niedziela, 4 maja 2025
Imieniny: PL: Floriana, Michała, Moniki| CZ: Květoslav
Glos Live
/
Nahoru

Konstytucja 3 Maja od kuchni (wywiad) | 03.05.2025

Polska obchodzi dziś Święto Narodowe Konstytucji 3 Maja. W wywiadzie z historykiem Jarosławem Dumanowskim przyjrzyjmy się kulinarnym okolicznościom jej powstania oraz roli, jaką w tym wszystkim odegrał królewski kucharz Paul Tremo. 

Ten tekst przeczytasz za 7 min. 30 s
Król Stanisław August Poniatowski starał się przekonać przeciwników do swej polityki także poprzez kuchnię. Fot. Wikimedia Commons
– Król Stanisław August Poniatowski był bardzo zręcznym politykiem, więc zaczął akcję zjednywania sobie szlachty. Zapraszał różnych, niechętnych mu ludzi do siebie na obiady i przekonywał do Konstytucji 3 Maja – powiedział PAP historyk dr hab. Jarosław Dumanowski, profesor Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu.  Oto fragmenty wywiadu. 
Mamy 1791 rok, a w nim totalną awanturę i bałagan w Polsce. Król Stanisław August Poniatowski, wraz ze swoimi zwolennikami, przygotowuje dokument pod nazwą Ustawa Rządowa z dnia 3 maja, która ma regulować ustrój prawny monarchii dziedzicznej Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Jednak szlachta jest przeciwna tej ustawie, która przejdzie do historii jako Konstytucja 3 Maja, pierwsza taka w Europie, a druga na świecie, po tej uchwalonej w Stanach Zjednoczonych Ameryki. Co się tam wówczas naprawdę działo?
Prof. Jarosław Dumanowski: – My mamy w głowach to, że Konstytucja 3 Maja to jest dzieło wielkie, nowoczesne, wiekopomne, patriotyczne. Jednak przy jej narodzinach spór polityczny był naprawdę ostry, zresztą nie bez przyczyny, gdyż zwolennicy Konstytucji, żeby uniknąć protestów, przegłosowali ten dokument w Sejmie bardzo szybko, kiedy wielu posłów było jeszcze na feriach wielkanocnych, nie przejmując się specjalnie wymogami formalnymi. Dla króla Stanisława Augusta Poniatowskiego jest to jednak dokończenie pewnych reform, wzmocnienie państwa i swojej własnej pozycji. Kiedy bowiem zaczyna się Sejm, nazwany potem Czteroletnim albo Wielkim, królowi wydaje się, że ma dominującą pozycję, jednak spotyka się ze zjednoczoną opozycją – antyrosyjską, patriotyczną i antykrólewską – która chce zmniejszenia władzy królewskiej na rzecz tzw. republikanizmu i zniesienia znienawidzonej Rady Nieustającej będącej symbolem porozbiorowych, prorosyjskich rządów. W pewnym momencie król się dogaduje z częścią tej opozycji: z Czartoryskimi i z młodymi Potockimi, Ignacym i Stanisławem Kostką oraz z Hugo Kołłątajem, którzy chcieli wzmocnienia i usprawnienia władzy wykonawczej, oraz, co ciekawe, połączenia wzorców zachodnioeuropejskich z polskimi, staropolskimi. Konstytucja wprowadza w życie rządy parlamentarno-gabinetowe z odpowiedzialnością ministrów przed Sejmem. Król ma być głową państwa i rządu, więc zgromadzi sporą władzę. Znosi się także liberum veto, chociaż to jest takie trochę propagandowe, bo od dawna, od początku panowania Stanisława Augusta Poniatowskiego nikt go nie użył.
W jaki sposób król przekonał tych ważnych opozycjonistów do tego, by dołączyli do jego reform?
– Był bardzo zręcznym politykiem, więc zaczął akcję zjednywania sobie szlachty. Robił to m.in. w ten sposób, że zapraszał różnych ludzi – zwłaszcza takich, o których wiedział, że są mu niechętni, ale nie byli zbyt aktywni – do siebie na obiady. Przykładem może być Michał Kleofas Ogiński, słynny kompozytor, którego znamy zwłaszcza za przyczyną Poloneza Ogińskiego. I ten Michał opisał w swoim pamiętniku, jak to przyszedł do króla, zjadł obiad i wyszedł już jako zwolennik monarchy i Konstytucji, a potem walczył w Powstaniu Kościuszkowskim i uczestniczył w różnych spiskach przeciw zaborcom.
