wtorek, 18 lutego 2025
Imieniny: PL: Konstancji, Krystiana, Sylwany| CZ: Gizela
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: »Limity« Petra Zelenki. Recenzja nowego serialu kultowego reżysera | 22.01.2025

Dobrej telewizyjnej satyry nigdy za wiele. A jeśli taki serial napisze i wyreżyseruje sam Petr Zelenka, to w Pop Arcie nie może go rzecz jasna zabraknąć. 406. odsłona rubryki pod znakiem recenzji serialu „Limity” Czeskiej Telewizji.

Ten tekst przeczytasz za 5 min.
Aleš Háma (w biegu) wymiata w roli likwidatora toksycznych śmieci. Fot. mat. prasowe

Kiedy Petr Zelenka staje za kamerą, a czyni tak rzadziej niż sam bym chciał, bo reżyserem jest świetnym, powstają takie filmowe perełki, jak „Příběhy obyčejného šílenství” (2005), „Karamazovi” (2008) czy serial „Dabing Street” (2018). A jeśli dołączymy do tego jeszcze jego autorskie scenariusze filmowe, to jednym tchem trzeba dodać, że kultowa komedia „Samotáři” (2000) w reżyserii Davida Ondříčka została napisana właśnie przez Zelenkę. Ze swoim specyficznym poczuciem humoru, który nie każdemu pasuje, Zelenka znajduje odwagę na poruszanie tematów trudnych i aktualnych równocześnie. W swoim drugim w karierze serialowym przyczynku „Limity” na celownik bierze tematykę ekologiczną, przyrządzając w typowy dla siebie sposób rosół z różnych pikantnych ingrediencji.

Nie byłoby filmów Zelenki bez ostrożnej, ale celowej taktyki z wykorzystaniem wulgarnego słownictwa. Również bohaterowie serialu „Limity” posługują się więc językiem czeskim stosowanym w codziennej komunikacji międzyludzkiej, w której od czasu do czasu ostre słówko po prostu „ucieknie”. Piszę to w tym miejscu nie bez powodu, bo „Limity” raczej nie spodobają się językowym purystom, którzy nawet tylną część ludzkiego ciała służącą m.in. do siedzenia wolą nazywać wyłącznie opisowo.  



Do głównej roli likwidatora toksycznych odpadów, Karla Kadleca, reżyser wybrał Aleša Hamę, telewizyjnego prezentera i piosenkarza ze znikomym dorobkiem filmowym. Już ten wybór spolaryzował publiczność do tego stopnia, że „Limity” stały się częstym tematem dyskusji w filmowej przestrzeni – internetowej i zza kawiarnianego stolika. Ja sam już kilkakrotnie broniłem właśnie w takiej kawiarnianej dyskusji Aleša Hamę, który moim zdaniem do roli faceta zajmującego się toksycznymi śmieciami uwikłanego nie z własnej woli w zieloną, ekologiczną wojnę nadaje się rewelacyjnie. Zelenka w wywiadzie poprzedzającym premierę serialu podkreślał, że do głównej roli szukał kogoś autentycznego, bez długiego filmowego życiorysu. Po prostu Karla Kadleca, sąsiada z podwórka.

Biznes firmy z odpadami nie układa się po myśli kierownictwa, a Karel coraz bardziej się gubi również w życiu prywatnym. Dla swojego nastoletniego syna Igora (Maxmilián Dolanský), prowadzącego życie w myśl ekologicznych zasad, radzący sobie coraz fatalniej ojciec jest tylko i wyłącznie „boomerem”. Macocha syna, Lenka (Veronika Khek-Kubařowa), dryfuje na podobnych eko-falach, a była żona Alena zatrudniona w fabryce do produkcji biustonoszy (Tatiana Dykowa) wtrąca się do jego życia w sytuacjach najmniej odpowiednich. Karel może w zasadzie liczyć tylko na swojego wspólnika w firmie, Jardę (Jaroslav Plesl).

Karel może w zasadzie liczyć tylko na swojego wspólnika w firmie, Jardę (Jaroslav Plesl). Fot. mat. prasowe

Zelenka w satyrycznym serialu karty odkrywa szybko. Najpierw kreśli zarys charakterowy głównych postaci, by następnie podłożyć pod scenariusz potężne ładunki emocji wywołujących salwy śmiechu, ale też odruchy współczucia. Przyłapałem się nawet na tym, że z Karlem chciałbym pójść na piwo i pogadać o życiu…

Kto trochę zna poglądy obywatelskie Zelenki, z pewnością nie zarzuci mu braku odpowiedzialności i cynizmu w tematach ekologicznych. W swoim serialu reżyser poszedł jednak trochę na łatwiznę i satyrę o czasach współczesnych ubrał częściowo w czarno-białe szaty. Tak przynajmniej wygląda narracja w pierwszych dwóch wyemitowanych przez Czeską Telewizję odcinkach. To nie zarzut, a fakt, który myślę zniechęci niektórych bardziej fanatycznych eko-widzów. Są w „Limitach” sceny, które można było nakręcić z wykorzystaniem większej porcji metafory, ale wtedy to już nie byłby serial Zelenki, a produkcja kogoś innego. Zmarły w 2020 roku Jiří Menzel był właśnie takim mistrzem poetyckiego, metaforycznego humoru, Zelenka lubi trochę inne żarty i inaczej konstruuje dialogi. Do mnie w każdym razie jego czarne poczucie humoru trafia przednimi drzwiami. W serialu nie brakuje naprawdę fenomenalnych scen komicznych i ciętych ripost wypowiadanych przez głównych bohaterów.

Nie odważę się prorokować, ile potencjału posiada jeszcze „zielony ład” w przestrzeni publicznej naszej zachodniej cywilizacji. Wiem na pewno, że jeśli nasza planeta ma być zielona również dla następnych generacji, trzeba się o nią odpowiednio troszczyć. Jeśli temat ekologiczny podjęty w nietypowy, satyryczny sposób pomoże otworzyć nieco inną dyskusję w społeczeństwie – mniej fanatyczną i zarazem daleką od naukowych frazesów – to „Limity” znacznie zyskają na wartości. Myślę, że pierwsze dwa odcinki to dopiero początek wielkiej jazdy bez trzymanki.




Może Cię zainteresować.