czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Blur w doskonałej formie | 27.08.2023

Jeśli chcesz nauczyć się cierpliwości, zostań fanem Blur. Brytyjska grupa rockowa po ośmiu latach zameldowała się z nowym albumem studyjnym. I znów w doskonałej formie. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 60 s
Blur nie odcinają kuponów od sławy. Fot. mat. prasowe
W latach 90. rywalizowali z Oasis o miano najlepszego muzycznego towaru eksportowego Wysp Brytyjskich od czasów The Beatles. Jak to się skończyło, wiadomo. Oasis już nie ma. Zachłyśnięci sławą bracia Liam i Noel Gallagherowie zamiast twórczej pracy zaczęli zajmować się zupełnie innymi rzeczami. Wyrzucanie z trzeciego piętra hotelu mebli to tylko jedna z wielu pozamuzycznych przypadłości Oasis. Na całe szczęście zawsze bardziej lubiłem Blur i w tej przyjaźni na odległość nic się nie zmieniło. Po ośmiu latach Damon Albarn i spółka wrócili z nowym, dziewiątym albumem studyjnym „The Ballad of Darren”. Oddają na nim hołd zarówno swoim mistrzom, inspirując się m.in. The Beatles, Davidem Bowie i Leonardem Cohenem, jak również fanom – cierpliwym i wiernym od pierwszej płyty „Leisure” (1991).
W twórczości Blur ważne jest przenikanie – muzyczne i interpersonalne. Każdy z członków zespołu w wolnych chwilach zajmuje się czymś innym, co chłopakom wychodzi tylko na dobre. Najbardziej aktywny Damon Albarn w 1998 roku stworzył z wziętym rysownikiem komiksów Jamie Hewlettem eklektyczny muzyczny projekt Gorillaz, próbując z niezłym skutkiem zbiec od brit-popowej stylistyki w nieco inne muzyczne rejony. Gitarzysta Graham Coxon należy z kolei do notorycznych maruderów, a także uciekinierów, o czym przekonali się fani w 2003 roku na płycie „Think Tank” – wprawdzie udanej, ale bez udziału Coxona, który zwiał kilka dni po rozpoczęciu sesji nagraniowej. Na chwilę obecną wiele wskazuje na to, że harmonia w zespole wróciła do normy. Do tego stopnia, że podczas ostatniego koncertu na słynnym stadionie Wembley muzycy nie ustrzegli się… szczerych łez, a Albarn płakał ze wzruszenia prawie po każdym utworze.
Płyta „The Ballad of Darren” w moim odczuciu brzmi znacznie lepiej, niż poprzedniczka „The Magic Whip” (2015). Słucha jej się z dużą przyjemnością, zaś odkrywane stopniowo smaczki zachęcają do powrotów. Tak mam chociażby w przypadku dziesiątej pozycji na albumie – „The Heights”, trzyminutowej, typowej dla Blur ballady, w której najpierw urzekła mnie piękna linia melodyczna w refrenie, a potem warstwa techniczna kompozycji, z kakofonią w finale. To jeden z wielu utworów na płycie, w trakcie których słychać, że wszystko na pięciolinii poukładane jest tak, jak trzeba. Zespół w porównaniu do albumów „Think Tank” (2003) i „The Magic Whip” (2015) praktycznie zaprzestał eksperymentowania z aranżacjami, skupiając się na prostych melodiach, które nie tylko łatwo wpadają w ucho, ale są też zniewalająco przebojowe.
Album rozpoczyna się od urzekającej melancholii w stylu The Beatles. Tak właśnie odbieram piosenkę „The Ballad”, która w zasadzie posłużyła muzykom za utwór tytułowy. Albarn w warstwie lirycznej odnosi się do straty ukochanej osoby, samotności, czyli jednego z ulubionych tematów Blur na przestrzeni 34 lat działalności. Drugi w zestawieniu, „St. Charles Square”, przenosi słuchacza w rejony alternatywnego, przybrudzonego rocka, polityczny podtekst w nazwie utworu nie jest zaś przypadkowy. O nowym władcy Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, ale także brexicie czy futbolu Albarn mógłby dyskutować z wami godzinami, oczywiście pod warunkiem, że akurat przyłapalibyście go w jednym z londyńskich pubów.
Znakomicie został skrojony również szósty na płycie temat „The Narcissist”, z jednej strony niesamowicie przebojowy, z drugiej znów lekko dwuznaczny w warstwie tekstowej. „Spojrzałem w lustro/Tak dużo ludzi tam stoi/Poszedłem w ich stronę/Ku reflektorom/Nie słyszałem echa/Wszystko było zniekształcone/Znalazłem ego” – śpiewa na wstępie jednego z najważniejszych utworów na płycie Albarn, opatulony rytmiczną gitarą basisty Alexa Jamesa, który tym razem wyprzedził w aktywności Grahama Coxona. To jeden z dynamicznych kawałków, które w liczebności zdecydowanie przegrywają z nastrojowymi piosenkami.
Romantycznie i dziwnie zarazem robi się chociażby w innym, niejednoznacznie odbieranym przez fanów utworze „Russian Strings”. W tej pięknej balladzie niektórzy odkryli „drugie dno”, a mianowicie aluzję do rosyjskiej agresji na Ukrainie. Zabawa z interpretacjami piosenek Blur należy skądinąd do ulubionych zajęć wielbicieli grupy, tym bardziej, że muzycy sami ją napędzają swoimi metaforycznymi dywagacjami. Skupiwszy się jednak na samej muzyce, nie ulega wątpliwości, że „The Ballad of Darren” to jedno z najlepszych wydawnictw w dyskografii grupy.
Na jubileuszową dziesiątą płytę trzeba będzie znów nieco zaczekać. To proste – jeśli chcesz nauczyć się cierpliwości, zostań fanem Blur.


Może Cię zainteresować.