piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

Gródek: O polskich napisach w muzeum po prostu zapomnieli... | 26.02.2021

Wszystkie eksponaty zajęły już swoje miejsce. Budynek dawnej stajni Adama Samca czeka na pierwszych gości. W Gródku, jak tylko pozwolą na to warunki sanitarne, zostanie otwarte nowe Muzeum Wiejskie. Ekspozycja zdaje się mieć tylko, a może aż jeden mankament – brak polskich tablic. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Ekspozycja zdaje się mieć tylko, a może aż jeden mankament – brak opisów w języku polskim. Fot. Szymon Brandys

 
Eksponaty muzealne, czyli rzeczy codziennego użytku, sprzęty kuchenne i narzędzia sprzed mniej więcej stu lat, zostały przeniesione ze starego garażu do budynku wyremontowanego w ramach projektu unijnego, realizowanego wspólnie z Urzędem Miejskim w Skoczowie. Wspólny polsko-czeski projekt pn. „Promujemy się wspólnie” mógłby sugerować, że w tym przypadku dwujęzyczne opisy eksponatów będą sprawą oczywistą. Bogdan Kasperek, dyrektor biura Stowarzyszenia Rozwoju i Współpracy Regionalnej „Olza”, będącego polską częścią Euroregionu „Śląsk Cieszyński”, wyjaśnia jednak, że nie ma jednolitych, wyraźnie sformułowanych zasad w tym zakresie, a sama dwujęzyczność nie jest kryterium ani obowiązkowym, ani też formalnym. – Na pewno nie możemy mówić o obowiązku w pełni dwujęzycznego stosowania wszystkich tekstów, publikacji itp. Co do zasady powinno to być związane z charakterem projektu, celem, który beneficjant chce osiągnąć. Jako Euroregion zalecamy dwujęzyczne podejście. Niestety, nie zawsze jest to możliwe m.in. z uwagi na ograniczenia w budżetach projektów – informuje. 
 

Přemístěné muzeum čeká na své první návštěvníky Za normálních okolností by již v říjnu byla nová expozice muzea...

Opublikowany przez Obec Hrádek Wtorek, 12 stycznia 2021
 
Polskie opisy w muzeum po czeskiej stronie granicy nie są obowiązkowe. Jednak w gminie z jednym z największych odsetków Polaków na Zaolziu są naturalne i logiczne zarazem. – Myśmy o polskich napisach po prostu zapomnieli. Kiedy przenosiliśmy ekspozycję do nowych pomieszczeń, zauważyliśmy, że nie ma tam nic po polsku. Ponieważ czeskojęzyczne tablice są duże ze względu na zawarte na nich treści, nie chcemy instalować kolejnych tablic, tyle że po polsku. Zajmowałyby zbyt wiele miejsca, co byłoby na niekorzyść wystawianych eksponatów. Mamy już jednak w zanadrzu alternatywne rozwiązanie – przekonuje wójt Gródku, Robert Borski. Ową alternatywą ma być drukowany mini-przewodnik, który będzie zawierać kompletne tłumaczenie czeskich tablic na język polski. Gmina chce go wydać w ramach szerszego wniosku dotacyjnego, który złożyła w czeskiej Kancelarii Rady Ministrów. – Projekt ten obejmuje też m.in. cztery tablice informacyjne, które zostały tak niefortunnie wykonane, że polskie teksty wisiały z tyłu, w związku z czym dla przechodnia były praktycznie niewidoczne. Prócz tego nowa polskojęzyczna tablica pojawi się również na Zomczyskach, ponieważ tam z kolei był tylko tekst w języku czeskim. W planach są też dwujęzyczne ulotki, mające promować atrakcje turystyczne Gródku. Z ich wydaniem czekamy jednak na później, kiedy można już będzie zrobić bardziej kolorowe ujęcia – precyzuje samorządowiec.

 


Projekt unijny Gródka i Skoczowa na wyremontowanie obiektu Muzeum Wiejskiego został przedłużony do końca kwietnia. Robert Borski przekonuje, że w momencie jego oficjalnego otwarcia polskojęzyczne teksty będą już wydrukowane. Prezes Miejscowego Koła PZKO w Gródku Stanisław Wolny uważa jednak, że to stanowczo za mało. – Kiedy dowiedziałem się, że w muzeum nie ma polskich napisów, była to dla mnie niemiła niespodzianka. Jako członek komitetu ds. mniejszości narodowych uczestniczyłem jakiś czas temu w spotkaniu, na które zostali zaproszeni również wójt z jego zastępcą. Żądaliśmy zarówno polskiego szyldu na budynku muzeum, jak i polskich opisów eksponatów. Mniej więcej po upływie dwu miesięcy dowiedzieliśmy się, że zamiast tego będzie tylko polska ulotka – stwierdza Wolny, dodając, że Polacy dowiadują się o tego rodzaju sprawach zwykle dopiero wtedy, kiedy jest za późno i „nie da się już nic zrobić”. Wówczas gmina na szybko znajduje mało satysfakcjonujące ich zastępcze rozwiązanie. – O wszystko musimy walczyć. Podobnie zresztą było już z tablicami, na których polski tekst umieszczono z tyłu. To tak, jakby ktoś dążył do tego, żeby nie było nas widać i słychać – insynuuje PZKO-wiec.

 



Może Cię zainteresować.