Dobrze gra na fortepianie, świetnie maluje, jest skromny i dowcipny. To można powiedzieć o Bronisławie Liberdzie, którego grafiki zdobią obecnie ściany Oddziału Literatury Polskiej Biblioteki Regionalnej w Karwinie. W środę po południu odbył się wernisaż jego wystawy zatytułowanej „Widokówki znikąd”.
Dlaczego znikąd? – Ponieważ tematycznie nie wiążą się z żadnym krajobrazem ani z żadną rzeczywistą przygodą. Te obrazki rodziły się z wizji. Skąd się one biorą, trudno mi powiedzieć. Mój problem polega na tym, że kiedy pojawi się wizja, to dany obrazek wszędzie ze mną chodzi i jedynym sposobem na to, żeby się go pozbyć i wrócić do normalności, jest wyrzucenie go z siebie. Żeby jednak efekt końcowy był wierny owej pierwotnej wizji, trzeba mieć opanowane rzemiosło – mówił w rozmowie z „Głosem Ludu” Bronisław Liberda. Przyznał również, że chociaż czasem odczuwa zadowolenie ze swojej pracy, rzadko udaje mu się odtworzyć w stu procentach obrazek widziany oczyma wyobraźni. – Zawsze pozostaje pewien niedosyt, że można było zrobić to lepiej – dodał.
Liberda na wernisażu swojej wystawy zaprezentował nie tylko swoje grafiki, ale też stał się wykonawcą programu artystycznego. Jak bowiem zauważył z typowym dla siebie poczuciem humoru, siadając przy pianinie, „chciał zaoszczędzić kosztów bibliotece”.
Szerzej o środowym wernisażu przeczytacie w sobotnim „Głosie Ludu”.