Chance Liga: Karwina pokonała Spartę! W Raju 2:1 i łzy szczęścia | 02.11.2025
Piłkarski znak jakości – tak w skrócie można ocenić
niedzielne popisy piłkarzy Karwiny i Sparty Praga na Miejskim Stadionie w Raju
w meczu 14. kolejki Chance Ligi. W znakomitym spektaklu trzy punkty pozostały na Zaolziu - karwiniacy pokonali lidera tabeli 2:1. Po raz pierwszy w historii przed własną publicznością, a w sumie po raz drugi w najwyższej klasie rozgrywek.
Ten tekst przeczytasz za 2 min. 45 s
Wspólne zdjęcie obu drużyn przed meczem. Fot. Janusz Bittmar
Pojedynek z liderem tabeli zobowiązuje. Z takim hasłem
ruszyli o godz. 15.30 do walki ze Spartą podopieczni Marka Jarolíma. I ruszyli z impetem, wypracowując sobie
w pierwszej połowie więcej dogodnych okazji. Gdyby nie bramkarz Vindahl, który
w 25. minucie refleksyjnie wyłapał niebezpieczny strzał Ayaosiego zmierzający
na całe szczęście dla spartańskiego golkipera w środek bramki, a także dobrze
ustawione słupki spartańskiej bramki w 37. minucie po strzale głową aktywnego w
meczu Ayaosiego, lider rozgrywek schodziłby do szatni w minorowych nastrojach.
Karwiniacy aktywniej i lepiej rozpoczęli również drugą połowę spotkania, grając
z polotem i stwarzając sobie kolejne szanse pod bramką Sparty.
Dobra forma
zespołu Marka Jarolíma zmusiła Spartę do
maksymalnego wysiłku, ale okupionego błędami w defensywie. W 64. minucie
karwiński stadion eksplodował już z radości – do świetnej, długiej wrzutki Fleišmana najwyżej wyskoczył Traore i
finezyjną, techniczną główką zapewnił gospodarzom zasłużone prowadzenie. Sparta
postawiła wszystko na jedną kartę, próbując w ostatnich trzydziestu minutach
odmienić losy meczu. W 73. minucie podopiecznym Briana Priskego wypaliła
kontra, wykończona celnym uderzeniem Mercady. Bramkarz Lapeš koniuszkami palców próbował wybić piłkę
nad poprzeczkę, ale snajper Sparty uderzył na tyle mocno, że piłka wpadła do
siatki.
Strzelec pierwszej bramki dla Karwiny, Traore, w objęciach trenera Jarolíma. Fot. mfkkarvina
Wyrównujące trafienie nie zgasiło jednak ambicji Karwiny w
tym meczu. Z pytaniem „kiedy, jak nie dziś?” karwiniacy rzucili się ponownie na
obrońców Sparty. W 77. minucie po udanej akcji w środku pola piłka dotarła do
Gninga, a ten soczystym strzałem z granicy pola karnego przywrócił prowadzenie na stronę
gospodarzy. Pomimo starań Sparty, by jeszcze zdramatyzować spotkanie, to karwiniacy umiejętnie rozgrywali piłkę w końcówce meczu, pozwalając gościom na niewiele. Po pięciominutowym doliczonym czasie gry stadion w Raju wreszcie mógł odetchnąć z ulgą - fetując fantastyczny sukces drużyny Marka Jarolíma.
Do najlepszych zawodników na murawie należał dziś Samuel Šigut. Karwiński piłkarz z uśmiechem na twarzy podsumował spotkanie na konferencji prasowej. - Myślę, że wygraliśmy zasłużenie. Kiedy Sparta wyrównała na 1:1, pomyśleliśmy, że to nie koniec i że po prostu strzelimy drugiego gola - stwierdził Šigut. - Słyszymy od naszych kibiców, że jeśli tak dalej pójdzie, to wiosną przyszłego roku wywalczymy dla miasta europejskie puchary. To jednak oczywiście zbyt ambitne plany, na dziś skupiamy się na lidze.