sobota, 20 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Agnieszki, Amalii, Czecha| CZ: Marcela
Glos Live
/
Nahoru

Dziewczyny nie chcą zrobić sobie krzywdy | 22.01.2019

W hokeju zakochałam się od pierwszego wejrzenia – mówi w rozmowie z „Głosem” Wiktoria Sikorska, najlepsza napastniczka mistrzostw świata do lat 18 Dywizji IB. Reprezentantka Polski, grająca na co dzień w klubie HC Wilki Czeski Cieszyn, w czempionacie w Szkocji sięgnęła po koronę królowej strzelczyń, zdobywając sześć bramek. 

Ten tekst przeczytasz za 3 min. 45 s
Fot. ARC

  

W jakich kategoriach traktujesz czwarte miejsce wywalczone w mistrzostwach świata? To sukces, czy liczyłyście może na więcej?
– Bez wątpienia to duży sukces całej drużyny. Wszyscy myśleli, że w turnieju będziemy skazane na pożarcie, ale tak się nie stało. Zamiast gry o uratowanie skóry, była walka o czołową trójkę tabeli. W końcu zabrakło nam jednego punktu do trzeciego miejsca. Niemniej czwarta lokata to piękny wynik i czujemy się wspaniale. Ja podwójnie, bo udało mi się sięgnąć po koronę królowej strzelczyń. 

Za rok powtórka, bo czwarte miejsce w Szkocji zapewniło wam udział w przyszłorocznych mistrzostwach. Jest szansa na awans do elity i pokazanie chłopakom, że hokejem w Polsce rządzą dziewczyny?
– Nadzieja umiera ostatnia. Po rozmowie z trenerami uzgodniłyśmy, że w przyszłym roku przygotujemy się do mistrzostw na tyle odpowiedzialnie, żeby być w stanie powalczyć o awans. W przyszłym roku będę występowała po raz ostatni w kategorii U18, a więc chciałabym się godnie pożegnać z dziewczynami. Za dwa lata będę już walczyła w barwach seniorskiej reprezentacji. Czas leci szybko. Jeszcze w zeszłym roku uczęszczałam do polskiej podstawówki w Czeskim Cieszynie, a obecnie jestem już uczennicą średniej szkoły w Hawierzowie. I zdaję sobie sprawę z tego, że zanim zdążę się w pełni zaaklimatyzować, to będę w klasie maturalnej.  

Jesteś zawodniczką czeskocieszyńskiego klubu HC Wilki, ale na co dzień trenujesz w trzynieckiej Werk Arenie. I to w dodatku z chłopakami…
– Trenerzy wpadli na pomysł, żeby czeskocieszyńską drużynę młodzieżową połączyć z „B” zespołem młodych Stalowników. Gram normalnie z chłopakami, ale oprócz tego regularnie występuję też w kobiecej ekstraligowej drużynie w Karwinie. Wpadam często na mecze do Werk Areny, ale najchętniej śledzę wyczyny młodych Stalowników. To najlepszy sposób na poprawianie warsztatu. Trenerzy dali mi jednak do zrozumienia, że powinnam śledzić też na bieżąco kobiecy hokej. W przyszłości postawię bowiem wyłącznie na grę z dziewczynami, a co tu ukrywać, męski i kobiecy hokej to dwie różne galaktyki.  
 

 
 
Spróbujesz zdefiniować największe różnice pomiędzy męskim a kobiecym hokejem?
– Dziewczyny bardziej myślą na lodzie. Myślą w kategoriach typowo kobiecych, czyli żeby nie zrobić komuś krzywdy. Brakuje więc chociażby ostrych pojedynków pod bandą. W tych mistrzostwach zauważyłam jednak lekką zmianę na lepsze w podejściu do gry i to w zasadzie dotyczącą wszystkich zespołów. Hokej zrobił się bardziej dynamiczny, łokcie też były ostrzejsze. Nam brakuje chociażby większej liczby strzałów z dystansu, a także uderzeń z klepki czy w stylu golfowym. To kwestia nastawienia podczas treningów. 

Masz okazję zarekomendować kobiecy hokej na łamach „Głosu”. Twoja najważniejsza rada dla początkujących dziewczyn?
– Ważne, żeby szybko się nie zrazić, bo hokej to wymagający sport. Warto też zaczynać w mniejszym klubie i stopniowo rozwijać talent. Hokej daje dużo frajdy, poznałam dzięki niemu wiele wspaniałych osób. Można sprawdzić na własnej skórze, jaka jest anatomia człowieka. Gdzie co boli po treningu, dlaczego boli. Każdy hokeista zaczynał od podstaw, uczył się na swoich błędach. Tak jak mój ulubiony zawodnik, Sidney Crosby, napastnik klubu Pittsburgh Penguins. 
 

Całą rozmowę przeczytacie we wtorkowym drukowanym wydaniu naszej gazety.

 




Może Cię zainteresować.