środa, 30 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Balladyny, Lilli, Mariana| CZ: Blahoslav
Glos Live
/
Nahoru

Pod prysznicem: Wypijmy za zdrowie nowego trenera | 31.01.2021

Brak pomysłu na lepszy futbol, a także kiepskie relacje z kluczowymi piłkarzami kadry były powodami, dla których Zbigniew Boniek, prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej, w zeszłym tygodniu pożegnał się z Jerzym Brzęczkiem, zapraszając do tanga Portugalczyka, Paulo Sousę.

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 15 s

49-letni trener prowadził reprezentację Polski od lipca 2018 roku, kiedy po nieudanym występie w mistrzostwach świata w Rosji zastąpił Adama Nawałkę. Brzęczek, który miał być kontynuatorem chlubnej tradycji zwanej „polska myśl szkoleniowa”, w roli trenera wypełnił tylko jedno zadanie – obowiązkowy awans do mistrzostw Europy 2020 (przełożonych z powodu pandemii koronawirusa na bieżący rok). W jesiennej Lidze Narodów z jaskini polskiej myśli szkoleniowej zamiast Platona (nie mylić z Platinim) wypełzły prawdziwe potwory. Z oglądania spotkań w wykonaniu biało-czerwonych bolały oczy, miałem nawet wrażenie, że Brzęczek z meczu na mecz zakładał coraz słabsze okulary. Albo nie widział, albo też nie chciał widzieć regresji, jaka ogarnęła kadrę na przestrzeni ostatniego półtora roku. Z rąk Adama Nawałki bynajmniej nie przejmował drużyny w stanie rozsypki, z perspektywy czasu ośmielam się twierdzić, że na mundialu w Rosji biało-czerwoni wcale nie grali tak kiepsko, jak sugerowali po powrocie z Rosji wiecznie niezadowoleni polscy dziennikarze (włącznie ze mną). W łatwej grupie eliminacyjnej do Euro 2020 Brzęczek ze swoim zespołem mógł tylko sprawić przykrą niespodziankę, na całe szczęście obyło się bez kompromitacji. Na murawie tak idyllicznie już nie było.

Do historii polskiego futbolu przejdzie pantomima Roberta Lewandowskiego po przegranym 0:2 listopadowym spotkaniu z Włochami. Najlepszy piłkarz świata w fatalnym pojedynku z Włochami w Lidze Narodów po raz kolejny nie miał wsparcia kolegów, biegał bez ładu i składu, a w pewnym momencie jeden z włoskich graczy założył „Lewemu” nawet przykrą dla każdego piłkarza tzw. „siatkę” – zagrywając mu piłkę między nogami. Na konferencji prasowej Lewandowski symbolicznie milczał, świadkiem takiej sytuacji po raz ostatni byłem kilka lat temu w Ostrawie, gdzie z kolei dziennikarze symbolicznie milczeli, mając przed sobą aroganckiego, zadufanego trenera Martina Pulpita. Szybko okazało się, że Brzęczek nie tylko nie poprawił słabych relacji z gwiazdorem kadry, ale w zasadzie to Lewandowski z braku koncepcji sztabu trenerskiego poczuł się w zespole głównym selekcjonerem. A to zawsze początek końca każdego trenera. Brzęczek „odchodził” w zasadzie od zakończonych eliminacji do mistrzostw Europy, Boniek tylko zwlekał z decyzją do stycznia 2021, tłumacząc to powodami taktycznymi. Majowe przedłużenie umowy z Brzęczkiem do 31 grudnia 2021 było – ni mniej ni więcej – zasłoną dymną, która miała uśpić czujność czwartej władzy nad Wisłą oraz samego Brzęczka.

Długo czekaliśmy na tak wyborną generację piłkarzy, grających w dodatku w czołowych klubach europejskich. Mamy najlepszego piłkarza FIFA i UEFA, wokół którego nowy selekcjoner Paulo Sousa powinien stworzyć zespół głodny sukcesu. Portugalczycy mają w kadrze Cristiano Ronaldo, my Paulo Sousę. Zobaczymy, co z tego wyniknie w czerwcowych mistrzostwach Europy.

Janusz Bittmar (bittmar@glos.live)