Mosty: Ukazała się dwujęzyczna publikacja: „Okruchy najstarszej mosteckiej historii” | 31.01.2022
Z inicjatywy wójta Mostów, Andrzeja Niedoby, ukazała się bardzo ciekawa i ważna dwujęzyczna publikacja, poświęcona najstarszej historii tej miejscowości. Gdzie jej szukać? Przede wszystkim w urbarzach, czyli dokumentach, zawierających, gdy o te nasze chodzi, ciekawe informacje o dochodach księcia cieszyńskiego, tudzież o podatkach pobieranych od jego poddanych, i to dwa razy w roku – na św. Jerzego (24 kwietnia) i na św. Michała (29 września).Ten tekst przeczytasz za 2 min.
Dowiadujmy się z nich np., jakie opłaty musiała uiszczać miejscowa ludność za polowanie, ile należało oddawać jajek, kur, sztuk przędzy itp. Ale, co zapewne decydowało o wydaniu tych archiwaliów, były nazwiska pierwszych mosteckich (mostarskich – starszy przymiotnik)) osadników w świetle najstarszych cieszyńskich urbarzy, z których pierwszy wydał książę Wacław III Adam w roku 1577, drugi zaś książę Fryderyk Wilhelm w 1621.
Ich opracowania podjęła się Małgorzat Kiereś, dyrektor Muzeum Beskidzkiego w Wiśle, która z tego typu dokumentami ma bogate doświadczenie, co zresztą i tutaj udowodniła. Zauważmy w tym miejscu rzecz znaczącą, tę mianowicie, iż powyższe urbarze były pisane w czeszczyźnie, która była wówczas językiem kancelaryjnym, urzędowym, co nie jest bez znaczenia dla zidentyfikowania autentycznego brzmienia nazwisk. Językiem codziennym mieszkańców była gwara z dzisiejszego punktu widzenia, ale urzędnicy raczej jej nie znali, stąd do kształtu materiału nazewniczego należy tu podchodzić z ostrożnością.
Okazuje się, że wiele pojawiających się tu nazwisk ma charakter długowieczny, występują bowiem na południu ziemi cieszyńskiej od XVI w. do dzisiaj, np. Fiedor (zapisany jako Fedur), Jeż, Heczko, Kajzar, Klus, Kohut, Krupa, Niedoba, Szkandera, Turek, inne z kolei straciły na intensywności, np. Cebulka, Pilarz, Przeczko.
Bardzo wartościowy jest materiał ikonograficzny w tym wydawnictwie, np. unikalne zdjęcia wesel, strojów, ubiorów, map itp., podnoszący zdecydowanie jego wartość poznawczą.
Wydanie tejże publikacji jest ważną inicjatywą godną naśladowania choćby z tej przyczyny, by nie sądzono, że pojawiliśmy się tu znikąd, i to przedwczoraj. Także mosteccy obywatele poczują się zapewne raźniej na swojej ziemi, mając taki dokument w ręku. Ich włodarzom wielkie za to uznanie.
Daniel Kadłubiec