piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: BOŽENA (recenzja) | 10.02.2021

„Miłość to choroba, której nie można wyleczyć” – twierdziła jedna z najwybitniejszych czeskich pisarek Božena Němcowa. O frapującym życiu autorki „Babuni” powstał właśnie równie frapujący czteroodcinkowy serial produkcji Czeskiej Telewizji. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 30 s
Fot. mat. pras.
 


21 stycznia upłynęło 159 lat od śmierci jednej z największych czeskich pisarek. Mowa o Boženie Němcowej, autorce powieści „Babička” (w tłumaczeniu na polski „Babunia”), dzieła, które straszyło i do tej pory straszy wszystkich uczniów szkół średnich. W kategorii „lektur obowiązkowych” nie ma chyba większego wyzwania, aniżeli ta najsłynniejsza powieść Němcowej, która ukazała się po raz pierwszy drukiem w 1855 roku, a na polski została przetłumaczona po raz pierwszy w 1905 roku zasługą Pawła Ryboka. Wiele wskazuje jednak na to, że dla Němcowej nadchodzą lepsze czasy, ba, nawet czasy ponownej świetności. 

Czeska telewizja publiczna, a dokładnie Program 1 (ČT 1) skierowany do szerokiego grona odbiorców, w niedzielę zakończyła emisję nakręconego z rozmachem czteroodcinkowego serialu „Božena”, który, jeżeli parafrazować nazwę jednego z filmów Woody’ego Allena – dał odpowiedź na wszystkie pytania, które baliśmy się zadać na lekcjach czeskiego w szkole. Ja akurat miałem to szczęście, że nauczycielka literatury czeskiej w gimnazjum, Miriam Prymus, podchodziła do wszystkich tematów literackich z dużą otwartością, pokazując nam w sposób nieszablonowy również „Babunię” i co za tym idzie - także postać samej pisarki, ukrywającej się pod pseudonimem artystycznym Božena (Němcowa nazywała się po mężu Josefie Němcu). Nie wszyscy mieli jednak takie szczęście. 
 


 
Serial w reżyserii Lenki Wimmerowej jest najlepszą odpowiedzią na częste pytania o to, gdzie trafiają pieniądze z obowiązkowego comiesięcznego abonamentu radiowo-telewizyjnego. Oprócz produkcji poprawnych politycznie, teleturniejów dla zabicia czasu oraz seriali kryminalnych od czasu do czasu zdarzają się też „wypadki przy pracy” w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu. Serial „Božena” pretenduje do miana najlepszej mini-serii historycznej, jaka powstała w 2020 roku. Spokojnie może się równać z wypasionymi produkcjami HBO czy Netfliksa, aczkolwiek z racji tematu, wybitnie narodowego, raczej nie zawojuje zagranicznego rynku (może z wyjątkiem niemieckiego). Lenka Wimmerowa wspólnie ze scenarzystkami, Martiną Komárkową i Haną Wlodarczykową, znalazły skarb, którego warto strzec. A ja zachęcam tych z was, którzy jeszcze nie mieli okazji zapoznać się z serialem, do jak najszybszego odrobienia zaległości. Tegorocznym maturzystom odważne spojrzenie na życie pisarki pomoże zaimponować nauczycielom podczas egzaminu dojrzałości, a reszcie skróci dystans do Němcowej. Nic bowiem nie zabija wyobraźni bardziej  niż stereotypy i mity. 

Serial „Božena” już w pierwszym odcinku rozkręca się żwawo i zamiast nudnego przygotowywania się do skoku od razu mamy akcję z prawdziwego zdarzenia. W pierwszym kadrze Aňa Geislerowa, odtwórczyni Němcowej w dojrzałym wieku, skacze z okna, uciekając przed despotycznym mężem Josefem. Dopiero po tym mocnym obrazie przenosimy się zgodnie z właściwą chronologią zdarzeń do dzieciństwa i młodości Barbory Panklowej, bo tak brzmiało panieńskie nazwisko pisarki. W pierwszych dwóch odcinkach w postać Němcowej wcieliła się młoda aktorka Anna Kameníkowa, która debiut na dużym ekranie zaliczyła w filmie Jana Hřebejka „Niewinność” (2011). Kameníkowa na całe szczęście nie zmarnowała następnych dziesięciu lat, konsekwentnie czekając na życiową okazję. W roli młodej pisarki czaruje dorosłym, wyrafinowanym aktorstwem, tak, jak gdyby od zawsze występowała przed kamerą. Podobne mocne wejście miała na początku kariery Aňa Geislerowa, która w 1991 roku zachwyciła w dramacie „Requiem pro panenku” reżysera Filipa Renča. Obserwując poczynania obu aktorek w jednym serialu (Geislerowa przejmuje rolę pisarki w połowie serialu), aż chce się klaskać z zachwytu. Němcowa nie była żadną „pani Columbo”, jej portrety widnieją w licznych publikacjach, a więc sami możemy się przekonać, czy twórcom serialu udało się trafić z doborem aktorek. Ja twierdzę, że casting udał się na piątkę z plusem, włącznie z odtwórcą głównej męskiej roli, Janem Hájkiem (Josef Němec). Aktorem, który dał się już poznać z jak najlepszej strony, występując na deskach Narodowego Teatru Moraw i Śląska w Ostrawie, i który spowodował, że wolałem częściej zapraszać moją przyszłą żonę na randki do teatru, niż do kawiarni. Teraz wygląda na to, że do roli męża pisarki po prostu się urodził. 
 


 
W aktorstwie Hájka określenie „despotyczny facet” nabiera nowego wymiaru. „Z Josefem Němcem, przedstawionym w serialu, chętnie poszedłbym dziś na piwo” – stwierdził w wywiadzie Hájek i wcale mu się nie dziwię. W serialu, nakręconym pod bacznym okiem historyków (a nie histeryków) literackich, mąż Boženy Němcowej otrzymał niebywałe pole do popisu. Reżyserka nie poszła bowiem po najmniejszej linii oporu i unikając feministycznych pułapek ustrzegła się też mainstreamowych skrótów myślowych. Němec nie był święty, w chwilach załamania bił żonę i dręczył ją psychicznie. Barborę mimo wszystko kochał jednak nad życie. To właśnie mąż wprowadził pisarkę na praskie salony budzicieli narodowych, spowodował, że zakochała się w języku czeskim i po czesku zaczęła pisać, zaś po śmierci pisarki zatroszczył się o jej literacką spuściznę. Tajemnicą poliszynela było też to, że urodziwa Němcowa zdradzała męża przy każdej okazji, a do jej oficjalnych kochanków należeli m.in. młody poeta Václav Bolemír Nebeský czy słynny naukowiec, Jan Helcelet. Erotyczne przygody Němcowej zdominowały prawie w całości drugi odcinek serialu, który w moim odczuciu wypadł najsłabiej, bo swoim jednostronnym przekazem zbliżył się niebezpiecznie do „Pięćdziesięciu twarzy Greya”. 

To taka mała krytyczna dygresja, gdyż całość, łącznie z rewelacyjną gradacją akcji, budzi mój niekłamany zachwyt. Dawno nie oglądałem tak udanej, nowoczesnej produkcji, która w swoim pierwotnym założeniu miała celować w typowego, bezpiecznego widza TVC 1, a w efekcie przerosła najśmielsze oczekiwania. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby serial „Božena” rozwiązał worek z „Němcomanią”, pomagając także naszym nauczycielom, katowanym od dłuższego czasu zdalnym nauczaniem. 

 




Może Cię zainteresować.