Lidia Czyż jest z zawodu nauczycielką, z zamiłowania pisarką, a prywatnie żoną pastora z Wisły. Wczoraj po niespełna dwóch latach gościła ponownie ze swoimi książkami na Zaolziu. Na spotkanie autorskie, które odbyło się w salce Biblioteki Regionalnej przy rynku Masaryka w Karwinie-Frysztacie, przywiozła m.in. dwie najnowsze powieści „Nic do oclenia” i „Na dwa głosy”.
Najpierw opowiedziała jednak o tych starszych, o początkach swojego pisania oraz debiucie książkowym „Mocniejsza niż śmierć”, który pierwotnie miał być „tylko” dłuższym artykułem prasowym. – Pisarza podobno poznaje się dopiero po jego drugiej książce – przekonywała. Tą jej drugą pozycją była historia matki siedmiorga dzieci, żony pijaka, kobiety na wielkim gospodarstwie rolnym na Mazurach. Zatytułowała ją „Narodziny perły”. Tak jak wszystkie opisywane przez nią historie, również ta wydarzyła się naprawdę. – Gdybym to wszystko zmyśliła, ktoś by pewnie powiedział: „No, za dużo tego nazmyślałaś” – stwierdziła odnośnie kolejnej swojej powieści „Pozostała tylko nadzieja”, której bohaterka przez 25 lat poszukuje swojego ojca, ponieważ jej matka zerwała z nim wszelki kontakt. – To moja najukochańsza i zarazem najbardziej dramatyczna opowieść – zaznaczyła Czyż, dodając, że ludzie często oczekują innego, szczęśliwego zakończenia. Tymczasem finał zwykle stanowi zaskoczenie, ponieważ jest prawdziwy. Równie prawdziwe są jej kolejne powieści „Tato” czy „Słodkie cytryny”, poruszające problemy dzieci z zespołem Aspergera.
Więcej o spotkaniu przeczytacie we wtorkowym drukowanym „Głosie”.