czwartek, 2 maja 2024
Imieniny: PL: Longiny, Toli, Zygmunta| CZ: Zikmund
Glos Live
/
Nahoru

Piękne chwile w gronie przyjaciół  | 23.08.2015

"Głos Ludu" rozmawia z szefem zaolziańskiej ekipy, która dwa tygodnie temu wywalczyła trzecie miejsce w klasyfkacji medalowej XVII Światowych Letnich Igrzysk Polonijnych.

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 60 s
Henryk Cieślar (w środku) w towarzystwie Jerzego Linnerta (z lewej) i Jana Walicy (z prawej). Fot. ARC

 

 

Trzecie miejsce w klasyfikacji medalowej to dobry wynik, czy może warto raczej mówić o lekkim niedosycie?

Zabrakło nam szczęścia, żeby sięgnąć po większą liczbę złotych medali. Właśnie złote medale przesądziły sprawę. Zwycięska Białoruś zgromadziła ich najwięcej spośród wszystkich ekip startujących w igrzyskach. Niemniej nasz wynik warto oceniać w kategoriach dużego sukcesu. Dwa lata temu w Kielcach udało nam się wprawdzie wygrać klasyfikację medalową, ale zdaję sobie sprawę z tego, że w igrzyskach startuje tylu wspaniałych sportowców, że nie możemy liczyć za każdym razem na najwyższe podium. Zresztą nie tylko walka o medale czyni z igrzysk atrakcyjną arenę dla Polonusów z całego świata. To także albo przede wszystkim okazja do spotkań z przyjaciółmi, wspólna polonijna zabawa wszystkich generacji Polaków rozsianych po całej planecie.

Słyszałem z ust niektórych sportowców, że w tym roku zabrakło w igrzyskach większej liczby zawodników z najbardziej mocnej kategorii wiekowej 19-30 lat. Czy to słuszne uwagi?

W igrzyskach regularnie startuje mocna grupa sportowców należących do kategorii masters i oldbojów. Owszem, też miałem wrażenie, że na Górnym Śląsku tym razem trochę słabiej dopisała właśnie wspomniana generacja plasująca się w przedziale wiekowym 19-30 lat. W Kielcach i Wrocławiu było w tej materii trochę lepiej. Niemniej jestem dumny z naszej ekipy, bo w barwach Zaolzia ponownie pojawiło się wielu młodych, utalentowanych sportowców. Pojawiły się całe rodziny, wielopokoleniowe drużyny, które w dodatku sięgnęły po sporo medali i to w różnych sektorach igrzysk. Dla PTTS „Beskid Śląski” liczny udział młodych sportowców w igrzyskach to jeden z nadrzędnych celów. Młodzież to bowiem nasza przyszłość. Dobrze, że znajdujemy czas, żeby pracować z dziećmi, prowadzić ich w kierunku aktywnego wypoczynku. Bezmyślne przesiadywanie przed komputerem na swoim profilu Facebookowym nie poprawi dzieciakom kondycji fizycznej. W tym roku zabłysnęli chociażby młodzi strzelcy prowadzeni przez trenera klubu Olza Trzyniec, Jana Walicę. Sporo medali wywalczyła młodzież również na basenie w Rybniku i na stadionie lekkoatletycznym w Sosnowcu. Tak trzymać!

Igrzyska odbyły się na terenie aż czterech miast wchodzących w skład Aglomeracji Katowickiej. Czy nie można było przeprowadzić zawodów w jednym centralnym miejscu, w Katowicach?

Takie były rok temu założenia organizatorów ze stowarzyszenia „Wspólnota Polska”. Niestety tych oczywistych i logicznych rzecz jasna planów nie udało się w pełni zrealizować. Katowice nas nie chciały, mówiąc dyplomatycznie. Nie chcę wnikać w szczegóły, dlaczego największe miasto na Górnym Śląsku nie włączyło się w organizację igrzysk, ale niestety tak właśnie było. Ten fakt wymusił na organizatorach pewne zmiany, które trochę niekorzystnie wpłynęły na logistykę tegorocznych igrzysk. Przede wszystkim pojawiły się utrudnienia w transporcie pomiędzy poszczególnymi obiektami sportowymi. Sportowcy w podróży spędzili sporo czasu, który możnabyło wykorzystać w lepszy sposób. Ktoś chciał jeszcze zatrzymać się na moment w wiosce olimpijskiej, a już autokary trąbiły, bo czas wyruszać do hotelu.

