Bo o ile jego droga do polskości jest raczej znana (choć warto ją przypomnieć, co uczynił Stanisław Gawlik), to już spojrzenie nań, jako na osobę o głębokiej, surowej duchowości luterańskiej może być już dla wielu, szczególnie tych niezwiązanych z Kościołem ewangelickim, sporym zaskoczeniem. I na tym aspekcie Kubiszowego żywota skupia się dk. Aleksandra Błahut-Kowalczyk (prywatnie prawnuczka „starego nauczyciela”) oraz bp. senior Stanisław Piętak. Jednak najbardziej intrygujący wydaje się artykuł dr. Józefa Szymeczka, który wiąże te oba wątki, narodowy i ewangelicki, a za przedmiot do swoich rozważań obiera najbardziej znane dzieło Kubisza, czyli wspomniany już na wstępie nieoficjalny hymn Śląska Cieszyńskiego, na który spogląda historycznie i teologicznie.
Jest to interesująca, momentami wręcz brawurowa interpretacja, która bez wątpienia śpiewających tę pieśń zmusi do głębszej refleksji nad jej treścią. Bo to, że jest ona utkana z wątków biblijnych, również nie jest jakimś wielkim odkryciem. Jednak Szymeczek zwraca uwagę na każdy, nawet najbardziej drobny szczegół. Na przykład na to, że tomik, w którym się ona ukazała, otrzymał tytuł „Śpiewy starego Jakóba”. A ów patriarcha miał dwunastu synów. Jeden z nich, Józef, został sprzedany przez zazdrosnych braci do Egiptu. I tam po latach – streszczając już starotestamentalną historię – nastąpiło nieoczekiwane spotkanie, z którego wielce się ucieszył stary Jakub.
„Jest jednak jeden problem”, pisze Szymeczek, „Józef przybrał wszystkie cechy Egipcjanina. A jego synowie, wnukowie Jakuba, byli Egipcjanami w ścisłym tego słowa znaczeniu i »mowie swego dziada ledwie że rozumieli«. Stary Jakub jednak nie odrzuca tych wnuków i podobnie jak swym synom, przed śmiercią błogosławi i im. Przed śmiercią w obecności Boga złoży swoim wnukom, dwom synom Józefa (…), Boże życzenie szczęścia w życiu (…). Wypowiedziane błogosławieństwo tyczy się dalekiej przyszłości, kiedy następcy tych dwunastu synów otrzymują Ziemię Obiecaną”.
I jeszcze jeden, dość smakowity fragment z Szymeczkowej analizy: „Warto w tym miejscu zauważyć, że bohater pieśni Kubisza – wnuk, który szuka w falach Olzy »przodków swoich dzieje«, jest, podobnie jak wnukowie biblijnego Józefa, renegatem, albo znajduje się na granicy renegactwa. To jednak jemu błogosławi stary Jakub (»stary nauczyciel« Kubisz) i to jemu po oczyszczeniu przez poznanie prawdy będzie się należeć przyszłość w nowej rzeczywistości”.
Dość ciekawa i dla wielu sądzę zaskakująca interpretacja, choć znając inne teksty pisane, czy choćby wystąpienia publiczne wiceprezesa Kongresu Polaków to poniekąd przewidywalna. Ale w tym „spojrzeniu historycznym i teologicznym” podnoszone są przez autora i inne zaskakujące wątki. Pytanie się oczywiście nasuwa jaki zamiar miał sam Kubisz, zasiadając do pisania (ach to przeklęte szkolne „co poeta miał na myśli”!). Ale skoro i z innych tekstów umieszczonych w poseminaryjnej broszurce dowiadujemy się o jego głębokim zaangażowaniu duchowym, to kto wie czy „Płyniesz Olzo”, owa – jak chce Szymeczek – profetyczna pieśń rzeczywiście nie była pisana pod Bożym natchnieniem?
* * *
Broszurkę „Seminarium – Jan Kubisz poeta,
nauczyciel, społecznik i działacz kościelny” można otrzymać bezpłatnie w szkole
podstawowej im. Kubisza w Gnojniku. Placówka ta, wraz ze zborem Śląskiego
Kościoła Ewangelickiego AW w Ligotce Kameralnej jest wydawcą publikacji, którą
sfinansowała Gmina Gnojnik.
Recenzja Jarosława jota-Drużyckiego pochodzi z wtorkowego wydania "Głosu" (28.08.2018).