W tej przestrzeni znajdzie się również miejsce na stajenkę, ale będzie znacznie skromniejsza niż to, co opisywał Rydel. Nie jesteśmy w stanie zapewnić wszystkich elementów, które autor wymyślił. Z resztą w żadnej inscenizacji tego utworu na przestrzeni długiej historii nikt tego nie dokonał. Nawet zespół Mazowsze i teatry narodowe dysponujące liczebnymi zespołami i wielkimi nakładami finansowymi nie oddały pełnej wizji Rydla, ponieważ jest ona do pewnego stopnia idealistyczna i nie ma szans na zmieszczenie tego projektu na scenie teatralnej. Na przykład jest tam taka scena, w której Matka Boska okrywa swoim płaszczem wszystkich wykonawców, a jest ich ponad siedemdziesięciu. Wyobraźmy sobie teraz, jak wielki musiałby być ten płaszcz, by przykrył tę ekipę i przy pomocy jakich zaawansowanych narzędzi scenicznych musiałoby się to odbywać. 

 
 
Fot. Karin Dziadek

 
 
Warstwa muzyczna „Betlejem polskiego” bazuje na znanych kolędach i pieśniach narodowych. Czy te utwory wybrzmią też w Pańskiej inscenizacji, w której, jak wynika z programu, zagra na żywo kapela Lipka?

Skoncentrowaliśmy się na muzyce ludowej i kolędach. Na początku próbowaliśmy jeszcze z wieloma wątkami patriotycznymi, ale w efekcie zdecydujemy się tylko na jeden taki utwór, czyli „Mazurek 3 Maja”. Współcześnie jeden sygnał patriotyczny zupełnie nam wystarcza, bo z powodzeniem buduje patriotyczną atmosferę. Nie musimy dopowiadać każdej postaci lub grupy historycznej osobnym wątkiem muzycznym. Na przykład według oryginału przemarszowi Legionów Dąbrowskiego towarzyszy „Mazurek Dąbrowskiego, zaś przy pochodzie Sobieskiego wybrzmiewa „Marsz Triumfalny”. Czuję, że współcześnie nie musimy już tego tak łopatologicznie i dosłownie przekazywać. 
 

Utwór Rydla ma ponad sto lat, ale czytając go, nadal odczuwamy jego aktualność, czyli możemy utożsamić się z niektórymi wątkami, na przykład społeczno-politycznymi. Czy zależało Panu na uwypukleniu tych wątków?

Dla przykładu opowiem o części drugiej „Betlejem”. Mamy tutaj do czynienia z człowiekiem, który za wszelką cenę nie odda władzy. Uderza jego despotyzm. I oczywiście najprostszym sposobem byłoby przebranie aktora w taki sposób, że zobaczylibyśmy na scenie kogoś bardzo znajomego. Jednak rozmawiając z wykonawcą roli Heroda, czyli Tomkiem Kłaptoczem, doszliśmy do wniosku, że ważniejsze są pewne cechy, które powtarzają się u wielu politycznych przywódców. Nie ma więc znaczenia, który z nich będzie tu dokładnie pokazany. Stąd skoncentrowaliśmy się na psychice takiej osoby, a nie na jej wyglądzie, a ja świadomie nawiązałem do prototypu kostiumu sprzed dwóch tysięcy lat. Niemniej Herodowi będą towarzyszyć postaci w kostiumach współczesnych. Na przykład urzędnicy będą dzisiejszymi urzędnikami. Będziemy robić szereg odniesień do naszego tu i teraz, głównie poprzez miks kostiumów. 

Jestem przeciwny nachalnemu i dosłownemu wskazywaniu, że ruch społeczny, który rodzi się z obywatelskiego buntu, dotyczy bezpośrednio protestów „czarnych parasolek” lub innych bieżących zjawisk polskiego życia społeczno-politycznego. Będziecie państwo mieli okazję do znalezienia tego w bardziej samodzielny sposób. Sami zadecydujecie o tym, czy niektóre wątki „Betlejem” przypominają naszą polską codzienność. 
 

Rozmawiała: Małgorzata Bryl-Sikorska

 



Może Cię zainteresować.