sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Zdaniem Tomasza Wolffa: Nikt nie przypuszczał, że tak się stanie | 14.12.2021

Czy dwa lata temu przypuszczali państwo, że będziemy jeszcze bardziej podzieleni niż do tej pory? To pytanie retoryczne, a w odpowiedzi nie można nie ująć najważniejszej kwestii – nikt nie przypuszczał, że tak się stanie, bo COVID-19 był pojęciem zupełnie nieznanym. 

Ten tekst przeczytasz za 2 min. 30 s
Fot. Norbert Dąbkowski

 
I tak o ile jeszcze półtora roku temu wszyscy mieliśmy jednego wroga – wirus, który po raz pierwszy zaatakował w Chinach, dziś wydaje się, że najbliższym wrogiem jest dla nas człowiek znajdujący się po drugiej stronie pandemicznej barykady. Dla wyjaśnienia – dla osoby zaszczepionej jest to przeciwnik szczepień, i oczywiście na odwrót. 
 
Nie ukrywam, że także w redakcji spieramy się na temat zasadności nie tylko szczepień, ale i konieczności wprowadzenia takich czy innych obostrzeń. Kolejne posunięcia rządu są szeroko komentowane, temperatura sporu wydaje się momentami bardzo gorąca. Wystarczy jednak sięgnąć po prasę, która koncentruje się nie tylko na naszym lokalnym podwórku, żeby przekonać się, że z podobnymi problemami boryka się praktycznie cały świat.
 
Mówiła o tym w piątkowym wywiadzie polska dziennikarka mieszkająca w pobliżu austriackiego Linzu. Kolejny przykład – najnowszy „Tygodnik Powszechny” przynosi tekst ze Szwajcarii, nazywanej przez wielu kolebką demokracji. Dobre sobie – powie ktoś, kto przeczyta „Covidowe paszporty niezgody”. W skrócie chodzi o to, że Szwajcarzy już po raz drugi w krótkim odstępie czasu zorganizowali referendum (są u nich niemalże codziennością) dotyczące obostrzeń związanych z pandemią. Większość obywateli, bo 62 proc. poparło ustawę covidową.
 
Reszta? Wiele osób wyszło na ulice, a tygodnik opisuje głośny przypadek restauratora ze znanego kurortu Zermatt u podnóża Matterhornu, który wpuścił do swojego lokalu – wbrew przepisom – zarówno zaszczepionych (to akurat mógł zrobić), jak i osoby, które nie posiadały paszportów covidowych (było to zakazane). Policja nakazała zamknąć lokal. Mężczyzna nie posłuchał. Skończyło się na betonowych blokach przed restauracją, a jej właściciel trafił do aresztu, okrzykując się… więźniem politycznym.

Dlatego jeżeli ktoś myśli, że niezły cyrk jest tylko w Czechach czy Polsce, niech sięgnie po teksty opisujące, jak inne kraje walczą z pandemią. Naprawdę różne odcienie ma ta walka. 

Wypadałoby na koniec uderzyć w świąteczny ton i nawoływać do pojednania i wspólnej walki z wirusem. Jestem za, ale podziały są tak głębokie, że chyba po prostu lepiej zamilknąć. Kilka lat w jednym z kościołów usłyszałem takie piękne słowa: „Każdy ma na tyle duże dłonie, żeby uczynić z nich Betlejem”. Związku z koronawirusem nie mają żadnego.
 
Ale może tylko na pozór…





Może Cię zainteresować.