środa, 22 października 2025
Imieniny: PL: Haliszki, Lody, Przybysłąwa| CZ: Sabina
Glos Live
/
Nahoru

Rudolf Żebrok, mistrz realistycznego obrazu  | 19.10.2025

„Czułemu obserwatorowi ludzi, pejzażu i życia codziennego”, Rudolfowi Żebrokowi został poświęcony październikowy wykład Międzygeneracyjnego Uniwersytetu Regionalnego PZKO. W sobotę minęła 110. rocznica jego urodzin.

Ten tekst przeczytasz za 8 min.
Anna Rusnok (z lewej) opowiada o mistrzostwie Rudolfa Żebroka. Fot. Beata Schönwald

W czwartek w klubie „Dziupla” w Czeskim Cieszynie o życiu i twórczości tego niezwykle utalentowanego, choć czasem pomijanego artysty opowiadała Anna Rusnok, historyk sztuki związana zawodowo przez dziesiątki lat z Książnicą Cieszyńską.

Rudolf Żebrok urodził się 18 października 1915 roku w kolonii górniczej w Karwinie jako najmłodsze z dziesięciorga dzieci. Matka zmarła, kiedy miał zaledwie 9 lat. Po skończeniu szkoły wydziałowej wyuczył się zawodu piekarza. W tym samy roku, co otrzymał świadectwo czeladnicze, namalował swój pierwszy obraz – kopię martwej natury autorstwa XVII-wiecznego holenderskiego malarza. Początkujący artysta miał wtedy 19 lat i zadedykował go swojej przyszłej żonie „ukochanej Milce”. W 1939 roku ożenił się z nią. W czasie okupacji urodziło się im trzech synów Andrzej, Tadeusz i Zbigniew, po wojnie przyszła na świat córka Danuta.

Świder jako starszy kolega

Tuż po zakończeniu II wojny światowej Rudolf Żebrok poznał o cztery lata starszego, posiadającego znakomite wykształcenie akademickie malarza i rzeźbiarza Franciszka Świdra. – W źródłach przeważnie się podaje się, że Rudolf Żebrok uczył się u Świdra, który był jego mentorem i nauczycielem. Jednak sam Świder podobno stwierdził, że to wcale nie prawda, bo Żebrok był tak utalentowany, że w momencie, kiedy się poznali, był dojrzałym, ukształtowanym artystą, który wiedział, czego chce i jak chce malować – zaznaczyła Anna Rusnok.

Prawdopodobnie również dzięki tej znajomości prace Żebroka były prezentowane na różnych wystawach zbiorowych, m.in. na Wystawie Morawsko-Śląskiego Towarzystwa Artystów w Domu Sztuki w Ostrawie. Malarz-samouk nie potrzebował jednak żadnej protekcji. To jego talent otwierał przed nim kolejne drzwi i zadecydował o tym, że został przyjęty do Związku Artystów w Ostrawie. Pod koniec lat 40. zaczął wystawiać również na wystawach zbiorowych Sekcji Literacko-Artystycznej przy Zarządzie Głównym PZKO w Czeskim Cieszynie, Jabłonkowie, Karwinie czy w polskim konsulacie w Ostrawie.

Malarstwem zarabiał na chleb

Rudolf Żebrok postanowił całkowicie poświęcić się malarstwu. Porzucił pracę piekarza i został zawodowym artystą, co zwłaszcza na prowincji wymagało wielkiej odwagi. W 1948 roku otrzymał pierwsze zamówienie państwowe. – Jego malarstwo było na tyle cenione w środowisku ostrawskim, że w 1952 i 1953 roku dostał możliwość wystawiania swoich obrazów na ogólnopaństwowym przeglądzie sztuk plastycznych w Ujeżdżalni Zamku Praskiego. To była duża nobilitacja – przekonywała prelegentka.

Uczestnicy mogli obejrzeć reprodukcję rysunku gawędziarki Marii Sikorowej. Fot. Beata Schönwald

W 1953 roku w sali restauracyjnej hotelu „Piast” zostało odsłonięte monumentalne malowidło ścienne pt. „Brygada kulturalna" o powierzchni ponad 20 m kw., nad którym pracował wspólnie z Franciszkiem Świdrem. Lata 50. były dla Rudolfa Żebroka życzliwe. Uczestniczył w wystawach zbiorowych ostrawskiego środowiska twórczego w Ostrawie, Opawie i Brnie, a także w wystawach SLA m.in. w Warszawie, Orłowej i Karwinie.

Jednak już w kolejnej dekadzie, kiedy wraz z odwilżą polityczną w Czechosłowacji pojawiły się w sztuce nowe trendy, utrzymane w konwencji socrealistycznej obrazy Żebroka straciły na popularności. Karwiński artysta w 1965 roku zatrudnił się więc jako grafik w spółce transportowej ČSAD. O W latach 70. – po śmierci żony Emilii i poślubieniu pracownicy galerii „Dílo” w Ostrawie – znowu zaczął częściej sięgać po pędzel. W 1975 roku w sali Mánesa w Domu Kultury w Karwinie odbyła się jego indywidualna wystawa z okazji 60. urodzin, a po niej dwie kolejne w Domu Kultury w Ligotce Kameralnej. Poza ramy swojego regionu nie wyszedł już jednak. Zmarł 18 stycznia 1984 roku.

