Ewy Farnej nie trzeba nikomu przedstawiać ani w Polsce, ani w Republice Czeskiej.
Pochodząca z Wędryni piosenkarka od 2006 roku podbija rynki muzyczne i serca
fanów w obu krajach. W sobotę będziemy mogli podziwiać ją na koncercie w
trzynieckiej „Trisii”, gdzie zaśpiewa w ramach swojej akustyczno-jazzowej
trasy. Początek koncertu o 19.00.
To twoje pierwsze akustyczne przedsięwzięcie. Jak przyjmuje ten pomysł publiczność?
Wyruszyliśmy w naszą pierwszą kameralną, niemalże „unplugged” trasę 3 kwietnia z Jihlawy, a zakończymy ją 25 kwietnia w Karlowych Warach. Trzyniec jest naszym czwartym przystankiem. Publiczności zaś, co mnie mile zaskoczyło, na razie bardzo się podoba. Na każdym koncercie domaga się bisów. Zobaczymy, jak będzie w „Trisii”. Raczej nie miewam tremy, ale muszę przyznać, że przed trzynieckim koncertem mam trochę pietra. Bo wiadomo, spodziewam się wielu przyjaciół na sali...
Jak zrodził się ten akustyczny projekt?
Wszystko zaczęło się we wrześniu, kiedy daliśmy akustyczny koncert na „Óčko Music Stage”. Zaowocuje on wkrótce „żywymi” płytami DVD i CD, a przede wszystkim zainspirował nas do wyruszenia właśnie w akustyczną trasę. Spodobała nam się bowiem bardzo kameralna, niemalże intymna atmosfera tamtego koncertu, bardzo autentyczna. Postanowiliśmy się tym wszystkim podzielić z szerszą publicznością. Od września trwały przygotowania, teraz jeździmy po kraju.
Cały wywiad ukaże się w sobotniej gazecie drukowanej.