Urodził się w Cieszynie, dzieciństwo i wczesną młodość spędził nad Olzą. Mieszka i pracuje w Bratysławie. Prof. Roman Berger, kompozytor, pianista i muzykolog, 9 sierpnia skończył 90 lat. Z Bratysławy zadzwonił młodszy brat jubilata, malarz Jan Berger. Obiecał, że przekaże materiały o życiu i twórczości Romana.
– Brat nadal pracuje. Już nie komponuje, ale nadal pisze eseje. Tylko proszę do niego nie dzwonić, bo już nie chce udzielać żadnych wywiadów – zaznaczył, nim zdążyłam zapytać, czy można porozmawiać z kompozytorem.
Informacje o prof. Romanie Bergerze nietrudno znaleźć w Internecie – na słowackich i polskich portalach poświęconych osobistościom muzyki. W 2014 roku wydano w Cieszynie broszurkę „Dwa koncerty dla Prof. Romana Bergera”. Ukazała się ona z okazji koncertów, które odbyły się w ewangelickim Kościele Jezusowym oraz w Państwowej Szkole Muzycznej im. I. Paderewskiego. Jerzy Kukla zagrał na organach „Labiryntos”, część jednego z najważniejszych dzieł Bergera „Exodus”.
– Wielkiego szczęścia w życiu trzeba, by po wymuszonym „exodusie” z rodzinnego miasta wrócić doń (niejako „w ostatniej chwili”) – choć tylko symbolicznie – muzycznie – napisał Berger w tekście „Powrót do Cieszyna”, otwierającym wspomnianą publikację. Na uwagę zasługują także jego słowa, którymi trochę anegdotycznie tłumaczy, dlaczego nie tylko komponuje, ale też pisze książki poświęcone muzyce. – Ciarki mnie przechodzą, kiedy słyszę, że znów mam coś napisać. Dlaczego? Bo więcej liter napisałem niż nut, więcej tekstów niż utworów.