Po śmierci Rudolfa Żebroka zorganizowano w Karwinie jeszcze kilka wystaw indywidualnych, które miały na celu upamiętnienie jego twórczości. Ostatnia z nich miała miejsce w galerii „Chagall” we Frysztacie w 2007 roku. Prócz tego jego dzieła znalazły się również na wystawie zbiorowej „Polscy artyści na Zaolziu w latach 1945-1995” w Muzeum Okręgowym w Bielsku-Białej. Było to wielkie wydarzenie artystyczne, które następnie gościło w Krakowie, Pradze, Ostrawie, Bratysławie i Wiedniu.

Holenderskie inspiracje

Drugą część spotkania Anna Rusnok poświęciła twórczości Żebroka. Na ekranie pokazała jego debiut z 1934 roku. I chociaż jego kolejne obrazy były już oryginalnymi dziełami artysty, pochodzące ze wczesnego okresu powojennego scenki rodzajowe prawdopodobnie powstały również pod wpływem malarstwa holenderskiego. W latach 1952-1953 na wystawach w Pradze znalazł się więc m.in. jego monumentalny obraz przedstawiający wnętrze obory z krowami i dojarkami. Podejmowane przez niego tematy idealnie wpisywały się w charakter okresu, kiedy obowiązywała w sztuce odgórnie narzucona przez władze komunistyczne doktryna realizmu socjalistycznego, kiedy należało w sposób realistyczny pokazywać lud pracujący w rolnictwie i przemyśle.

– W przypadku Żebroka to była jego naturalna droga twórcza, a nie podlizywanie się władzy. Był uważnym obserwatorem życia codziennego i starał się je uchwycić. W jego twórczości nie ma sztywności, sztampy i patosu socjalistycznego. Jego obrazy prezentują wysoki poziom artystyczny, ceniony przez prawdziwych krytyków, nie tylko tych będących na usługach władzy – podkreślała Anna Rusnok. Przykładami obrazów pokazujących zwykłe życie są prządka z fajką przy kołowrotku, wnętrze piekarni, a z późniejszych prac np. wnętrze kuchni czy wnętrze izby.

Mistrz wielu technik

Rudolf Żebrok posługiwał się większością technik malarskich, takich jak akwarela, gwasz, olej na kartonie czy rysunek. Ponieważ interesował go człowiek, w jego twórczości ważne miejsce zajmują portrety – żony, synów, mężczyzny, starej góralki oraz „stareczek i starzyków”. Te ostatnie powstawały w ramach cyklu realizowanego wspólnie z pisarzem Józefem Ondruszem i publikowanego w latach 50. i 60. ub. wieku na łamach miesięcznika „Zwrot” pn. „Żywe teksty”. Przemierzając razem Zaolzie, odwiedzali gawędziarzy ludowych, których Żebrok malował, a jego towarzysz słuchał.

– Ondrusz opowiadał, że Żebrok siedział cicho, a wobec swoich modeli nie miał żadnych wymagań. Gawędziarz mógł się ruszać do woli, zmieniać pozycje, a on rysował i to ze znakomitym efektem. Tych portretów stworzył podobno 65 – opowiadała historyczka sztuki. Dodała, że jako portrecista osiągnął poziom wręcz mistrzowski. – Malował bez upiększeń, nie skłaniał się w stronę idealizacji modelu. A trzeba wiedzieć, że portrety malowane akwarelą wymagają wielkiej wprawy. To trudna technika, która polega na tym, że farbami wodnymi maluje się na mokrym podkładzie. Trzeba to robić szybko od najjaśniejszych odcieni po najciemniejsze. Nie ma tu miejsca na wyraźne kontury ani na dodatkowe korekty – wyjaśniała prelegentka. Równie dobrze karwiński plastyk radził sobie z techniką gwaszu. Malowania farbami wodnymi z domieszką bieli cynkowej lub ołowiowej, nakładanymi od najciemniejszej po najjaśniejszą opanował do perfekcji.

Uczestnicy czwartkowego MUR-u mogli obejrzeć również piękne pejzaże Żebroka oraz niemniej udane akty. – Jego obrazy do dziś można znaleźć na internetowych aukcjach galerii sztuki. Ich ceny sięgają zaledwie paru tysięcy koron i czasami znajdują swoich nabywców – zauważyła Anna Rusnok. Ich wartość artystyczna znacznie jednak przewyższa ich cenę. Dla porównania bowiem w 1948 roku sprzedawano je nawet po kilkanaście tysięcy koron.



Może Cię zainteresować.