„Zaolzi” z Jabłonkowa w Treviso i Wenecji | 17.07.2025
Wakacje to dla zespołów folklorystycznych czas przygotowań do dożynek
czy „Gorolskigo Święta”, ale także wyjazdów na zagraniczne festiwale, nieraz do
turystycznie atrakcyjnych miejsc. Zespół „Zaolzi” z Jabłonkowa wrócił parę dni
temu z Włoch.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Zespół „Zaolzi” z włoskim zespołem - gospodarzem festiwalu. Fot. ARC zespołu „Zaolzi”.
„Zaolzi” (zespół MK PZKO w Jabłonkowie) od kilku lat planowało dłuższy wakacyjny wyjazd na zagraniczny festiwal. Zespół
spoglądał w stronę Skandynawii, jednak ostatecznie zamiast na północ, pojechał
na południe. Brał udział w kameralnym festiwalu folklorystycznym „Sile Folk” w
Treviso, mieście położonym w pobliżu Wenecji.
Do
Treviso wyjechała 35-osobowa grupa: tancerze, członkowie kapeli, dziewczyny
towarzyszące zespołowi w śpiewie. W festiwalu, prócz włoskiego zespołu –
gospodarza „Pastoria del Borgo Furo”, jabłonkowian i gości z Litwy mieli brać
udział także Turcy, nie dotarli jednak z powodu komplikacji natury urzędowej.
GALERIE Zaolzi we Włoszech
–
Program był w miarę intensywny, niemal każdego dnia mieliśmy wieczorem występ.
Zwykle dość późno, koło godziny dwudziestej pierwszej, ze względu na panujące
upały. Szczególnie pierwsze dni były bardzo gorące, co było nieco męczące,
dlatego układy taneczne dostosowywaliśmy do aktualnych warunków. Było z
pewnością powyżej 35 stopni. Później popadało i zrobiło się trochę lepiej –
mówi Cienciała.
„Zaolzi”
wystawiło we Włoszech różnorodny program: tańce Beskidu Śląskiego,
podhalańskie, słowackie z regionu Zamutova, odnowione po latach tańce z
Terchovej oraz cygańskie. Te ostatnie zespół ma już od kilkunastu lat w
repertuarze i cieszą się niesłabnącym powodzeniem. Minusem tej imponującej
różnorodności była konieczność zapakowania do autokaru mnóstwa strojów, rekwizytów,
instrumentów muzycznych. –
Ale warto było. W niektórych układach występowali nowi tancerze, to były ich
pierwsze występy na zagranicznym festiwalu – przekonuje kierownik artystyczny.
– Każde włoskie miasteczko ma swój urok, a
występy odbywały się często wprost na rynku. Było bardzo klimatycznie. Ludzie
gromadzili się wokół i oglądali program. Byliśmy zakwaterowani w szkole na
obrzeżach Treviso, jedno popołudnie przeznaczyliśmy na spacer po mieście. Treviso
jest sympatyczne, urokliwe, lecz leży nieco w cieniu Wenecji i nie ma tam tak
wielu turystów – opowiada Tomasz Cienciała.
Gospodarze
zorganizowali dla gości z Zaolzia i Litwy dwie wycieczki: do Wenecji i nad
morze. Dzień na plaży spędzili w Jesolo.
Cały tekst do poczytania w piątkowym drukowanym wydaniu gazety.