poniedziałek, 6 maja 2024
Imieniny: PL: Beniny, Filipa, Judyty| CZ: Radoslav
Glos Live
/
Nahoru

Polsko-czeska królowa jest tylko jedna! Urodziny Ewy Farnej w 15-tysięcznej pełnej Arenie O2 w Pradze  | 15.10.2023

W wyprzedanej do ostatniego miejsca praskiej O2 Arenie fantastyczny koncert dała w sobotni wieczór Ewa Farna. Pochodząca z Wędryni wokalistka sprawiła sobie oraz swoim fanom idealny prezent na trzydzieste urodziny. W roli supportu Farnej wystąpiły gwiazdy zaolziańskiej sceny folklorystycznej – kapela „Lipka” oraz Zespół Pieśni i Tańca „Olza” i Zespół Folklorystyczny „Bystrzyca”.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 15 s
Fot. Szymon Brandys

Trzydziestka zobowiązuje. Ewa Farna nie należy do kobiet skrupulatnie ukrywających swój wiek. Wręcz przeciwnie, jest dumna z tego, że w wieku trzydziestu lat osiągnęła pułap muzyczny, o którym wielu artystów może tylko pomarzyć.

– Jestem piosenkarką prawie od dwudziestu lat. Przede wszystkim jednak też szczęśliwą matką, żoną, otoczoną serdecznymi, życzliwymi ludźmi – taki przekaz płynął ze sceny w trakcie ponad dwugodzinnego występu w O2 Arenie w Pradze.


Fot. Tomáš Moudrý


Dla piosenkarki, która w wieku dziesięciu lat wygrała z piosenką „Chcę do Bodzia” konkurs na najlepszą interpretacją twórczości Maryli Rodowicz i w nagrodę mogła zaśpiewać z kultową polską wokalistką na jednej scenie, sobotni koncert był, bez dwóch zdań, artystycznym szczytem kariery. Dopieszczonym w dodatku do najmniejszego szczegółu, od dramaturgii muzycznej uwydatniającej świetną formę wokalną i taneczną Ewy, po dowcipne wideo-przerywniki i… powietrzne akrobacje. Tak, Farna podobnie jak chociażby w przeszłości amerykańska piosenkarka Pink, odważyła się dosłownie zejść ze sceny w przestworza, fruwając w kilku utworach nad głowami widzów na specjalnie skonstruowanym cyrkowym wysięgniku. Po raz pierwszy zamieniła się w akrobatkę podczas utworu „Všechno nebo nic”, który zabrzmiał m.in. w polsko-czesko-słowackim filmie o tym samym tytule.

Fot. Barča Chlebová


Po obejrzeniu sobotniej gali muzycznej chyba nikt nie ma też wątpliwości, kto na chwilę obecną jest modową ikoną w polsko-czeskim show-biznesie. W trakcie koncertu Farna zdążyła się aż pięciokrotnie przebrać, za każdym razem do wymyślnych, efektownych kreacji. Swój występ rozpoczęła w futurystycznym srebrno-białym stroju, by po piątym utworze przebrać się do niebieskiej, dżinsowo-podobnej kreacji. Trzecią część koncertu zaliczyła cała na fioletowo, podczas dużego przeboju „Tělo” z ostatniej płyty „Umami” w seksownej czerwonej kreacji, a finał koncertu niczym królowa rzeszy Inków, cała na złoto. – Prosiłam o przyjście na biało, ale widzę, że jest tu też sporo beżowych kolorów. Beżowa O2 Arena może być, dziękuję wam za to – krzyczała ze sceny Farna. Zresztą piosenkarka przy każdej okazji, wzruszona po prawie wszystkich zaśpiewanych utworach, dziękowała fanom za to, że są i wspierają ją od początku kariery.

Te podziękowania popłynęły ze sceny również na początku koncertu, kiedy Ewa skomplementowała muzyków z Zaolzia szykujących się do krótkiego, trzydziestominutowego występu w roli supportu głównej gwiazdy. – Zobaczycie i usłyszycie świetnych artystów z mojego regionu. To moje klimaty, które kształtowały mnie w dzieciństwie i napawają dumą do dziś – mówiła Farna zapraszając na scenę „Lipkę”, „Bystrzycę” i „Olzę”. Chrystian Heczko, szef kapeli „Lipka” przyznał w rozmowie z „Głosem”, że takiej tremy przed koncertem dawno nie odczuwał.



– Dla nas O2 Arena to kosmos. Przeprowadziliśmy próby, ale myślę, że wszystko zweryfikuje dopiero nasz występ. Trzymajcie kciuki – mówił Heczko na pół godziny przed koncertem. Oczywiście wszystko wypaliło, a występy „Lipki” i pozostałych ambasadorów Zaolzia w O2 Arenie wypadły rewelacyjnie. Nasze zespoły towarzyszyły artystce również podczas koncertowych bisów. Piosenka „Boky jako skříň” po dołączeniu góralskiej kapeli „Lipka” zamieniła się w jam session.





W zbiorowym muzykowaniu wzięła udział 15-tysięczna publiczność, zachwycona połączeniem R'n'B i folkloru góralskiego zagranego przez „Lipkę” w niepowtarzalny sposób. Do rytmu tej piosenki stukał swoją tenisówką również siedzący na widowni, trzy krzesełka od nas, słynny hokeista Jaromír Jágr, któremu Farna sprawiła genialnego psikusa. Jakiego? O tym i nie tylko w poszerzonej wersji we wtorkowym, drukowanym wydaniu gazety.

 
GALERIE farna praga
 




Może Cię zainteresować.