Sądzi pan, że samym jedzeniem podanym podczas obiadu król Staś go do tego przekonał?
– Pewnie nie, król miał wiele możliwości, mógł na przykład potrząsnąć kiesą, obiecać jakieś starostwo – to trochę tak, jak dziś się obsadza spółki skarbu państwa. Mimo ograniczeń nakładanych na niego przez Konstytucję 3 maja, wciąż dysponował olbrzymią władzą i cieszył się wielkim szacunkiem, gdyż uosabiał święty majestat królewski, był monarchą z Bożej łaski. Dlatego spotkanie oko w oko z królem, prywatna rozmowa, były wielkim zaszczytem i łaską.
Domyślam się jednak, że potrawy serwowane na takim spotkaniu z pomazańcem Bożym także musiały być szczególne.
– I były. Artystą, który przygotowywał posiłek mający stworzyć miłą, przyjacielską atmosferę, był Paul Tremo, kuchmistrz Stanisława Augusta. Wielki człowiek, nie tylko kucharz, ale szef całego działu kuchennego dworu królewskiego, człowiek Oświecenia, który przez jedzenie tworzył sztukę, a poprzez nią wysyłał do odbiorców pewne komunikaty. Można powiedzieć, że był odpowiedzialny za propagandę na poziomie kulinarnym. Tworzył dzieło będące odbiciem starcia polityki, mody i stylu życia w wydaniu zachodnioeuropejskim z tym polskim, sarmackim. To było widać także na poziomie strojów, określa się to mianem wojny fraka z kontuszem albo peruki z wąsami. Jednak Stanisław August i jego zwolennicy, tzw. Stronnictwo Patriotyczne, nie chcą takiego prostego przeciwstawienia Polska vs. Europa. Uważają, że Polska to Europa i że można stworzyć taki sznyt narodowy, który będzie jednocześnie europejski. Na przykład marszałek Sejmu Czteroletniego nosi frak, perukę, spodnie do kolan, pończochy, ale wszystko w kolorach województwa krakowskiego – granat i karmazyn. Poza tym kontusz i żupan uległy uproszczeniu i skróceniu, zwłaszcza w wojsku, gdzie nastały mundury granatowe z amarantem. Coś podobnego zachodzi w dziedzinie kuchni. Odstawia się na bok kuchnię sarmacką, taką orientalną, pełną ostrych przypraw, kontrastów smakowych i surowego, katolickiego postu. Udaje się w zręczny sposób przekonać Polaków, że kuchnia francuska to tak naprawdę jest kuchnią polską.
W jaki sposób?
– Nieoceniony Tremo, Francuz z pochodzenia, przedstawiał w swoich recepturach przepisy a la polonaise, czyli przepisy francuskie w stylu polskim wywodzące się z mody popularnej we Francji XVIII wieku, nawiązującej do Stanisława Leszczyńskiego, króla Polski, księcia Lotaryngii, ojca Marii Leszczyńskiej, królowej Francji, która była matką i babcią kolejnych pokoleń Burbonów. I tak np. szczupak po polsku miał już być nie taki ostry, z masłem, zamiast z ostrymi przyprawami. A dodanie masła do przepisu na rybę, którą podawano m.in. w piątki, oznaczało łagodniejszy post. Generalnie chodziło o to, że zwolennicy Konstytucji starali się pokazać, iż nie jest ona czymś obcym, że nie chodzi o działania rewolucyjne przeniesione do nas z Francji. Tremo swoim przepisami jakby krzyczał podprogowo do Polaków: spójrzcie, to Francuzi nas naśladują.
Jestem ciekawa, co w tej kuchni francuskiego kuchmistrza było – oprócz wprowadzenia masła – tak wyjątkowe, światowe i współczesne.
– Delikatny smak i odrzucenie egzotycznych przypraw. Pewien kucharz z XVII wieku napisał, że zupa z rzepy ma smakować rzepą i to, co brzmi dla nas banalnie, wtedy było rewolucją. Przez wieki, zwłaszcza w epoce Baroku, obowiązywała kulinarna doktryna nakazująca zmieniać naturalny smak różnych składników, m.in. za pomocą dużej dosypki pieprzu. A tu mamy do czynienia z powrotem do klasycyzmu, łagodności, powtarzalności, prostoty i harmonii. Tudzież pięknego wyglądu, co się przejawiało, np. klarowaniem bulionów, żeby były przezroczyste. Reakcja kuchni Tremo powstała jako sprzeciw wobec kuchni barokowej.
Rozmawiała: Mira Suchodolska (PAP)