Rudolf Żebrok, mistrz realistycznego obrazu | 19.10.2025
„Czułemu
obserwatorowi ludzi, pejzażu i życia codziennego”, Rudolfowi Żebrokowi został
poświęcony październikowy wykład Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego
PZKO. W sobotę minęła 110. rocznica jego urodzin.
Ten tekst przeczytasz za 8 min.
Anna Rusnok (z lewej) opowiada o mistrzostwie Rudolfa Żebroka. Fot. Beata Schönwald
W
czwartek w klubie „Dziupla” w Czeskim Cieszynie o życiu i twórczości tego
niezwykle utalentowanego, choć czasem pomijanego artysty opowiadała Anna
Rusnok, historyk sztuki związana zawodowo przez dziesiątki lat z Książnicą
Cieszyńską.
Rudolf
Żebrok urodził się 18 października 1915 roku w kolonii górniczej w Karwinie jako
najmłodsze z dziesięciorga dzieci. Matka zmarła, kiedy miał zaledwie 9 lat. Po
skończeniu szkoły wydziałowej wyuczył się zawodu piekarza. W tym samy roku, co
otrzymał świadectwo czeladnicze, namalował swój pierwszy obraz – kopię martwej
natury autorstwa XVII-wiecznego holenderskiego malarza. Początkujący artysta
miał wtedy 19 lat i zadedykował go swojej przyszłej żonie „ukochanej Milce”. W
1939 roku ożenił się z nią. W czasie okupacji urodziło się im trzech synów Andrzej,
Tadeusz i Zbigniew, po wojnie przyszła na świat córka Danuta.
Świder
jako starszy kolega
Tuż
po zakończeniu II wojny światowej Rudolf Żebrok poznał o cztery lata starszego,
posiadającego znakomite wykształcenie akademickie malarza i rzeźbiarza Franciszka
Świdra. – W źródłach przeważnie się podaje się, że Rudolf Żebrok uczył się u
Świdra, który był jego mentorem i nauczycielem. Jednak sam Świder podobno
stwierdził, że to wcale nie prawda, bo Żebrok był tak utalentowany, że w
momencie, kiedy się poznali, był dojrzałym, ukształtowanym artystą, który wiedział,
czego chce i jak chce malować – zaznaczyła Anna Rusnok.
Prawdopodobnie
również dzięki tej znajomości prace Żebroka były prezentowane na różnych wystawach
zbiorowych, m.in. na Wystawie Morawsko-Śląskiego Towarzystwa Artystów w Domu
Sztuki w Ostrawie. Malarz-samouk nie potrzebował jednak żadnej protekcji. To
jego talent otwierał przed nim kolejne drzwi i zadecydował o tym, że został
przyjęty do Związku Artystów w Ostrawie. Pod koniec lat 40. zaczął wystawiać
również na wystawach zbiorowych Sekcji Literacko-Artystycznej przy Zarządzie
Głównym PZKO w Czeskim Cieszynie, Jabłonkowie, Karwinie czy w polskim
konsulacie w Ostrawie.
Malarstwem
zarabiał na chleb
Rudolf
Żebrok postanowił całkowicie poświęcić się malarstwu. Porzucił pracę piekarza i
został zawodowym artystą, co zwłaszcza na prowincji wymagało wielkiej odwagi. W
1948 roku otrzymał pierwsze zamówienie państwowe. – Jego malarstwo było na tyle
cenione w środowisku ostrawskim, że w 1952 i 1953 roku dostał możliwość
wystawiania swoich obrazów na ogólnopaństwowym przeglądzie sztuk plastycznych w
Ujeżdżalni Zamku Praskiego. To była duża nobilitacja – przekonywała
prelegentka.
Uczestnicy mogli obejrzeć reprodukcję rysunku
gawędziarki Marii Sikorowej. Fot. Beata Schönwald
W
1953 roku w sali restauracyjnej hotelu „Piast” zostało odsłonięte monumentalne
malowidło ścienne pt. „Brygada kulturalna" o powierzchni ponad 20 m kw., nad
którym pracował wspólnie z Franciszkiem Świdrem. Lata 50. były dla Rudolfa
Żebroka życzliwe. Uczestniczył w wystawach zbiorowych ostrawskiego środowiska
twórczego w Ostrawie, Opawie i Brnie, a także w wystawach SLA m.in. w
Warszawie, Orłowej i Karwinie.
Jednak
już w kolejnej dekadzie, kiedy wraz z odwilżą polityczną w Czechosłowacji pojawiły
się w sztuce nowe trendy, utrzymane w konwencji socrealistycznej obrazy Żebroka
straciły na popularności. Karwiński artysta w 1965 roku zatrudnił się więc jako
grafik w spółce transportowej ČSAD. O W latach 70. – po śmierci żony Emilii i
poślubieniu pracownicy galerii „Dílo” w Ostrawie –
znowu zaczął częściej sięgać po pędzel. W 1975 roku w sali Mánesa w Domu
Kultury w Karwinie odbyła się jego indywidualna wystawa z okazji 60. urodzin, a
po niej dwie kolejne w Domu Kultury w Ligotce Kameralnej. Poza ramy swojego
regionu nie wyszedł już jednak. Zmarł 18 stycznia 1984 roku.
