Kino i literatura na granicy | 05.05.2024
Dzisiaj dobiegnie końca 26. Przegląd Filmowy „Kino na
granicy”. Wczoraj można było wybierać spośród 26 filmów wyświetlanych w
Cieszynie i Czeskim Cieszynie. Ponadto odbywały się spotkania w ramach „Literatury
na granicy”.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Z pisarzem Mikołajem Łozińskim (z prawej) rozmawiał nad Olzą Wojciech Bonowicz. Fot. Danuta Chlup
W piątek wieczorem wyświetlono w Teatrze im. Adama Mickiewicza
głośny film „Strefa interesów” w reżyserii Jonathana Glazera. Po seansie odbyła
się debata nt. „Stare czy nowe? (Polskie kino po wyborach)”. Zostały poruszone
aspekty polityczne, kwestia autocenzury, sposobów finansowania, wreszcie
odwagi. Dyskusję prowadził Łukasz Maciejewski, dyrektor „Kina na granicy” po
polskiej stronie.
– Życzę nam – reżyserom, aktorom, aby nie opuszczała nas
odwaga i pasja, niezależnie od politycznej rzeczywistości – powiedziała w
dyskusji aktorka Gabriela Muskała.
Wśród 26 sobotnich projekcji znalazły się m.in. tytuły: „Chłopi”,
„Zielona granica”, „Czerwone maki”, „Wino truskawkowe”, „Sami swoi. Początek”, „Prawo
wyboru” i wiele innych.
„Kinu na granicy” towarzyszy „Literatura na granicy”. W sobotę
zorganizowano kilka spotkań i debat tematycznych. W samo południe w Transgranicznym
Centrum Informacji nad Olzą gościł pisarz Mikołaj Łoziński, który zdobył
rozgłos w Polsce i za granicą dzięki „Stramerowi” i „Stramerom”. Zdradził, że spływają
propozycje na ekranizację powieści, w tym z Ameryki.
Dwuczęściowa powieść o losach żydowskiej rodziny Stramerów
z Tarnowa powstała na kanwie prawdziwych losów jego dziadka i jego licznego
rodzeństwa. Wszyscy sześcioro przeżyli Holocaust, lecz stracili tożsamość –
każde z rodzeństwa przybrało inne nazwisko. Autor przedstawia świat
przedwojennych Żydów, a nawet ich wojenne losy, w sposób daleki od stereotypów i
martyrologicznego podejścia. W książkach nie brakuje humoru.
– Czy sam musiałeś przekroczyć jakieś granice, aby
napisać tę powieść? – pytał pisarza prowadzący spotkanie publicysta Wojciech
Bonowicz. Granic było kilka – fizycznych i psychicznych. Tą
pierwszą, geograficzną, była granica Francji, gdzie w młodości Łoziński przez
jakiś czas pracował. Przez jakiś czas był asystentem niewidomej Francuzki,
która kilka razy pod rząd pytała go o historię jego rodziny, jakby nie zapamiętała
wcześniejszych odpowiedzi. To był jeden z pierwszych momentów, który skłonił
Łozińskiego, aby tą historią bardziej się zainteresować. Nim napisał dylogię o
Stramerach, poświęcił historii rodziny książkę nazwaną po prostu „Książką”.
Spotkania o literaturze odbywały się także w cieszyńskiej
księgarni „Kornel i Przyjaciele” oraz w Czytelni i Kawiarni „Avion” w Czeskim Cieszynie.
Zdjęcia w galerii: Danuta Chlup i kinonagranicy.pl
GALERIE Kino na granicy, Łoziński