piątek, 13 grudnia 2024
Imieniny: PL: Dalidy, Juliusza, Łucji| CZ: Lucie
Glos Live
/
Nahoru

Niech rządzi miłość! Rewelacyjny Lenny Kravitz na Colours of Ostrava | 20.07.2024

W dowodzie osobistym ma zapisaną datę urodzenia 26 maja 1964. Jednak jak wiadomo, wiek to tylko liczba. Lenny Kravitz wymiatał w piątek na Colours of Ostrava niczym 16-latek, który właśnie otrzymał prawo jazdy. Tysiące fanów pod sceną zabrał w kosmiczną jazdę po rockowej autostradzie. Kravitz dał w piątek koncert z kategorii nieśmiertelnych, Coloursy w sobotę kręcą się jednak dalej. Gwiazdą ostatniego dnia imprezy będzie brytyjski muzyk, kompozytor i producent James Blake.

Ten tekst przeczytasz za 1 min. 60 s
Lenny Kravitz podczas ostrawskiego koncertu. Fot. Colours of Ostrava
Osiem dużych tirów przywiozło do Ostrawy najnowocześniejszą aparaturę dźwiękową, a kilkudziesięciu techników ze sztabu Kravitza krzątało się po terenie Witkowic Dolnych już na kilka godzin przed piątkowym koncertem. A wszystko z jednego prostego powodu: trasa koncertowa Kravitza promująca najnowszy album „Blue Electric Light” musi być dopięta na przysłowiowy ostatni guzik.

O tym, że amerykański muzyk jest perfekcjonistą, przekonaliśmy się zaraz na wstępie, podczas otwierającego wczorajszy koncert mega-hitu „Are You Gonna Go My Way”. Często jest tak, że na starcie koncertów trzeba jeszcze na konsolecie coś dopieścić, żeby wyszło idealnie. W przypadku Kravitza idealnie było od razu. Dwugodzinny koncert trzymał w napięciu, Kravitz bowiem szalał na scenie do tego stopnia, że w pogotowiu byli wszyscy ratownicy medyczni zatrudnieni podczas Coloursów.

Kravitz nastawił się w Ostrawie na najbardziej rockowe kawałki ze swojego repertuaru, nie zabrakło też akcentów z ostatniej płyty „Blue Electric Light” – zabrzmiały singlowe przeboje „TK 421” i „Paralyzed”, rewelacyjnie wypadły również starsze hity, w tym znakomicie potraktowane przeboje „Mama Said”, „I Belong to You” i „Fear”. Przywołany przeze mnie utwór „Fear” posłużył za wstęp do długiej instrumentalnej jazdy wszystkich muzyków na scenie. Na koncertach Kravitza wspiera rodzina znakomitych muzyków sesyjnych i nie inaczej było na Coloursach. Wiernym, niezmiennym towarzyszem podróży jest zaś świetny gitarzysta solowy, Craig Ross.

Motywem przewodnim koncertu była miłość pojawiająca się pod różnymi postaciami. Miłość odwzajemniona – czyli dziesięciominutowe podziękowania fanom, słowa o magicznym miejscu i pięknych istotach, Kravitz zafundował wszystkim w finale dwugodzinnego koncertu, przy okazji zagranego na bis „Let Love Rule”.





Może Cię zainteresować.