poniedziałek, 5 maja 2025
Imieniny: PL: Irydy, Tamary, Waldemara| CZ: Klaudie
Glos Live
/
Nahoru

Polacy są głodni sukcesu | 10.06.2019

W zeszłym tygodniu wrócił ze zgrupowania kondycyjnego w Zakopanem. O pierwszych wrażeniach z treningów z kadrą narciarzy opowiada w rozmowie z „Głosem” nowy szkoleniowiec reprezentacji Polski mężczyzn w biegach narciarskich, Lukáš Bauer. Dla utytułowanego Czecha szansa prowadzenia reprezentacji Polski jest dużą nobilitacją. 

Ten tekst przeczytasz za 6 min. 15 s
Lukáš Bauer (pierwszy z lewej) ze swoimi podopiecznymi w Zakopanem. Fot. ARC


Jeszcze nie tak dawno temu zdobywał pan medale igrzysk olimpijskich i mistrzostw świata, wygrywał Tour de Ski. Czy łatwo było przestawić się na nowe życie z identyfikatorem „trener reprezentacji Polski”?

– Propozycja ze strony włodarzy Polskiego Związku Narciarskiego wpłynęła w ostatnim tygodniu marca, tuż przed finałowymi zawodami serii biegów długodystansowych, w których startowała moja drużyna Bauer Ski Team. Oczywiście, jak to w życiu bywa, włodarze związku chcieli, żebym podjął decyzję jak najszybciej. Nie mogłem jednak zostawić mojej drużyny za burtą, a więc poprosiłem o zwłokę. Otrzymałem dodatkowe dwa tygodnie do namysłu i chciałbym na waszych łamach podziękować ludziom z polskiego związku za wyrozumiałość. To był jeden z momentów, które przesądziły o tym, że zdecydowałem się przyjąć ofertę prowadzenia męskiej kadry Polski. Właśnie ten pełny profesjonalizm polskich działaczy. Czasowa presja niczego nie rozwiązuje, a wręcz przeciwnie. 
 
 

Z jakimi wrażeniami wrócił pan z pierwszego zgrupowania w Zakopanem?

– Pierwsze wrażenia są jak najbardziej pozytywne. Zaplecze sportowe, program zajęć, wszystko pozapinane było w Zakopanem na przysłowiowy ostatni guzik. Widać, że to najważniejszy ośrodek sportów zimowych w Polsce. My mieliśmy okazję skorzystać z dobrodziejstwa tamtejszego centrum olimpijskiego. Do pełni szczęścia zabrakło tylko śniegu (śmiech). Nastawiliśmy się na klasyczny model letnich przygotowań. Czyli były biegi przełajowe, nartorolki, siłownia, basen. Taka wszechstronna zaprawa. 

Po kurtuazyjnych zwierzeniach pora na konstruktywne uwagi, na które czekają wszyscy fani biegów narciarskich w Polsce. Przyznajmy sobie bez bicia, że męska reprezentacja nie rozpieszczała nas w ostatnich kilku sezonach…

– Faktycznie, wyniki chłopaków w Pucharze Świata, a także w dużych imprezach międzynarodowych były dalekie od ideału. Z obecnej kadry, w swojej karierze zawodnika miałem okazję rywalizować na trasie tylko z Maciejem Staręgą. I uważam, że Maćka stać na powrót do czołówki. Będę się też oczywiście troszczył o młodych zawodników, którzy dopiero stawiają pierwsze kroki w międzynarodowym peletonie. Polacy są głodni sukcesu, co podkreślali w Zakopanem na każdym kroku. Skończyły się medalowe czasy Justyny Kowalczyk i warto wyłonić następcę. Niewykluczone, że dojdzie do zmiany warty i nową gwiazdą biegów narciarskich zostanie któryś z chłopaków z mojej kadry. Jak już mówiłem, Maciej Staręga wciąż ma sporo do zaoferowania, ale liczę też na młode wilki. Duży potencjał mają chociażby bracia Kamil i Dominik Bury. 
 


