piątek, 18 kwietnia 2025
Imieniny: PL: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy| CZ: Valérie
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art: Polski thrash w rozkwicie | 31.03.2019

Jak mawia amerykański pisarz John Green, „życie jest jednym wielkim powodem do zamartwiania”. Na pewno jednak nie musimy się martwić o kondycję polskiego thrash metalu. Grupa Virgin Snatch jest tego dobitnym dowodem.

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 45 s
Krakowska formacja Virgin Snatch. Fot. KATARZYNA ZAREMBA

RECENZJE

VIRGIN SNATCH – Vote Is a Bullet

Gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą. A polscy drwale potrafią, o czym przekonują na swojej ostatniej płycie muzycy grupy Virgin Snatch. Album „Vote Is a Bullet” został w tym roku nominowany do prestiżowej nagrody „Fryderyki” w kategorii muzyki heavy metalowej. Na ostatniej prostej przegrał wprawdzie z produkcją Behemotha, ale mimo wszystko dla mnie chłopaki są zwycięzcami.

Krakowski zespół działa na polskiej scenie muzycznej od 2001 roku. W przeciągu osiemnastu lat wybudował rozpoznawalną markę, która zadomowiła się w thrash metalowej ekstraklasie. Sukces komercyjny albumu „Vote Is a Bullet” dowodzi, że metalowe łojenie wcale nie musi przebiegać w piwnicach undergroundu. „Fryderyki 2019” są tego niezbitym dowodem. Szósta płyta w dyskografii grupy została nagrana na osiemnaste urodziny. Symbolika wejścia w dorosłe życie jest tu nie bez znaczenia, dla Virgin Snatch to bowiem najbardziej dojrzały produkt w karierze. Metamorfoza krakowskiej grupy robi wrażenie. Chłopaki odesłały na wieczność death metal, przestawiając się na bardziej progresywny thrash – i co tu ukrywać, muzyce wyszło to tylko na dobre.

Jazda zaczyna się od instrumentalnego wstępu, który po minucie przechodzi w elegancki, soczysto brzmiący thrash. „Face In The Dirt” czerpie pełnymi garściami z najlepszych metalowych tradycji. Komuś przyfruną przez okno skojarzenia z dokonaniami amerykańskiej formacji Testament, inny usłyszy w tle odgłosy starej Metalliki. W takim towarzystwie każdy chciałby się znaleźć. Virgin Snatch cytuje klasyków po swojemu, dorzucając szczyptę słowiańskiej inwencji, a także wrażliwości na otaczającą nas rzeczywistość. Po raz pierwszy na tak dużą skalę muzycy wypowiadają się na polityczne i społeczne tematy. Klimaty zarezerwowane wcześniej głównie dla wykonawców z kręgu rapu i hip-hopu zadomowiły się na albumie „Vote Is a Bullet”. Nikogo chyba też nie zdziwi, że przekaz większości utworów daleki jest od gloryfikowania polskiej rzeczywistości. Dostało się politykom, hochsztaplerom, pseudo-celebrytom. Gitary policzkują ich z ekspresją Buda Spencera, a Łukasz „Zielony” Zieliński za mikrofonem gimnastykuje swoim głosem jak na igrzyskach olimpijskich. Za główny manifest społeczny posłużył ukryty pod numerem siódmym jedyny polskojęzyczny temat – „G.A.W. R.O.N.Y”. W nim oberwała obecna władza, ale jeszcze mocniejszym atrybutem sześciominutowego utworu jest warstwa muzyczna. Zmiany tempa, od marszowego po prawdziwy thrashowy sprint. „Zielony” dryfuje na falach kilku stylów – czasami ociera się nawet o growl, ale najczęściej ustawia struny głosowe pod stylistykę thrashową, bądź też power metalową (akcentując melodyczną linię, która jest znakiem firmowym najnowszej płyty).

Aczkolwiek o Virgin Snatch coraz głośniej nie tylko w Polsce, nie łudzę się, że chłopaki zrobią tak oszałamiającą karierę, jak choćby Behemoth. Oszołomstwo i antyklerykalizm to nie ich podwórko. Najlepiej czują się w gronie swoich fanów na koncertach w mniejszych klubach. „We Are Underground”, śpiewa Zieliński w zamykającym album rozbudowanym, ponad  dziesięciominutowym utworze. Jego głos rytmicznie uderza w ścianę gitar, odbijając się z łomotem o perkusję opanowaną perfekcyjnie przez nowego członka eskadry, Łukasza Sarnackiego. Można się poczuć jak w lesie podczas burzy z piorunami.