Właśnie, hotele to temat na osobny artykuł. Chyba zgodzisz się ze mną, że w tym roku zakwaterowanie sportowców stało na najwyższym poziomie w całej historii igrzysk polonijnych...

Bez dwóch zdań zakwaterowanie w czterogwiazdkowych hotelach stało na wysokim poziomie. Już w Kielcach w wyremontowanym, nowoczesnym akademiku czuliśmy się jak u siebie w domu, ale tym razem poprzeczka znów została podwyższona. I mogę zdradzić, że w pryzszłym roku podczas Zimowych Igrzysk Polonijnych w Bieszczadach będzie w tej materii jeszcze lepiej. Wszyscy uczestnicy zimowej olimpiady zostaną zakwaterowani w luksusowym hotelu w Arłamowie. To hotel w stylu Gołębiowskiego w Wiśle. Potężny, nowoczesny budynek i co ważne, wszyscy będziemy zakwaterowani w jednym miejscu. Nie powtórzą się więc usterki z tych igrzysk, kiedy to piłkarze mieszkali w Katowicach, a reszta Zaolziaków w Zabrzu.

W drugim dniu sportowej rywalizacji na Górnym Śląsku urządziliście Dzień Zaolzia w Wodzisławiu Śląskim. Niestety nie obyło się bez pewnych komplikacji...

No tak, niestety nie wwszystko wypaliło, aczkolwiek moje intencje były jak najbardziej szlachetne. Już wcześniej uzgodniłem z organizatorami igrzysk, że możemy na terenie strefy kibica w Wodzisławiu Śląskim zaoferować wszystkim zaolziańskie specjały kulinarne, w tym czeskie piwo. Niestety miejscowi sprzedawcy nie zgodzili się na ten układ i dopiero po interwencji telefonicznej burmistrz Wodzisławia Śląskiego sytuacja uległa poprawie. Poszedłem na kompromis, przesunęliśmy swoje zaolziańskie stoisko sto metrów dalej i był spokój. Dzień Zaolzia pomimo tego zgrzytu odbył się w pięknej scenerii występu wędryńskich Gimnastów i kapeli „Lipka”. Gimnaści zresztą zaprezentowali się polskiej publiczności również podczas niedzielnego uroczystego otwarcia igrzysk w Rybniku. Ich występ transmitowany był na żywo w TVP Polonia, poleciał więc dosłownie do całego świata.

Nasi sportowcy walczyli o medale w prawie wszystkich sektorach igrzysk. W prawie wszystkich, bo zabrakło w tym roku siatkarzy...

Smutno mi z tego powodu, tym bardziej, że kocham siatkówkę i sam urządzam na Pasieczkach w Koszarzyskach turniej w piłce siatkowej skierowany do polonijnych drużyn. Szkoda, ale rzeczywiście w tym roku zabrakło nas pod siatką. Pomimo zapewnień Macieja Brzóski, odpowiedzialnego za start naszych siatkarzy w igrzyskach, dziewczyny i chłopcy wybrali starty w innych imprezach. Zdaję sobie sprawę z tego, że na poprzednich igrzyskach w Kielcach pierwsze skrzypce w siatkówce grały inne zespoły, ale przecież liczy się sam udział. Jak już wspminałem, siatkówka to moja sprawa sercowa. Być może niedługo dojdzie do współpracy z młodymi siatkarzami ze Stuttgartu. Jestem bowiem w kontakcie z Jerzym Linnertem, który obiecał, że pozapina te nasze siatkarskie kontakty na przysłowiowy ostatni guzik. Chciałbym też skorzystać z okazji i zaprosić wszystkich na Festyn Poolimpijski, który chciałbym zorganizować na początku października w Koszarzyskach. W gronie przyjaciół można w miłej atmosferze podsumować tegoroczne igrzyska i zastanowić się nad pomysłami, jak ulepszyć nasze starty w następnych edycjach. Chociażby już niedługo podczas przyszłorocznej zimowej olimpiady w Bieszczadach.



Może Cię zainteresować.