 
Wspominał pan o Justynie Kowalczyk. Czy wciąż aktualna jest współpraca na linii kobiecej i męskiej kadry Polski?

– Słyszałem, że w końcówce poprzedniego sezonu pojawiły się propozycje zacieśnienia współpracy pomiędzy dziewczynami i chłopakami z reprezentacji. Słyszałem też, że pojawiły się pierwsze zgrzyty, ale wierzę, że ten pomysł warty jest świeczki. Do sukcesu w sporcie potrzebni są ludzie i dobre relacje interpersonalne. A kluczem do wygrywania jest pozytywna energia. Justyna Kowalczyk w roli trenerki może wiele zdziałać. Wspólnie z Aleksandrem Wierietielnym już w przeszłości udowodnili, że nie ma rzeczy niemożliwych. 

Czy prezes Polskiego Związku Narciarskiego, Apoloniusz Tajner, rozmawiał z panem o konkretnych celach w nowym sezonie?

– Każdy prezes, co zrozumiałe, liczy na medale. Nie mogę jednak obiecać szybkiej poprawy z dnia na dzień. Biegi narciarskie to nie futbol, gdzie czasami wystarczy wymiana trenera i drużyna zaczyna grać jak z nut. W sportach zimowych jest inaczej. Potrzebna jest praca od podstaw, spokojna, nastawiona na konsolidację drużyny. Z mojej strony mogę dodać, że rozmawiałem o moich wizjach dotyczących m.in. logistyki i zaplecza dla zawodników. W Polsce jest inaczej niż w Czechach. W Polsce nie ma czegoś takiego, jak wsparcia zawodników ze strony wojskowych klubów. W Czechach mamy Duklę, która finansowo utrzymuje m.in. młodych narciarzy. To ważne zwłaszcza w okresie treningowym. Chciałbym, żeby w Polsce zainspirowali się naszym, czeskim pomysłem. Zobaczymy, co z tego wyniknie. Oczywiście w mojej gestii nie leży szukanie konkretnych sponsorów, ale mogę służyć doświadczeniem i kontaktami. Jeśli chodzi o kwestie budżetowe na sezon 2019/2020, to sekcja biegów narciarskich w PZN nie ma powodów do narzekań. Nie możemy się, rzecz jasna, równać z potęgami w rodzaju reprezentacji Norwegii czy Szwecji, ale z tego, co miałem okazję sprawdzić, jest dobrze. 

W nowym sezonie w Polskim Związku Narciarskim zatrudnionych jest aż dwóch głównych trenerów z Czech. Kadrę skoczków narciarskich przejął w maju Michal Doležal. Symbolika, czy przypadek?

– Raczej przypadek, aczkolwiek awans Michala to nie zbieg okoliczności, a naturalna konsekwencja jego świetnej pracy w poprzednich latach w roli asystenta Stefana Horngachera. Michal w pełni zasłużył na awans i życzę mu powodzenia w nowej roli. Przede mną długa droga, żeby zaskarbić sobie serca polskiej publiczności. Michalowi już się udało, a więc będzie miał ułatwioną sprawę. Wiem, że z jego głosem liczą się wszyscy, włącznie z gwiazdami pokroju Kamila Stocha czy doradcy i legendy skoków narciarskich, Adama Małysza. 

Z Zakopanego wrócił pan w rodzinne strony, do Bożego Daru. Zdradzi pan najbliższe plany polskiej reprezentacji?

– Chłopaki zaliczą w połowie czerwca w Warszawie testy medyczne i wytrzymałościowe, a potem wspólnie wyruszymy za śniegiem w Alpy. Jak już mówiłem, w Zakopanem wszystko dopisało, ale śniegu na przełomie maja i czerwca raczej nie mogliśmy się spodziewać. Alpy są w tej materii pewniakiem.   

 



Może Cię zainteresować.