Po
śmierci Rudolfa Żebroka zorganizowano w Karwinie jeszcze kilka wystaw
indywidualnych, które miały na celu upamiętnienie jego twórczości. Ostatnia z
nich miała miejsce w galerii „Chagall” we Frysztacie w 2007 roku. Prócz tego jego
dzieła znalazły się również na wystawie zbiorowej „Polscy artyści na Zaolziu w
latach 1945-1995” w Muzeum Okręgowym w Bielsku-Białej. Było to wielkie
wydarzenie artystyczne, które następnie gościło w Krakowie, Pradze, Ostrawie,
Bratysławie i Wiedniu.
Holenderskie
inspiracje
Drugą
część spotkania Anna Rusnok poświęciła twórczości Żebroka. Na ekranie pokazała
jego debiut z 1934 roku. I chociaż jego kolejne obrazy były już oryginalnymi
dziełami artysty, pochodzące ze wczesnego okresu powojennego scenki rodzajowe
prawdopodobnie powstały również pod wpływem malarstwa holenderskiego. W latach 1952-1953
na wystawach w Pradze znalazł się więc m.in. jego monumentalny obraz
przedstawiający wnętrze obory z krowami i dojarkami. Podejmowane przez niego
tematy idealnie wpisywały się w charakter okresu, kiedy obowiązywała w sztuce
odgórnie narzucona przez władze komunistyczne doktryna realizmu
socjalistycznego, kiedy należało w sposób realistyczny pokazywać lud pracujący
w rolnictwie i przemyśle.
– W
przypadku Żebroka to była jego naturalna droga twórcza, a nie podlizywanie się
władzy. Był uważnym obserwatorem życia codziennego i starał się je uchwycić. W
jego twórczości nie ma sztywności, sztampy i patosu socjalistycznego. Jego
obrazy prezentują wysoki poziom artystyczny, ceniony przez prawdziwych
krytyków, nie tylko tych będących na usługach władzy – podkreślała Anna Rusnok.
Przykładami obrazów pokazujących zwykłe życie są prządka z fajką przy
kołowrotku, wnętrze piekarni, a z późniejszych prac np. wnętrze kuchni czy
wnętrze izby.
Mistrz
wielu technik
Rudolf
Żebrok posługiwał się większością technik malarskich, takich jak akwarela,
gwasz, olej na kartonie czy rysunek. Ponieważ interesował go człowiek, w jego
twórczości ważne miejsce zajmują portrety – żony, synów, mężczyzny, starej
góralki oraz „stareczek i starzyków”. Te ostatnie powstawały w ramach cyklu
realizowanego wspólnie z pisarzem Józefem Ondruszem i publikowanego w latach
50. i 60. ub. wieku na łamach miesięcznika „Zwrot” pn. „Żywe teksty”.
Przemierzając razem Zaolzie, odwiedzali gawędziarzy ludowych, których Żebrok
malował, a jego towarzysz słuchał.
– Ondrusz opowiadał, że Żebrok siedział
cicho, a wobec swoich modeli nie miał żadnych wymagań. Gawędziarz mógł się
ruszać do woli, zmieniać pozycje, a on rysował i to ze znakomitym efektem. Tych
portretów stworzył podobno 65 – opowiadała historyczka sztuki. Dodała, że jako
portrecista osiągnął poziom wręcz mistrzowski. – Malował bez upiększeń, nie
skłaniał się w stronę idealizacji modelu. A trzeba wiedzieć, że portrety
malowane akwarelą wymagają wielkiej wprawy. To trudna technika, która polega na
tym, że farbami wodnymi maluje się na mokrym podkładzie. Trzeba to robić szybko
od najjaśniejszych odcieni po najciemniejsze. Nie ma tu miejsca na wyraźne
kontury ani na dodatkowe korekty – wyjaśniała prelegentka. Równie dobrze
karwiński plastyk radził sobie z techniką gwaszu. Malowania farbami wodnymi z
domieszką bieli cynkowej lub ołowiowej, nakładanymi od najciemniejszej po
najjaśniejszą opanował do perfekcji.
Uczestnicy
czwartkowego MUR-u mogli obejrzeć również piękne pejzaże Żebroka oraz niemniej
udane akty. – Jego obrazy do dziś można znaleźć na internetowych aukcjach
galerii sztuki. Ich ceny sięgają zaledwie paru tysięcy koron i czasami znajdują
swoich nabywców – zauważyła Anna Rusnok. Ich wartość artystyczna znacznie
jednak przewyższa ich cenę. Dla porównania bowiem w 1948 roku sprzedawano je
nawet po kilkanaście tysięcy koron.