W ostatniej w tym roku pierwszoligowej kolejce piłkarskiej po trzy punkty sięgnęła na wyjeździe ekipa Banika Ostrawa, wygrywając 1:0 z Brnem. Z obłoków na ziemię spadli karwiniacy, którzy przegrali u siebie 0:2 z bieniaminkiem z Pardubic.
Na stadionie w Karwinie-Raju od pierwszych minut lepsze wrażenie sprawiali goście. W zespole Pardubic nie było głuchych akordów, a błędy pojawiły się dopiero w drugiej połowie, kiedy to karwiniacy wreszcie podkręcili tempo. Gospodarze od początku zagrali z dwójką napastników - Michalem Papadopulosem i Romanem Hašą, ale zamysł trenera Juraja Jarábka na niewiele się zdał.
Na 25 minut przed końcem, przy stanie 0:2, gospodarze postawili wszystko na jedną kartę, włącznie ze zmianą ustawienia - obrońca Eduardo Santos przesunął się do ataku, gdzie siał duży popłoch, tyle że nieefektywnie.
Na 0:1 trafił w 13. minucie były napastnik Karwiny, Michal Petráň, na 0:2 w 72. minucie David Huf. Karwiniacy albo strzelali Panu Bogu w okno, albo w skoncentrowanego bramkarza Boháča. Jeśli dodamy do tego kiksy doświadczonego stopera Martina Šindelářa, wynik 0:2 jest jeszcze dla podopiecznych Juraja Jarábka miłosierny.
Tymczasem trwa świetna passa piłkarzy Banika Ostrawa. Podopieczni Luboša Kozla w dzisiejszym meczu pokonali na wyjeździe Brno 1:0, trafiając z "jedenastki". Kluczową bramką popisał się Brazylijczyk de Azevedo.