sobota, 4 maja 2024
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Sport w maseczce? Witajcie w Absurdystanie | 04.12.2020

Myślałem naiwnie wczoraj, że minister zdrowia RC, Jan Blatný, zlituje się nad nami i zrezygnuje z rozporządzenia dotyczącego stosowania maseczek ochronnych podczas uprawiania sportu w zadaszonych obiektach. Nadzieja umiera jednak ostatnia i może ten komentarz czytają Państwo niejako „po dacie ważności”, ale w dużo lepszych nastrojach. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Fot. Norbert Dąbkowski


Ściślej rzecz ujmując, maski ochronne obowiązują wyłącznie osoby, które uprawiają sport w wolnym czasie, bynajmniej nie zawodowców. Dla tej drugiej grupy przeznaczone są regularne testy na obecność koronawirusa, minimalizujące ewentualną epidemię w zespole. Blatný, który na stanowisku ministra zdrowia zastąpił Romana Prymulę, z początku wyglądał na człowieka rozsądnego. Czar jednak szybko prysnął, a renomowany lekarz-pediatra coraz bardziej zaczyna przypominać typowego urzędnika w resorcie premiera Andreja Babiša. 

Do Blatnego jak na razie nie docierają żadne argumenty, włącznie z tym najważniejszym: sport w maseczce jest po prostu z logicznego punktu widzenia niezdrowy. Cierpi układ oddechowy, uprawianie sportu w masce spowoduje, że szybciej się zmęczymy, możemy odczuwać duszność i zawroty głowy. Lekarze apelują do ministra i przypominają, że w czasie aktywności fizycznej organizm potrzebuje dostarczyć tlen do mięśni, co w maseczce staje się uciążliwe. Z lekcji biologii w gimnazjum zapamiętałem, że tlen jest pobierany przez płuca, a po całym organizmie rozprowadza go krew, która jest pompowana przez serce. Czyli jeśli z powodu zasłaniającej usta i nos maseczki ograniczymy dopływ powietrza, to serce zacznie reagować inaczej, będzie biło szybciej, przepompowując krew szybciej, żeby nadrobić niedobór powietrza intensywniejszą jej cyrkulacją.

W sportach zespołowych maseczki utrudniają w dodatku widzenie peryferyjne, o czym wczoraj przekonali się pewnie dobitnie trenerzy hokeja na lodzie czy piłki nożnej.  Gdybym zaś obecnie miał wybierać pomiędzy treningiem na siłowni w maseczce, a ćwiczeniami w domu bez maseczki, wybrałbym drugą opcję. Zresztą tak robię od marca. Ćwiczę w domu, korzystając ze świetnej i sprawdzonej przez wieki metody zwanej kalistenika, wykorzystującej do ćwiczeń masę własnego ciała. Właściciele fitness ośrodków, hali tenisowych itp. mogą do upadłego dezynfekować swoje pomieszczenia, kusić na zniżki, ale w maseczce raczej nikt nie będzie się chciał wygłupiać. I jak to w życiu bywa, każdy niemądry zakaz prędzej czy później przestanie być traktowany poważnie. Kto na pewno na tym nie skorzysta, widzimy od pierwszych dni walki z pandemią w naszym kraju. Elita polityczna coraz mocniej rządzi w oderwaniu od rzeczywistości. Jak słusznie zauważył ostatnio wybitny czeski egiptolog, Miroslav Bárta: „Jeśli rządzący będą się troszczyć o większość społeczeństwa tak, jak dotychczas, źle się to skończy”.