POLSKIE GRZYBOBRANIE

PODSIADŁO KRÓLEM „FRYDERYKÓW”. W Katowicach rozdano „Fryderyki”, tradycyjne nagrody polskiego przemysłu muzycznego. Zgodnie z oczekiwaniami głównym zwycięzcą został ulubieniec Pop Artu, Dawid Podsiadło, który zgarnął aż cztery nagrody – w tym najbardziej prestiżową: za najlepszy album roku pop, „Małomiasteczkowy”. W pozostałych kategoriach niespodzianki przeplatały się z pewniakami. I tak w kategorii najlepszy album rockowy z przyczyn niezależnych od grupy Riverside wygrała pozycja zespołu Lao Che „Wiedza o społeczeństwie”, aczkolwiek to właśnie znakomity album „Wasteland” formacji Riverside był największym faworytem wśród dziennikarzy muzycznych. Przewidywalnością powiało natomiast w kategorii najlepszy album muzyki alternatywnej („Basta” Nosowskiej) i heavy metalowej („I Loved You At Your Darkest” grupy Behemoth). W jazzie, który walczy z przewidywalnością od czasów Johna Coltrane’a, triumfował rewelacyjny Marcin Wasilewski (nie mylić z obrońcą piłkarskiej Wisły Kraków).

ATRAKCYJNY OFF FESTIVAL. Pozostańmy jeszcze w aglomeracji katowickiej. Coraz lepsze wrażenie sprawia lista wykonawców tegorocznego OFF Festivalu w Katowicach, który w terminie od 2 do 4 sierpnia zagości w Dolinie Trzech Stawów. Do gwiazd pokroju Suede i Neneh Cherry dołączyła w tym tygodniu rewelacja brytyjskiego rocka, grupa Foals. Z malowniczego pogranicza popu i alternatywy pochodzi też kolejna gwiazda zakontraktowana przez dyrektora imprezy, Artura Rojka: duet Stereolab. Do 7 kwietnia karnety na festiwal można kupić po przystępnej cenie, warto się więc pospieszyć.

SKIBA OSKARŻONY O ZNIESŁAWIENIE. Prędzej czy później to musiało się wydarzyć. Krzysztof Skiba znany z ciętych ripost wypowiadanych z częstotliwością bramek Roberta Lewandowskiego w Bayernie Monachium został oskarżony przez TVP o zniesławienie za wypowiedź w dniu śmierci prezydenta Gdańska, Pawła Adamowicza. „TVP i jej Prezes Jacek Kurski oskarżają mnie o zniesławienie, gdyż po zamordowaniu Pawła Adamowicza wygłosiłem na antenie Polsat News opinię, iż media publiczne szczuły na prezydenta Gdańska i oto mamy tego efekty” — poinformował dziennikarzy Skiba. Czyżby przygotowania do nagrania nowej płyty grupy Big Cyc?

WRONA: TO COŚ STRASZNEGO. Hirek Wrona, dziennikarz muzyczny znany m.in. z pracy w radiowej „Trójce”, skusił się na seans „Leaving Neverland”, o którym głośno już nie tylko w Stanach Zjednoczonych. Dokument opowiadający o pedofilskich ciągotkach nieżyjącego króla popu, Michaela Jacksona, doczekał się skrajnych opinii i skrajnych reakcji. – Zostawmy na chwilę Michaela Jacksona. Gary Glitter siedzi dzisiaj w więzieniu w Kambodży za to samo. Udowodniono mu pedofilię. Afrika Bombaataa, jeden z trzech filarów, na których stoi cała kultura hip-hop, też okazało się, że jest pedofilem. To coś strasznego – ocenił Wrona. - Nie jestem zwolennikiem cenzurowania tych utworów. Jestem zwolennikiem, żeby oddzielić życie prywatne i określenie człowieka, który często jest potworem, od tego, co tak naprawdę dokonał. Wtedy mamy dwie płaszczyzny.



Może Cię zainteresować.