piątek, 19 kwietnia 2024
Imieniny: PL: Alfa, Leonii, Tytusa| CZ: Rostislav
Glos Live
/
Nahoru

»Cieszynianka« najbardziej cieszy | 20.01.2020

Eugeniusz Raabe jako długoletni prezes Koła nr 2 Macierzy Ziemi Cieszyńskiej promuje wśród cieszyniaków Zaolzie. Sam urodził się w Błędowicach Dolnych. 

Ten tekst przeczytasz za 4 min. 30 s
Eugeniusz Raabe jest znanym cieszyńskim społecznikiem. Fot. DANUTA CHLUP

Swoje życie zawodowe związał z Zakładem Karnym w Cieszynie, gdzie pracował jako wychowawca, a następnie jako kierownik Działu Penitencjarnego. Obecnie emeryt.


Pochodzi pan z lewego brzegu Olzy?
– Urodziłem się w 1944 roku w Błędowicach Dolnych, skąd pochodziła moja mama. Od 1946 roku mieszkaliśmy w Świętochłowicach na Górnym Śląsku, gdzie ojciec był proboszczem tamtejszej parafii ewangelicko-augsburskiej. Tam uczęszczałem do podstawówki i do liceum. Studia prawnicze ukończyłem na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. Zawsze powtarzałem, że chcę wrócić w rodzinne strony, osiąść w Cieszyńskiem. W 1970 roku podjąłem pracę w cieszyńskim Zakładzie Karnym, z miastem jestem związany od 50 lat. 

Był pan członkiem Rady Miejskiej Cieszyna, przewodniczącym Rady Osiedla „Podgórze”, udzielał się pan w samorządzie spółdzielni mieszkaniowej. Nas najbardziej interesuje pana praca społeczna w Macierzy Ziemi Cieszyńskiej. Kiedy trafił pan do tej organizacji?
– Z samą Macierzą jestem związany od 25 lat, natomiast w Kole nr 2 „Mały Jaworowy” jestem od 18 lat, a od 12 jego prezesem. Kiedy przyszedłem do koła, było ono małe, liczyło 28 członków. Dzisiaj ma ich 151. 

To niesamowity wzrost. Myślę, że także działacze PZKO chętnie poznaliby receptę na to, jak osiągnąć taki wzrost. 
– Utrzymujemy kontakty z Macierzą Szkolną i z MK PZKO w Wędryni. Dzielimy się doświadczeniami. Działacze rzeczywiście podziwiają, jak to nam się udało. Po prostu działania muszą być atrakcyjne. Zaczyna się od tego, że nie przemęczam ludzi. Zebrania członków są 4-5 razy w roku. Po części oficjalnej zawsze musi być jakiś program. Podstawą naszej działalności jest Dyskusyjny Klub Propozycji, organizujemy także kilka wycieczek w roku, jednodniowe i wielodniowe. Staramy się nie poruszać utartymi szlakami. Pojechaliśmy na przykład na kilkudniową wycieczkę do Łodzi, a na targi świąteczne nie do Wiednia czy Pragi, tylko do Katowic-Nikiszowca.

Zaolziacy są częstymi gośćmi Dyskusyjnego Klubu Propozycji?
– Dla mnie Zaolzie jest najważniejsze, co roku mamy jakieś elementy zaolziańskie. Już kiedy organizowałem imprezy osiedlowe – trzynaście edycji festynu „Bawimy się na Podgórzu”, zawsze zapraszałem gości z lewego brzegu Olzy. To były najlepsze zespoły oraz dzisiejsze gwiazdy – mówimy o Ewie Farnej, Noemi Bocek, Basi Łakocie, „Oldrzychowicach”, „Suszanach”, „Gimnastach”. 

Organizował pan imprezy osiedlowe, zatem był pan znany w swoim środowisku. Może to też przyciągnęło ludzi do Macierzy?
– Oczywiście, to wszystko trzeba umiejętnie połączyć, trzeba też umieć pozyskiwać wykonawców. W Dyskusyjnym Klubie Propozycji mieliśmy już wielu gości z Zaolzia, a żaden z nich nie pytał mnie „za ile?”. 

Ja osobiście po raz pierwszy gościłam w klubie w 2018 roku, który – o ile dobrze pamiętam – był u was Rokiem Zaolzia?
– Tak, wówczas na dwanaście prelekcji było dziesięć zaolziańskich. Zawitali do nas Józef Szymeczek, Izabela Wałaska, Daniel Kadłubiec, Karol Cieślar, Stanisław Gawlik i inni. Natomiast ub. rok był Rokiem Stanisława Hadyny, który też przecież urodził się na Zaolziu. 

Wcześniej DKP odbywał się w świetlicy na osiedlu, teraz korzystacie z lokalu w Domu Narodowym. To pozytywna zmiana?
– My wróciliśmy do Domu Narodowego. Bo trzeba pamiętać, że Dyskusyjny Klub Propozycji założył redaktor Władysław Oszelda i prowadził go początkowo w tym właśnie miejscu. Ja postanowiłem założyć na Podgórzu filię klubu. Oszelda był tym zachwycony. Po jego śmierci to nasz klub kontynuuje jego działania. Cieszę się, że nowe kierownictwo Domu Narodowego od razu zgodziło się na nasz powrót do tej placówki. Jesteśmy tu od września ub. roku, mamy bardzo dobre warunki.  

Władze Cieszyna doceniają pana wkład w życie kulturalne miasta? 
– Byłem i zaskoczony i wzruszony, kiedy w 2018 roku otrzymałem nagrodę za całokształt działalności w dziedzinie kultury, a w ub. roku laur „Srebrnej Cieszynianki”. Dla mnie żaden order, żadne odznaczenie nie ma takiego znaczenia, jak „Srebrna Cieszynianka” na naszym terenie. 

 



Może Cię zainteresować.