środa, 20 sierpnia 2025
Imieniny: PL: Bernarda, Sabiny, Samuela| CZ: Bernard
Glos Live
/
Nahoru

Film o życiu i śmierci św. Maksymiliana Kolbego | 18.08.2025

Polska ma coś szczególnego do zaoferowania światu. Św. Maksymilian Kolbe i jego walka o wolność, godność i miłość pośród wielkiego cierpienia to coś, czego świat bardzo potrzebuje – mówił Anthony D'Ambrosio, reżyser filmu „Triumf serca”, którego premiera odbyła się w Warszawie.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Kadr z filmu „Triumf serca”. Fot. mat. prasowe

Premiera filmu „Triumf serca”, opartego na historii św. Maksymiliana Kolbego, który w obozie Auschwitz oddał życie za współwięźnia, odbyła się w Warszawie w przeddzień 84. rocznicy śmierci franciszkanina.

Akcja filmu rozgrywa się w bunkrze głodowym, w którym św. Maksymilian Kolbe oczekuje na śmierć, jednak w licznych retrospekcjach widzowie mogą powrócić do wcześniejszych chwil z życia franciszkanina i jego towarzyszy. Wcielający się w rolę ojca Kolbego Marcin Kwaśny powiedział PAP, że było to dla niego jak dotąd największe aktorskie wyzwanie.

– Nie dlatego, że musiałem zrzucić do tej roli dziesięć kilogramów czy zagrać po angielsku, ale ze względu na to, jak ciężko było ukazać proces dojrzewania do śmierci w celi głodowej. To było dla mnie najtrudniejsze do zagrania – zaznaczył.

Dodał, że podczas kręcenia filmu aktorzy spędzali po kilkanaście godzin dziennie w wilgotnej i zimnej celi, jedząc na obiad mikroskopijne porcje. – To bardzo nam pomogło ukazać dramat tej historii – ocenił.

Jak mówił, św. Maksymilian Kolbe nauczył go w tym czasie, iż nie warto ciągle skupiać się na sobie, swoich problemach i potrzebach, lecz trzeba umieć wyjść poza siebie i skupić się na drugim człowieku.

– Kolbe jest uosobieniem bezinteresowności i służby. Przyszedł do Auschwitz i od pierwszych dni aż do ostatnich służył. Bóg powołał go tam, żeby był z tymi więźniami – stwierdził Kwaśny.

Zdaniem odtwórcy roli Kolbego, św. Maksymilian zmienił współwięźniom perspektywę umierania. – Wcześniej umierali w rozpaczy, bluźniąc i klnąc. Po tym, co zrobił dla nich Kolbe, umierali z pieśnią maryjną i modlitwą na ustach. On przywrócił im godność, towarzyszył im do samego końca. Pocieszał, był powiernikiem ich tajemnic, rozgrzeszał i dawał im nadzieję wbrew nadziei – powiedział.

Podkreślił, że film, choć opowiada o rzeczywistości bardzo trudnej, nie pozostawia widza w rozpaczy. – Na pewno widzowie wyjdą z kina z nadzieją w sercu – zastrzegł.

Reżyser filmu Anthony D'Ambrosio podkreślił, że Polska ma coś szczególnego, co może zaoferować światu. – Tym czymś jest niesamowita dusza. A św. Maksymilian Kolbe jest w wielu wymiarach uosobieniem polskiej tożsamości i duszy. Jego dążenie do walki o wolność, godność i miłość pośród wielkiego cierpienia i opresji. To coś, czego świat bardzo potrzebuje – ocenił.

Przyznał, że sam przeżył okres wielkiego cierpienia i to właśnie św. Maksymilian Kolbe stał się dla niego ikoną tego, jak można towarzyszyć braciom w ich ciemności po to, by ich z niej wyprowadzić poprzez miłość.

– Proszę, nie zapominajcie w Polsce o Dziewicy Maryi (...), o duchu przekazywanym wam przez pokolenia poprzez łańcuch ludzi takich jak św. Maksymilian, którzy nieśli światło w miejsca, w których panuje mrok – zaapelował.
Franciszkanin o. Maksymilian Maria Kolbe trafił do Auschwitz 28 maja 1941 roku z więzienia na Pawiaku w Warszawie. W obozie otrzymał numer 16670. Pod koniec lipca 1941 roku z obozu uciekł więzień Zygmunt Pilawski. Za karę zastępca komendanta Karl Fritzsch wybrał dziesięciu więźniów i skazał ich na śmierć głodową. Wśród nich był Franciszek Gajowniczek, który zaczął rozpaczać. Wówczas ojciec Maksymilian wyszedł z szeregu, zbliżył się do Fritzscha i poprosił o zastąpienie współwięźnia. Esesman zgodził się. 



Może Cię zainteresować.