sobota, 27 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Sergiusza, Teofila, Zyty| CZ: Jaroslav
Glos Live
/
Nahoru

Pogorolskie obrachunki | 14.08.2021

Zapraszamy do lektury subiektywnego podsumowania tegorocznego Gorolskigo Święta. Zatem, jak było w Lasku Miejskim w Jabłonkowie?

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 30 s
Fot. WITOLD KOŻDOŃ

SOBOTA

Rozmawiałem z wielu, którzy tam byli. Nie kryli zachwytu. Dlaczego? Nie było harmidru, nie było dyskoteki, było ogólne śpiewanie przy ognisku i kapelach, których członkowie twierdzili jak jeden mąż, że tak prawdziwego „Gorola” jeszcze nie było. Był folklorystyczny, cieszyński od a do zet. I na tym polega istota tego Święta, święta naszego. I to jest model, powiedziałbym przyszłościowy. Gdzie jak gdzie, ale „Gorol” powinien emanować naszą kulturą. Jest bowiem naszą wizytówką. Ale o tym dalej.

NIEDZIELA

Nie było rozpoczęcia hejnałowego przez tzw. trombitaszów ze Słowacji. I bardzo dobrze. Ich granie nie ma nic wspólnego z naszą trómbitóm, która gra zawsze jednogłośnie i prowadzi inną linię melodyczną. Ona właśnie powinna sygnalizować, że rozpoczyna się nie byle co, tylko nasze najdłuższe i najważniejsze Święto.

ZESPOŁY

Nie ma złego, co by na dobre nie wyszło. Pocovidowy czas spowodował, że tegoroczny „Gorol” był manifestacją siły naszej tradycji. Ponadto zmieścił się w czasie, który nikogo nie nużył, nie zniechęcał. Cztery godziny programu i dość. W takim interwale można chłonąć piękno płynące ze sceny. Potem już jest tylko gorzej i ze szkodą dla całości.

Były prawie wszystkie zaolziańskie zespoły, na ogół świetnie przygotowane. Niektóre poszły drogą wiązanek taneczno-wokalnych (np. „Błędowice, „Suszanie), inne zaś widowiskową („Bystrzyca, „Oldrzychowice, „Zaolzie, po części mosteccy „Górole z pomysłową choreografią, co można odnieść i do Zaolzia w sekwencji dożynkowej). Były też „Pastyreczki, dziesięć dziewczynek z bukowskiej podstawówki. Śpiewały uroczo, po pastyrsku, i na dodatek z prawie nową kapelą „Polana, co jest osiągnięciem niebywałym w tej kategorii wiekowej. Ukłon za to przede wszystkim w stronę p. Gabrieli Pazderowej. Ze znakomitej strony zaprezentował się również „Zaolzioczek w programie szkolnym, dowcipnym, jak i znacznie oryginalnym. Kapelę prowadzoną przez panią Elen Kożdoń, grającą nie od tak dawna małemu i wielkiemu „Zaolziu, chwalę za to, że nie uleciała z niej cieszyńska dusza, że nie goni za tanim efektem, ale stara się być wierna temu, co od wieków brzmiało na cieszyńskiej ziemi. Zapewne można by te słowa odnieść i do innych naszych formacji muzycznych, ale tu mowa o kapeli młodej. Gdy o młodość chodzi, wszystkich przebiła „Partyja", kapela wspierająca „Błędowice, i to jak wspierająca. Jak na nowicjusza na jedynkę z gwiazdką. Na tej drodze spotykamy renomowany „Rozmarynek” p. Krystyny Mruzek, osobie niezwykle ofiarnej, ale też absolutnie kompetentnej, której zasługi dla rozwoju południowocieszyńskiego grania trudno przecenić. Jak tych dziewięć rozmarynkowych dziewczyn grało i śpiewało!!! Serce rosło. Nie mogę pojąć, dlaczego p. K. Mruzek nie ma jeszcze Nagrody Kolberga!

