wtorek, 7 maja 2024
Imieniny: PL: Augusta, Gizeli, Ludomiry| CZ: Stanislav
Glos Live
/
Nahoru

Herbata kryje niejedną tajemnicę | 26.12.2016

Herbata, jaką znamy w Europie, nie jest dobra. Na co dzień kupujemy paczuszki, w których nie ma herbacianych listków, ale jakiś proszek niewiadomego pochodzenia.

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Antoni Matloch w jednym ze swych chińskich pokoi. Fot. Witold Kożdoń

Herbata z naszych sklepów jest gorzka, dlatego aby ją pić, musimy dodawać cukier i cytrynę. W Chinach jest inaczej. Wspaniałe herbaty otrzymuje się, zalewając wodą herbaciane listki. Te listki to także zioła, więc zawierają mnóstwo dobroczynnych składników. Pijąc taką herbatę nie tylko delektujemy się smakiem, ale robimy także coś dla naszego zdrowia – mówi Antoni Matloch z Wędryni, który od kilku lat zgłębia tajemnice chińskich herbat.

 

Wędrynianin jest inżynierem, programatorem linii technologicznych. Do Chin trafił w 2009 roku przez przypadek. – Firma, dla której pracowałem, zaczęła budować tam fabrykę i moi szefowie zlecili mi, bym także w Chinach zaprogramował linię technologiczną. Nie wiedziałem wówczas nic o tym państwie i trochę bałem się tam jechać. Pamiętam, że wziąłem pełną walizkę czekolady, by jakoś przeżyć dwa tygodnie. Na miejscu okazało się jednak, że jest super i tak zakochałem się w tym kraju – wspomina.

Obecnie Antoni Matloch gości w Chinach regularnie. Tylko w tym roku przebywał tam sześć razy. Nauczył się przy tym chińskiego. Nie tylko mówi, ale i pisze w tym języku. Sam również zbierał herbatę. Jak przekonuje, z podawaniem herbaty wiąże się w Chinach wiele prastarych rytuałów. – Moi gospodarze, dziwią się często, że ja, Europejczyk, pokazuję im, jak należy parzyć herbatę – śmieje się Matloch, który dodaje, że każde naczynie służące do parzenia herbaty ma swoje przeznaczenie. Chińczycy mawiają też, że smakowanie herbaty polega na tym, by jedną czarkę wypić na trzy razy.

– Łykając napar trzykrotnie, delektujemy się jego kolorem, zapachem i smakiem. Niestety nie znam u nas nikogo, kto się na tym zna – uśmiecha się Matloch, który mimo wszystko stara się propagować wschodnią kulturę picia herbaty. Z prelekcjami bywał już w kilku okolicznych polskich szkołach, a także w Domu PZKO w Trzyńcu na Podlesiu. O Chinach i herbacie opowiadał nawet turystom na Ostrym.

Wędryninin co roku uczestniczy w organizowanym na cieszyńskim Wzgórzu Zamkowym „Święcie Herbaty”. W tym roku w sierpniu wybrał się również do Pragi na Festiwal Čajomír – największe praskie święto herbaty. – Wziąłem udział w tamtejszym konkursie i ostatecznie zakończyłem go na trzecim miejscu w gronie 32 zawodników – informuje.

Szerzej o nietypowej pasji wędrynianina przeczytacie w ostatnim, świątecznym „Głosie Ludu”.


Może Cię zainteresować.