Ornitolog, który nigdy nie przejrzał na oczy… | 16.05.2023
Jezus pyta
ślepca: „Co chcesz, abym ci uczynił?”. „Panie, żebym przejrzał” – odpowiada
żebrak. Ten fragment z Ewangelii Świętego Łukasza znajduje się na kamieniu
węgielnym gimnazjum w miasteczku w pobliżu Meckenheim, gdzie zakończyło się życie
Günthera Niethammera. Beata Dżon-Ozimek i
Michał Olszewski zadali się sobie bardzo dużo trudno, żeby napisać doskonałą książkę
o esesmanie i ornitologu z Auschwitz. Książkę kompletną, nie ma tutaj najmniejszych
wątpliwości.
Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Książkę „Ptaki krzyczą nieustannie” wydało wydawnictwo Czarne. Fot. ARC
Tak jakby autorzy nie chcieli pominąć
żadnego, nawet najdrobniejszego szczegółu w obawie przed tym, że może to w
jakiś sposób wpłynąć na postrzeganie tej postaci. „Ptaki krzyczą nieustannie”,
wydawnictwa Czarne, wydają dźwięki z każdej strony. Są zalęknione, kiedy przychodzą
na świat, podobnie jak więźniowie, którzy docierają do Auschwitz-Birkenau, walczące
o pokarm (obozowa rzeczywistość) i przerażone, kiedy czują zagrożenie. Krzyk
więźniów idących na śmierć w komorach, zabijanych z karabinu maszynowego czy zastrzykiem
z fenolu prosto w serce unosi się do dziś nad byłym obozem koncentracyjnym. Dlatego
tytuł tej książki nie mógł być chyba inny. Günther
Niethammer, wartownik w KL Auschwitz, choć nie udowodniono mu, żeby kogoś
bezpośrednio zabił, nie przejrzał na oczy. Doskonale zdawał sobie sprawę z
tego, do jakich celów obóz został stworzony. Musiał widzieć codziennie więźniów
na skraju życia i śmierci. Nie mógł nie zauważyć kolejnych ofiar szalonego projektu
Hitlera. Także po 1945 roku, kiedy wiódł w miarę spokojne życie.
W materiałach prasowych, jakie
otrzymałem, znalazłem takie pytanie postawione przez autorów książki: „Czy w
obliczu Zagłady wypada zajmować się tak nieistotnymi na pozór drobiazgami, jak
dzierzba gąsiorek, dzięcioł zielony, wróbel, wrona?”. Już przed rozpoczęciem
lektury „Ptaków…” nie miałem co do tego najmniejszych wątpliwości, a kiedy
dobrnąłem do końca, tylko umocniłem się w tym przekonaniu. Tak sobie myślę przy
okazji, że dla wydawnictwa Czarne, dla którego nurt przyrody jest bardzo istotny,
historia Günthera Niethammera była szczególnie ważna i
trudna zarazem. Günther Niethammer urodził się w 1908 roku w rodzinie
potentatów w branży papierniczej. Miał czterech starszych braci oraz trzy
starsze siostry (po nim przyszła na świat jeszcze jedna). Od małego interesował
się ptakami, a kiedy po raz pierwszy wpadła mu w ręce książka „Ojczyste ptaki
śpiewające” autorstwa pastora Ottona Kleinschmidta, można powiedzieć, że naznaczyła
go na resztę życia. – Ta książka była moim stałym towarzyszem, przyjacielem i
doradcą, nauczyła mnie rozpoznawać, porządkować i rozumieć ptaki w naturze, dlatego
oddałem się jej w całości mojej dziecięcej pasji – napisał później. Wiedzę pogłębia
w kolejnych szkołach, na studiach w Tybindze, pracując między innymi w Bonn i
Wiedniu. 15 października 1940 dociera do Auschwitz. Jest strażnikiem, a po
kilku miesiącach potrafi sobie wychodzić u władz obozu możliwość pracy z ptakami.
Jakże cienka czasami jest granica między
sacrum i profanum, między tym, co dzieje się w obozie koncentracyjnym, a tym, co
poza drutami kolczastymi. A przecież porównań między ptakami i ludźmi jest dużo więcej
od tych, które przywołałem dwa akapity powyżej. Sam Niethammer pisze na przykład
o szarobrewkach śpiewnych, że „broniły ziemi i zdobywały ją dzięki odwiecznym
ceremoniom i zaciętym bitwom”. Czy miał wtedy z tyłu głowy myśl, że Hitler postępuje
dokładnie tak samo? W tym miejscu aż prosi się, żeby napisać kilka zdań o
pomyśle, który urodził się w głowie Heinricha Himmlera w 1943 roku. Zapytał słynnego
ornitologa Ernsta Schüza o możliwość przywiązywania do nóg bocianów migrujących
do Afryki karteczek z propagandą nazistowską…Po II wojnie światowej ornitolog zostaje skazany
na osiem lat więzienia. Potem wyrok zostaje zamieniony na trzy lata. Nie widzi
nic złego w swoim postępowaniu. Wraca do swoich bliskich. W 1968 roku zostaje
wybrany na prezydenta Niemieckiego Towarzystwa Ornitologicznego. Wtedy przeszłość
zaczyna się o niego coraz bardziej upominać. Umiera w 1974 roku.