Filip Tomanek, uczeń Polskiego Gimnazjum im. Juliusza Słowackiego w Cz. Cieszynie, próbuje zmieniać życie w szkole. Z jakim efektem? O tym m.in. w poniższym wywiadzie, który pojawił się w ostatnim wydaniu rubryki "Gimplok".
Kiedy przychodzę do gimnazjum, czasem odnoszę wrażenie, że cokolwiek tutaj się dzieje, ty jesteś w to zaangażowany. Skąd się to bierze?
– Może stąd, że od drugiej klasy działam w Radzie Uczniowskiej, a w zeszłym roku byłem nawet jej wiceprezesem. Choć tak naprawdę już w pierwszej klasie miałem swoją publiczną premierę. Zaledwie po pierwszym miesiącu trwania nauki zostaliśmy poproszeni razem z Klarą Kotas o prowadzenie wieczoru w czeskocieszyńskim Jazz Clubie, w którym uczestniczyły delegacje odbywającego się w naszym gimnazjum Zlotu Europejskiej Rodziny Szkół im. J. Słowackiego. Nie wiem, dlaczego wybór padł akurat na moje nazwisko, bo z pewnością było wtedy w gimnazjum dużo bardziej doświadczonych osób.
Kiedy odkryłeś w sobie żyłkę działacza?
– Myślę, że to miało miejsce już w szkole podstawowej w Karwinie. W dziewiątej klasie byłem prezesem Parlamentu Szkolnego, który – o ile mi wiadomo– nadal tam działa. Wtedy organizowaliśmy po raz pierwszy charytatywny Koncert Dobre Serce połączony z aukcją. Dochód z niego przeznaczyliśmy na pomoc dla chłopca z Afryki, którego wspieraliśmy w ramach projektu „Adopcja na odległość”. W gimnazjum podobny wydźwięk ma charytatywny pokaz mody „Kwiat Morwy”.
Przygotowanie takiej czy innej imprezy wymaga sporo czasu i poświęcenia. Dlaczego to robisz?
– Traktuję to w pewnym sensie jak powołanie, które pozwala mi zmieniać życie w szkole. Myślę, że dzięki działaniom Rady Uczniowskiej w naszym gimnazjum naprawdę coś się dzieje. Pobyt w szkole nie ogranicza się już tylko do lekcji, bo pojawiają się inicjatywy niezwiązane z nauką, które skutecznie umilają czas w szkole. Oprócz satysfakcji plusem jest również to, że nauczyciele lepiej patrzą na tych, którzy się angażują (śmiech).
Myślę, że w twoim przypadku o wyrachowanie raczej nie chodzi, bo działasz również na innych polach…
– Ostatnio stałem się drużynowym karwińskiej drużyny harcerskiej, działam również w Miejscowym Kole PZKO we Frysztacie, gdzie dwa lata temu reaktywowaliśmy Klub Młodych. To wszystko pozwala mi zdobywać pewne doświadczenie, uczyć się nawiązywania kontaktów z ludźmi i instytucjami, podejmować nowe wyzwania. To później owocuje i pomaga w nowych projektach i działaniach, a nawiązane znajomości otwierają kolejne drzwi.
Wróćmy jeszcze na gimnazjalne podwórku. Najbliższą imprezą będzie Dzień Tolerancji...
– Przygotowując tegoroczną edycję, postanowiliśmy powrócić do pierwotnej idei, która przyświecała organizatorom „Czasu na zmianę”. Impreza ta, która przerodziła się później w Dzień Tolerancji, miała odbywać się zawsze pierwszego dnia wiosny, kiedy w Polsce obchodzony jest Dzień Wagarowicza. Oczywiście nie wchodziło w grę błąkanie się po mieście. Twórcy „Czasu na zmianę” otrzymali jednak pozwolenie dyrekcji na zorganizowanie dnia bez nauki, z innym wartościowym programem.
No właśnie. Co znajdzie się w programie tegorocznego Dnia Tolerancji?
– Grupa studentów z Brna będzie mówiła o dezinformacji i tzw. „fake newsach”, polska pisarka Anna Cieplak wskaże nam, jak burzyć bariery między pokoleniami i walczyć ze stereotypami, z kolei Rudolf Maroš, który pomaga ludziom uzależnionym wyjść na prostą, przyprowadzi z sobą ludzi, którym udało się wyjść z pułapki uzależnienia. Będzie też m.in. mowa o korupcji w Czechach i na Słowacji oraz o reżimach totalitarnych i komunistycznych więzieniach. Natomiast podczas warsztatów można będzie przekonać się, jak wygląda życie osób niewidzących, a podczas wykładu Michała Steca dowiedzieć się czegoś o sztuce parzenia kawy. Alternatywą dla tych, którzy w ofercie wykładów nie znajdą niczego dla siebie, będą filmy wyświetlane w ramach festiwalu „Jeden Świat”.