Pierwszoligowi piłkarze Karwiny w tym sezonie wygrywają tylko na obcych boiskach. W niedzielę zagrali u siebie i tradycji stało się zadość - w derbach z Opawą zremisowali 1:1. Grabarzem zwycięstwa został po raz kolejny Marek Hanousek.
- To był jeden z kluczowych pojedynków w jesiennej rundzie. W głowach nastawiliśmy się na trzy punkty, niestety rzeczywistość była zgoła odmienna. Nasza efektywność strzelecka pozostawia wiele do życzenia - powiedział po meczu trener Karwiny František Straka.
Początek należał do piłkarzy Karwiny, którzy w ofensywnym ustawieniu od razu rzucili się na rywala, strzelając szybką bramkę po świetnej akcji Lingra z Petraniem przerwanej gwizdkiem sędziego. Gol Rundica z karnego nie uskrzydlił jednak gospodarzy, wręcz przeciwnie. Opawianie przejęli inicjatywę, a w drugiej połowie po błędzie stoperów wyrównali na 1:1.
Karwiniacy ocknęli się z letargu dopiero w połowie drugiej odsłony, kiedy to wreszcie zaczęli grać dokładnie skrzydłami, szybko przenosząc ciężar gry pod bramkę Opawy. W czystych okazjach centymetrów zabrakło Petraniowi i Kouřilowi, a futbolowego cwaniactwa Hanouskowi, który w drugiej minucie doliczonego czasu gry mógł zostać bohaterem derbów. Podobnie jednak jak w poprzednich meczach, Hanousek nie wytrzymał presji, uderzając z kilku kroków z zamkniętymi oczyma w poprzeczkę.