wtorek, 7 maja 2024
Imieniny: PL: Augusta, Gizeli, Ludomiry| CZ: Stanislav
Glos Live
/
Nahoru

Pop Art 182: Coldplay i Mamon | 20.12.2015

Przedświąteczny Pop Art kłania się nisko i zaprasza w swoje progi. Słodkie ciasteczka upiekli dla Was muzycy zespołu Coldplay, dreszczyk emocji zafunduje Matěj Hádek w serialu „Mamon”, a plotki rubryka „Co szeptane”.

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 60 s
Matěj Hádek w serialu "Mamon". Fot. HBO

MUZYCZNA RECENZJA

COLDPLAY – A Head Full Of Dreams (2015)

Kiedy Chris Martin, lider i wokalista brytyjskiej formacji Coldplay, kilka miesięcy temu poinformował na Twitterze, że jeszcze w 2015 roku światło ujrzy następca ubiegłorocznej, znakomitej skądinąd, płyty „Ghost Stories”, pomyślałem, że z tego pośpiechu nic dobrego nie może się wykluć. Moje obawy spotęgował w dodatku singiel „Adventure Of A Lifetime” promujący najnowsze wydawnictwo grupy. Muzyka płynąca z głośników nasuwała raczej skojarzenia z salą dyskotekową z lat mojego dzieciństwa, kiedy to na obozie harcerskim w Pleśni wierciłem się w rytmie piosenek Papa Dance. Czyżby w sztabie Coldplay zwariowali? Nie, to świat ostatnio powariował, a Martin i spółka postanowili tylko zafundować nam odrobinę pozytywnej energii. Teraz, po kilkukrotnym przesłuchaniu tej płyty, nawet „Adventure Of A Lifetime” irytuje mnie umiarkowanie, czasami nawet przyłapuję się na tym, że to nawet fajny kawałek w retro stylu Daft Punk. A cała płyta jest po prostu znakomita.

Maniakalny optymizm atakuje słuchaczy od pierwszych taktów albumu. Otwierający płytę tytułowy „A Head Full Of Dreams” nadaje się w sam raz na stadiony, które Coldplay potrafi poskromić jak mało który współczesny zespół mainstreamowy. Chóralny refren żywcem wyjęty z Pawilonu Ewolucji w ostrawskim ogrodzie zoologicznym jest łatwy do zapamiętania. Coldplay zresztą na całym albumie starają się grać w taki sposób, żeby każdy z jedenastu utworów wchodził do głowy głównym wejściem. Taneczne rytmy „Hymn For The Weekend” z gościnnym udziałem Beyonce na tym etapie działalności Coldplay chyba nie zrażą już nawet najbardziej ortodoksyjnych fanów zakochanych na śmierć w debiutanckim albumie „Parachutes”.

Ucieczka w rejony R&B to naturalna konsekwencja twórczego rozwoju Chrisa Martina, który nie chciał zostać kolejnym tęsknym chłopakiem z gitarą i fortepianem. Mamy jednak na płycie również stare wcielenie Coldplay, bo „A Head Full Of Dreams” bynajmniej nie jest wyłącznie hołdem złożonym tanecznym beatom. „Everglow” (trochę w klimatach grupy Toto) czy „Fun” (z gościnnym udziałem Tove Lo) reprezentują zadumane, tradycyjniejsze oblicze grupy, która przecież zdefiniowała jedno pokolenie poszukiwaczy zaginionej wrażliwości. Niecodziennym zabiegiem w twórczości Coldplay jest natomiast niespełna dwuminutowy „Kaleidoscope”, kameralna próba połączenia ambientu z przesłaniem polityczno-społecznym, a konkretnie kazaniem zamordowanego pastora Clementa C. Pinckneya. Przeciwieństwo do tej muzycznej miniatury stanowi zamykający album, jeden z najlepszych moim zdaniem utworów w całej karierze formacji – „Up&Up”. Muzykom udało się w tej kompozycji uszlachetnić wszystkie zapachy albumu w jeden genialny związek chemiczny. Coldplay na „A Head Full Of Dreams” po raz kolejny potwierdzili, że muzyka lekka i przyjemna wcale nie musi być głupia.

SZKLANA RECENZJA

Mamon (2015)

Czeska sekcja międzynarodowej stacji HBO przyszykowała dla swoich abonentów... czeską wersję norweskiego hitu ubiegłego roku, sześcioodcinkowego thrilleru „Mamon” (w oryginale „Mammon”). Globalizacja świata zameldowała się również w Polsce, gdzie w październiku i listopadzie polski oddział HBO wyemitował... polską odsłonę norweskiego pierwowzoru, serial „Pakt”. W Pop Arcie skupimy się na czeskiej wersji w reżyserii Vladimíra Michálka, który udowodnił, że z dobrym scenariuszem w ręku potrafi wiele zdziałać. Mistykę skandynawskiego oryginału zastąpił środkowoeuropejski pragmatyzm, temat czeskiej wersji to bowiem kontrowersyjna prywatyzacja energetycznego giganta, na tle której rozgrywa się dramat o cechach kryminału i sondy psychologicznej. W postać głównego bohatera, dziennikarza opiniotwórczej gazety „Kontext” wcielił się Matěj Hádek. Był to dobry wybór, bo starszy brat znacznie bardziej medialnego Kryštofa Hádka potrafi zagrać nawet zgaszoną latarnię morską. W serialu „Mamon" otrzymał zaś duże pole do popisu, jego rola dziennikarza śledczego nie sprowadza się bowiem wyłącznie do deklamowania nauczonego tekstu i głupkowatych uśmiechów na kamerę, jak w przypadku wielu jego kolegów po fachu (kłania się chociażby Lukáš Vaculík). Stopniowe odkrywanie kart, zdobywanie kolejnej mety przez głównego bohatera, wciąga i to dosłownie. Czesi wreszcie nakręcili dobry thriller polityczny, bez sięgania po sprawdzone kukiełki z półświatka w rodzaju Franty Mrázka czy Radovana Krejčířa. Spora w tym zasługa norweskiego pierwowzoru, pomimo iż Vladimír Michálek nie trzymał się kurczowo oryginału. Ugotował raczej coś w rodzaju łososia z knedlami i kapustą.

Cały Pop Art w ostatnim, drukowanym "Głosie Ludu".



Może Cię zainteresować.