Do końca sierpnia w Muzeum Śląska Cieszyńskiego w Cieszynie trwa wystawa „Od przybytku głowa nie boli”. Ekspozycja prezentuje nabytki, o jakie placówka wzbogaciła się w ostatnich trzech latach. Irena Adamczyk z działu sztuki cieszyńskiego muzeum zdradza nam natomiast, jak na co dzień wygląda nad Olzą gromadzenie nowych eksponatów.
Zbiory Muzeum Śląska Cieszyńskiego powiększyły się w ostatnich latach o prawie 500 nowych eksponatów. Część z nich to efekt waszych zakupów, część to dary.
– Co kilka lat organizujemy wystawy, na których prezentujemy nasze nabytki. Obecna wystawa gromadzi zabytki, o które wzbogaciliśmy się od 2015 r. Oczywiście nie są to przedmioty tej klasy, jaką mogą się poszczycić muzea narodowe, ponieważ na zakupy przeznaczamy kwoty nieporównywalne z tymi, jakimi dysponują duże i prestiżowe placówki. Nas nie stać na kupowanie zabytków na aukcjach i musimy obserwować nasz lokalny rynek. Uderza to chyba najbardziej w mój dział sztuki, ponieważ dzieła sztuki są z reguły drogie. W lepszej sytuacji są działy fotografii, techniki, historii czy etnografii, które często otrzymują różne ciekawe rzeczy w formie darowizn. Generalnie jednak nadal zdarzają się ludzie, którzy chcą przekazać muzeum nawet cenne dzieła sztuki i za to jesteśmy wdzięczni.
Dawniej poważnym źródłem nowych nabytków była granica. Dzięki niej Muzeum Śląska Cieszyńskiego posiada m.in. kolekcję ikon.
– Rzeczywiście dzięki celnikom w naszych zbiorach mamy kilkaset ikon. Co ciekawe mimo, że granicy nie ma już od lat, jeszcze niedawno otrzymaliśmy rzeczy, które spoczywały w magazynach Urzędu Celnego. W efekcie na obecnej wystawie nadal prezentujemy przedmioty, które zostały ujawnione podczas kontroli granicznych.
A głównym źródłem waszych nabytków są darczyńcy czy zakupy?
– Rocznie na zakupy przeznaczamy kilka tysięcy złotych. To bardzo niewiele, więc większość pozyskiwanych przez nas eksponatów stanowią darowizny. Z Francji otrzymaliśmy na przykład kolekcję 28 obrazów autorstwa Władysława Śmigi ze Stonawy. Pan Władysław studiował w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie, a w 1948 r. otrzymał stypendium rządu francuskiego, wyjechał do Paryża i już tam pozostał. Mieszkał w Normandii, a zmarł w 2013 r. Kilka lat temu część jego obrazów wróciła do Polski i wówczas zorganizowaliśmy wystawę poświęconą jego twórczości. Teraz wdowa oficjalnie przekazała jego prace do naszych zbiorów. Otrzymaliśmy również cenny przekaz z Austrii od potomków szlacheckiej rodziny Saint Genois d’Anneaucourt, posiadającej liczne majątki na Śląsku Cieszyńskim, m.in w Jaworzu. Są to obrazy, m.in. portrety członków rodziny, a także piękna, haftowana ręcznie bielizna pościelowa i osobista z przełomu XIX i XX wieku oraz kompletna srebrna toaletka. Od prywatnej osoby dostaliśmy ponadto cenny, XVIII-wieczny pejzaż malowany na desce, ukazujący wędrowca i pasterza.
Waszymi darczyńcami są najczęściej mieszkańcy Cieszyna, a czy z Zaolzia również miewacie przekazy?