Bez kapeli nie ma zespołu. To oczywiste. Te nasze mają klasę, stąd można je pokazać wszędzie, ale nie od rzeczy będzie parę uwag, by było jeszcze lepiej.

Pierwsza – zauważamy często inklinację ku muzyce podhalańskiej. Chodzi o popularnie nazywany twardy smyk, czyli o ostre podkreślanie rytmiki, zwłaszcza w melodiach dwumiarowych. W cieszyńskiej tradycji nigdy tego nie było.

Druga – absolutną i powszechną modą stało się podnoszenie tonacji np. o kwintę (kwintowanie) w finalnej fazie pieśni. Zupełnie obce zjawisko w naszym folklorze muzycznym. Profesor Karol Hławiczka upatrywał w tym wpływ węgierski. Dla lepszego zrozumienia problemu zanućmy znaną piosenkę „Jak to na wojence ładnie”, gdzie owo kwintowanie występuję.

Trzecia – stagnacja repertuarowa. Zasób repertuarowy naszych kapel ogranicza się góra do czterdziestu melodii, a my ich mamy tysiące. Okazuje się, że nie sięgają do naszych najnowszych wydawnictw, zawierających całe pokłady oryginalnego folkloru muzycznego naszej ziemi. Utrwala to przekonanie o jego ubóstwie, skoro gramy i śpiewamy w koło macieju to samo, i to od wielu lat.

Drobiazgi

Tadeusz Filipczyk pokazał klasę. Inaczej zresztą być nie mogło. Natomiast tzw. niespodzianka w postaci bezimiennego gorola była nieporozumieniem.

Dialogi prowadzących na ogół dowcipne, merytorycznie poprawne, od doskonałości jednak odległe. Odległe na skutek „dystanczni wyuki, obrazówki, popojechanio z programym, prymasza i kontrasza, tym padym i schwalnie” – że ograniczymy się do tych zapamiętanych perełek. Dialogi muszą robić wrażenie improwizacji, ale improwizacji starannie przygotowanej. W przeciwnym razie ich efekt bywa różny.

Soliści. Władysław Czepiec to nasz pierwszy tenor, i to bardzo dobry także w repertuarze ludowym. Sympatycznym urozmaiceniem był świetnie zaśpiewany i zagrany duet w osobach Magdaleny Wierzgoń (śpiew i basetla) i Adama Ligockiego, tego ze wzmiankowanej już „Partyje (śpiew i akordeon). Czyściutko, po cieszyńsku, czyli ze zrozumieniem.

Nie było rozgardiaszu odpustowo-karuzelowego, co miało zasadnicze znaczenie  dla chłonięcia uroczystej niedzielnej atmosfery, w której można się było delektować pięknem emanującym ze sceny, i to od samego początku, od pierwszych taktów świetnie śpiewających goroli i melodyjek. Ale to już nasza wielka klasyka, bez której Gorolski Święto nie byłoby czymś, na co czekamy cały rok.

KONKLUZJA

74. Gorolski Święto, i tu nawiązuję do początku, było w całości cieszyńskie, ujawniło nasze możliwości, nasz potencjał, co było znaczącym wydarzeniem, dla niektórych i odkryciem. Pokazało, na co nas stać, że jesteśmy samowystarczalni. Oczywiście, nie możemy się zamieniać w getto, Gorolski Święto jest bowiem wydarzeniem międzynarodowym, a konfrontacja zawsze jest ważna, ale też nasza kultura nie może być w nim w defensywie. Wymaga zatem wyważenia między tym, co nasze, a co cudze. Jest to bowiem jedyna okazja, kiedy możemy światu coś udowodnić, pokazać własną siłę kulturową, i to w czasie nieprzekraczającym ludzkie możliwości percepcyjne. W sumie SUPER choć przy ograniczonych bufetach. Tu jednak ważne jest co innego.

 



Może Cię zainteresować.