niedziela, 5 maja 2024
Imieniny: PL: Irydy, Tamary, Waldemara| CZ: Klaudie
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Aktualny do bólu "Obywatel Jones" | 20.11.2019

W Pop Arcie bliżej przyjrzymy się najnowszej propozycji polskiej reżyserki Agnieszki Holland. Film "Obywatel Jones" zmusza do refleksji. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 30 s
Fot. mat. prasowe filmu "Obywatel Jones".

RECENZJE

OBYWATEL JONES

Co łączy najnowszy film Agnieszki Holland ze słynną książką „Folwark zwierzęcy” Georga Orwella? Odpowiedź na to pytanie znajdziecie wyłącznie w kinie, bo na „Obywatela Jonesa” nie warto czekać w domu, z pilotem do telewizji porzuconym na tapczanie. Nowy obraz polskiej reżyserki porusza na tyle aktualne problemy, że grzechem byłoby pozostanie obojętnym wobec jednego z najlepszych filmów tego roku.

Pani Agnieszka powraca w wielkim stylu i jak zawsze zagląda w gniazda, które nie lubią być napastowane przez intruzów. Polityczno-społeczny wymiar „Obywatela Jonesa” wpisuje się idealnie w światopoglądowy klimat Agnieszki Holland. Tym razem jednak nawet najwięksi wrogowie polskiej reżyserki nie mogą jej niczego zarzucić. Faktami opisanymi w filmie nie tylko nie można dowolnie manipulować, ale wręcz nie da się nimi szastać w jedną lub drugą stronę, jak miało to miejsce chociażby w kontrowersyjnym ekologicznym protest-filmie „Pokot” (na podstawie książki Olgi Tokarczuk) czy nawet w „Janosiku, prawdziwej historii” (którego postać do dziś budzi wiele przeciwstawnych emocji). „Obywatel Jones” nakręcony w najbardziej spójnym w karierze Holland reżyserskim szyku, na podstawie scenariusza debiutującej Andrei Chalupy, jest zwierciadłem współczesnej poprawności politycznej opowiedzianej z perspektywy człowieka, który walkę z kłamstwem i manipulacją przypłacił życiem. Tą osobą był walijski dziennikarz Gareth Jones.

Do dziś nie wiemy dokładnie, w jakich okolicznościach Jones został zamordowany. Źródła podają, że dziennikarz opisujący brutalną rzeczywistość reżimu stalinowskiego w latach 30. XX wieku, a także pierwszy reporter podróżujący na pokładzie samolotu nowego kanclerza Niemiec, Adolfa Hitlera, zginął w 1935 roku w niejasnych okolicznościach w Mandżukuo, marionetkowym państwie utworzonym przez Japonię na terenie północno-wschodnich Chin. W filmie Jones miał na pieńku głównie z NKWD, ale nie tylko. Jego reporterskie zapiski opisujące Wielki Głód na Ukrainie, na których skupia się cała jedna połowa filmu, zostały wyśmiane i zdyskredytowane nawet na łamach „New York Times” przez laureata nagrody Pulitzera, niejakiego Waltera Duranty’ego. Agnieszka Holland tak poprowadziła odtwórcę głównej roli, Jamesa Nortona, że ten zaliczył najlepszą kreację w swojej karierze. Z Jonesem utożsamił się na tyle mocno, że nawet radziecki wywiad miałby ciężką przeprawę z takim aktorstwem. Norton, który wcześniej zagrał głównie w serialach – m.in. w „McMafii” i „Czarnym lustrze”, otworzył sobie drzwi do dużej kariery. Napędza go w jego aktorskim popisie świetna kamera Tomasza Naumiuka. Oszczędna, rzadko przerysowana, opisująca w surowy sposób to, co widział Jones podczas swoich reporterskich wędrówek po ukraińskim Armagedonie, a także wcześniej, w trakcie poznawania prawdziwego oblicza komunistycznego Związku Radzieckiego.

„Obywatela Jonesa” w jego wstrząsających reportażach z głodującej Ukrainy, gdzie kanibalizm był na porządku dziennym, nikt w zachodnim świecie nie chciał słuchać. Zakłamanie jako sposób na życie? Akceptowanie prawdy, która tylko nam pasuje? Skąd my to znamy…

Janusz Bittmar


 



Może Cię zainteresować.